13. Wypadek

2.1K 53 6
                                    


Anastazja pov:

   Żal mi było nauczycielki w-fu. Wszyscy wiedzieliśmy, że zawody z koszykówki traktowała niezmiernie poważnie, a to, że pomyliła daty musiało być dla niej teraz okropnie stresujące. Niemal błagała mnie w tej chwili o zezwolenie dwóm uczennicom na odpuszczenie godziny wychowawczej i języka polskiego, a ja właściwie nie miałam nic przeciwko. I tak cały dzień pochłaniały mnie myśli o tym, że już za moment zobaczę przed sobą Arię i to już nie przelotem na szkolnym korytarzu. Musiałam ją dziś tak potraktować, bo była z nami Bożena Habaj, a ona nie odpuszcza... Jednak tę całą sytuację wynagrodził mi obraz jej uroczej reakcji. Pełna zakłopotania Aria wyglądała uroczo i trudno było mi się w tamtej chwili powstrzymywać.

   - Ewelina, spokojnie. Weź kilka głębszych wdechów.- położyłam jej rękę na ramieniu.- Oczywiście, jeśli potrzebujesz pomocy od uczennic z mojej klasy, nie widzę przeszkód. Tylko powiedz mi o kogo chodzi, żebym mogła im ewentualnie przesłać zaległy materiał mailem.

   - Chodzi o Ariele Filipiak i Marcelinę Sadurską.

   Zamarłam. Dlaczego akurat ją chce mi dziś zabrać? Tyle czekałam na te dwie godziny... Fakt, że nie mogłabym z nią nawet sensownie porozmawiać, ale miałam nadzieję, że uda mi się nakłonić ją by została po lekcjach, a wtedy mogłybyśmy być same. Wiem, że w szkole powinnam się opanować... Ale tak strasznie chciałam... No właśnie. Sama nie wiem. Zdaje się, że wystarczyło mi jej towarzystwo. Nawet sama rozmowa telefoniczna z Arią była w stanie na tyle mi poprawić humor, bym następnego dnia chodziła cała w skowronkach. Nawet Filip z drugiej C nie był w stanie tego zepsuć. Co jest właściwie aż niebywałe, bo ten ksenofobiczny dzieciak potrafił nieźle zaleźć za skórę, ale to nie jego winiłam. Wszystko to sprowadzało się do jego ojca, którego już nawet nie wzywałam do szkoły. Do dziś czułam te jego kaprawe ślepia, rozbierające mnie samym spojrzeniem... Okropny człowiek.

   - Ariele...- zaczęłam niczym echo.- Dlaczego akurat ją?- nie byłam w stanie ukryć tego niezadowolenia w moim głosie, ale właściwie Ewelina nie wiedziała co było tego przyczyną i z pewnością nie dowie się tak po prostu... Mam nadzieję.

   - Co roku stawiam ją, jako rozgrywającą. Jest najlepsza.- wzruszyła ramionami.- Trenuje nawet poza szkołą, ale odpuszcza sobie ponoć w tym roku, bo nie byłaby w stanie skupić się na nauce do matur.

   Dlaczego każdy uczeń nie może być tak rezolutny i wyciągać wnioski sam..? Byłam pod wrażeniem, bo nie wiedziałam dotychczas, że Aria należała do typów sportowców. Zdawało mi się, że jej umysł jest typowo skierowany na humanistykę. W tym krótkim czasie dowiedziałam się od Justyny, że lubi historię, ale nie każdy jej dział. Najlepiej się czuje w czasach antycznych. Opowiadała mi, że Ariela nie raz poddała w wątpliwość jej wiedzę na temat mitologii greckiej, poprawiając ją na przykład, gdy w podręcznikowy sposób omawiała Atenę. Wówczas moja najdroższa uczennica dopowiadała, że owa bogini nie narodziła się z Zeusa od zwykłej myśli, a z połkniętej przez niego zawczasu jej matki - Me... Metis? Sama nie byłam pewna i to niesamowicie pociągało mnie w tej dziewczynie. Je wiedza, wykraczająca znacząco poza ramy jej wieku... A teraz świadomość, że prawdopodobnie nie tylko była mądra, a również wysportowana... No cóż, to jeszcze bardziej mnie do niej ciągnęło.

   - A nie miałyście mieć treningu po szkole? Ariela ma na ostatniej godzinie w-f z tobą. Myślałam, że puszczasz do domu resztę uczniów, by móc zająć się drużyną... Po co ci one w takim razie jeszcze na tych dwóch godzinach dodatkowo?- złapałam się na tym, że mówię wyłącznie o Arieli, zapominając zupełnie o istnieniu Marceliny... Muszę się zacząć lepiej kontrolować.

   - Ana, ona cały rok trenuje koszykówkę. Nawet ja nie znam zapewne tylu ćwiczeń i strategii jeśli chodzi o ten sport... Wstyd się przyznać, ale taka prawda.- westchnęła, jednak na jej twarzy wykwitł dumny uśmiech.- Skończy się nasza dobra passa od maja, a przez te dwa lata to była jedyna dyscyplina sportowa, w jakiej wygrywała nasza szkoła.- wzruszyła ramionami.- Wracając do tematu, muszę z nią usiąść i ułożyć plan treningów, tak by udało nam się w krótszym czasie rozgrzać drużynę jak co roku.

zły pomysł!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz