Wstałam rano z klasycznym już dla mnie bólem głowy. Wypiłam końcówkę butelkowanej wody która leżała na biurku i poszłam wziąść prysznic żeby się odświeżyć po wczorajszej nocy.
Spodziewałam się że Quackity dzisiaj również będzie miał tak zwany zapierdol w końcu morderstwa nie da się aż tak porzucić nawet jeśli chce się zamieść je pod dywan.
Dopisałam zakończenie mojej histori. Napisałam bajkę o Kopciuszku w szczególności skupiając się na balu na którym poznała księcia jak i parę osób. Ta słynna księżniczka jednak co godzinę znajdowała zwłoki osób z którymi wcześniej rozmawiała.
Zastanawiałam się czy odwiedzić mojego przyjaciela w jego prywatnej części hotelu jednak stwierdziłam że dam mu spokuj w szczególności że ma teraz niezły bałagan do ogarnięcia.
Pierwszy raz od mojego przyjazdu wyszłam poza drzwi wielkiej posiadłości z kasynem. Miasto robiło wrażenie jednak nie aż takie jak serce hazardu i państwa.
Przemierzając uliczki spotkałam wiele miłych i rozmownych ludzi. Spodziewałam się tu samych bogatych biznesmanow którzy potrzebowali odskoczni od rzeczywistości jednak napotkałam tu całkowicie normalne miasto.
Nie znałam takich widoków. W dzieciństwie miejsce w którym dorastaliśmy razem z Big Q nie było zbyt bezpieczne czy miłe. Okolica tam była nie ciekawa a na każdym kroku można było spotkać coraz to bardziej naćpanych czy zapitych ludzi. Dało się jednak też znaleźć tych którzy równie bardzo jak my czuli że tu nie należą. Tworzyliśmy wszyscy swego rodzaju rodzinę chociaż żadne więzy krwi nas nie łączyły. Było to piękne i napewno wyróżniało i pomagało nam to przebrnąć przez rzeczywistość miejsca w którym przyszło nam dorastać.
Kupiłam parę rzeczy od lokalnych sprzedawców bo jednak jak wszędzie jedzenie w hotelu było drogie a nie chciałam nadużywać gościnności Quackity'iego i prosić o wyrzywienie.
Wchodząc do pokoju napotkałam czarnowłosego siedzącego na moim łużku. W ręku trzymał butelkę czerwonego wina a na ziemi leżała pusta butelka po rumie. Po całym łużku były porozkładane dokumenty i zdjęcia. Chłopak ewidentnie był już bardzo pijany.
- Znaleźli kolejne ciało - powiedział wpatrując się w niemal że pustą butelkę wina - tym razem była to jakaś blondynka. Okazało się że i ona i tamten facet z przed 2 dni byli z Menberg. Jutro jadę na spotkanie z JSchlatt'em a potem mam zamiar spotkać się z Tommym i Wilburem. Pojedziesz tam ze mną proszę?
- Tak...tak jasne - nie ukrywam byłam nieco zaskoczona ale z chęcią spotkam się ze starymi znajomymi chociaż wiem że Q jedzie tam w sprawach biznesowych i politycznych.
__________________________________
~395 słów
Wiem wiem nie dość że mnie nie było bardzoooo długo to jeszcze taki krótki rozdział
Bardzo za to przepraszam serioProszę nie bądźcie źli za moje przerwy ale mam dużo rzeczy teraz do ogarnięcia chociaż postaram się jakoś znaleźć sposób żebym znów mogła pisać
CZYTASZ
Komedia /// quackity
FanfictionWiesz że zawsze lubiłam przerabiać różne komedie i bajki na horrory. Może to czas żeby przerobić coś większego...coś co wzbudziło by strach u wszystkich przechodniów... ⚠️Masowe morderstwa⚠️ Książka NIE zawiera elementów 18+ ale mam status dla doros...