Tydzień minął szybko. Dla Amory, zbyt szybko.
- AMORA PRZYSIĘGAM, ŻE JAK NIE WYJDZIESZ Z TEGO POKOJU W CIĄGU 5 SEKUND TO BĘDZIESZ MIAŁA SZLABAN NA ŁUK- wykrzyczał zdenerwowany Gabriel, który był już spóźniony 20 minut. Oczywiście, że nie musiał czekać na Kupidyna, ale wiedział, że jak tego nie zrobi to Amora się w ogóle nie pojawi. Kupidyn po dwóch minutach wyszedł ze swojej komnaty. Była ubrana w jasno-różową, długą suknię ze złotymi elementami. Na szyji miała złoty wisiorek z małym rubinem w kształcie serca.
Jednakże, największą uwagę skupiał jej słynny złoty łuk, zawieszony na pasie.
- Wyglądasz ślicznie, ale Amorko musimy już iść.- powiedział Anioł już o wiele spokojniej i wziął Kupidyna za rękę, kierując się w strone bram.
- A gdzie jest bal?- zapytała dziewczyna, zatrzymując się przed bramami.
- W śnieniu.- Gabriel wymamrotał pod nosem i otworzył bramy nieba, ukazaując przy okazji bramy śnienia. Amora zastygła na ten widok. Była tu ostatni raz 80 lat temu. To było jej ostatnie spotknie z Morfeuszem, przed kłótnią.
- Jak ja nienawidze piasku.- stwierdziła ruszając w stronę bram. Po chwili otworzyły się, ukazując najpiękniejszy zamek jakikolwiek można by było zobaczyć. Wyśniony pałac.
Amora pokierowała się w jego stronę, coraz bardziej żałując tego, że tam przyszła.Wszystko było tutaj piękne. Każdy szczegół. Ceniła za to Morfeusza, za to, że potrafił coś takiego stworzyć.
Ale to miejsce przywoływało za dużo wspomnień. Zbyt dużo.
Dziewczyna szukała wzrokiem siostry Snu, Śmierci. Pomijając konflikt z Morfeuszem, dobrze dogadywała się z resztą nieskończonych. W jej opinii byli lepsi od bogów pod wieloma wzgęldami, ale trzymała tą opinię dla siebie nie chcąc zdenerwować jej szefa.
Kiedy wkońcu znalazła kobietę, okazało się, że nie jest ona sama. Jak można się pewnie domyśleć, rozmawiała z Morfeuszem. Zanim jednak Amora mogła ucieć z pola widzenia Śmierci, Kobieta uśmiechnęła się do niej i pomachała ręką by podeszła. Kupidyn sztucznie się uśmiechnął i niechętnie podszedł do rodzeństwa.
- Ślicznie dzisiaj wyglądasz, aniołku!- Śmierć przytuliła Amorę, co ona odwzajemniła. Kupidyn czuł palący wzrok Morfeusza na sobie. Patrzył na nią jakby był zaskoczony, że się zjawiła.
- Amorko, jak tam sprawy w niebie?- Kobieta wyrwała z myśli dziewczynę tym pytaniem. "Jak tam sprawy w niebie? Oh, ależ wszystko idzie super, przecież to wcale nie tak, że ludzie z dnia na dzień zaczęli masowo przybywać skrzyżownia dróg nieba i piekła i nikt nie gdzie ich dać przez Morfeusza" pomyślała, ale nie powiedziała.
- Jest dużo zagubionych dusz przez zniknięcie twojego brata...Ale dajemy jakoś radę, musimy. - odpowiedział Kupidyn z miłym uśmiechem na ustach.
- Niewygodna wynikła sytuacja, muszę przyznać, ale na szczęście Sen jest już z nami.- Śmierć położyła dłoń na ramieniu swojego brata i delikatnie się uśmiechnęła do niego.
- Tak...tak, naprawdę mamy szczęście, że wrócił. Śmierć, jeśli nie masz nic przeciwko to zabiorę Ci na chwilkę brata.- Kupidyn złapał Sen za ramię i pociągnął w strone długiego korytarza. Mężczyzna nie protestował bo wiedział do czego Kupidyn jest zdolny pod wpływem gniewu. Amora otworzyła pierwsze drzwi, które zobaczyła i weszła z Morfeuszem do środka, trzaskając za sobą drzwiami.
- Miło cię widzieć, Amoro. - Powiedział stoicko Sen, patrząc na rozgniewanego Kupidyna.
- Dlaczego robisz to wszystko?..
- Nie rozumiem?
- Dlaczego nagle wysyłasz te listy? Ta kryształowa kula-
- Skąd wiesz o kryształowej kuli, Kupidynie?...
CZYTASZ
Dzieje Małego Kupidyna [The Sandman]
FanfictionJeśli zmierzyć Kupidyna miarą ludzką, miałby 163 centymetrów wzrostu. Dyskusje na temat czy jest taki mały nadal są w toku. Książka to fanfiction z uniwersum Sandmana bez wątku romantycznego pomiędzy Morfeuszem a główną bohaterką. #2 - betrayal