Rozdział: 1

39 2 0
                                    

Był pochmurny dzień, gdzieś w parku przybyła zakapturzona postać, ubrana w czarny płaszcz. Na rękach nosiła kilkumiesięczne dziecko. - Tutaj będziesz bezpieczny, żegnaj - powiedziała zostawiając dziecko na ławce po czym zniknęła

Kilka chwil później przez park przechodził jakiś mężczyzna, widząc chłopca na ławce, niezwłocznie do niego podszedł. - A co ty tutaj robisz sam, gdzie są twoi rodzice? - Po chwili mężczyzna dostrzegł kartkę z imieniem na brzuchu dziecka - Więc nazywasz się Deramin, niebezpiecznie jest cię zostawić w takim miejscu - pomyślał sobie zabierając gdzieś dzieciaka

15 lat później...

Deramin siedział przed komputerem grając w gry, na uszach miał założone słuchawki, więc nie słyszał jak woła go Jerry. W końcu mając tego dość, mężczyzna poszedł do jego pokoju i odłączył zasilanie.

-Co jest do cholery?

-Deramin rób tak dalej, a kompletnie stracisz kontakt z rzeczywistością, nie słyszałeś jak cię wołałem?
Nastolatek zachichotał nerwowo, starając się nie patrzeć w twarz przybranego dziadka. - Hehehe, przepraszam trochę mi się zasiędziało

Jerry tylko westchnął spoglądając na chłopca - Znowu grałeś do późna w nocy, nie musisz kłamać widzę to po twoich śladach wokół oczu. Marsz do łazienki się odświeżyć i idź do szkoły

Chłopak coś mruknął pod nosem przeklinając szkołę, ale zrobił to co powiedział jego dziadek. Kiedy był gotowy, wziął drugie śniadanie i poszedł do szkoły.

Deramin pojechał busem do szkoły, do której dotarł jakieś dwadzieścia minut później. Od razu miał zamiar iść do klasy, ale przed tym usłyszał jak woła go jego przyjaciel - Yo Deramin

-Cześć Piter

Dwójka przyjaciół szła korytarzem szkoły szukając ich klasy - Jak zwykle siedziałeś całą noc przed komputerem?

-Daj spokój, już wystarczy że mój dziadek truł mi dupę, nie chce tego słyszeć od ciebie

Wkrótce Deramin i Piter dotarli do klasy i zajęli swoje ulubione miejsce, czyli z tyłu klasy przy ścianie. Po chwili do klasy wszedł nauczyciel i rozpoczęła się lekcja, która dla Deramina była jak nieludzkie tortury, więc nie mając co robić chłopak opuścił głowę na ławkę i próbował zasnąć, jak to zwykle ma zamiar robić.

Nagle poczuł jak ktoś go szturcha, o dziwo nie był to Piter a jakaś czarnowłosa dziewczyna - Deramin powinieneś uważać na lekcjach, bo będziesz miał uwagę

Chłopak nic sobie nie robił z uwagi dziewczyny - Karina doceniam to że martwisz się o mnie, ale gdyby lekcje były interesujące jak informatyka, to byłbym najaktywniejszym wśród klasy.

-Ej wy tam teraz prowadzę lekcje, przerwa jest od rozmowy! 

-Przepraszam - odparła Karina wracając do słuchania

Po nie całej godzinie, dzwonek na przerwę wyrwał Deramina z tej męki i razem z Piterem udali się do stołówki by zjeść śniadanie, narzekając jaka szkoła jest irytująca.
Zarówno Piter jaki Deramin zdziwili się widząc jak Karina podchodzi do nich.

-Cześć, czy mogę się do was dosiąść?

-Jeśli chcesz - odparł Deramin

Piter nachylił się by szepcząc coś mu do ucha - Ty widzisz to co ja, dziewczyna taka jak ona dosiadła się do kogoś takiego jak my?

* * *

Tym czasem do miasta przybyły dwie zakapturzone postacie, każda ubrana w ciemny płaszcz.

-Więc to jest ta cała ziemia, co za żałosny poziom tych ludzi.

EtherianoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz