— Wstawać, śpiochy!
Wraz z tymi słowami rozległ się dźwięk pistoleta na wodę, którą dostałam po twarzy. Nie wiem, co się dzieje. Otwieram oczy i widzę, że leżę oparta o kogoś. Spoglądamy na siebie z Joshem, oboje mocno zaspani. Kiedy zasnęliśmy?
Nad nami stoi Flora razem z Wendy. Śmieją się, oczywiście, z nas. Podnoszę się do pozycji siedzącej. Nawet nie umiem się złościć.
— Dobrze, że Louise zadzwonił wczoraj do Meadow — mówi Baldwin. — Pisała do nas, czy jesteś z nami, bo nie wróciłaś po zajęciach.
Miło, że martwiła się o mnie i głupio wyszło. Mogłam wysłać jej smsa.
— Pospałbym dalej.
Lowell przeciąga się, ziewając.
— Wygodnie było? — pyta Flora.
— Nawet bardzo — wystawiam język w jej stronę, a dopiero po chwili zdaje sobie sprawę, co powiedziałam. — Ee... muszę się przebrać.
Josh uśmiecha się pod nosem. Wendy stawia na stoliku przede mną torbę.
— Byłyśmy takie dobre i przyniosłyśmy ci rzeczy. Ogarnijcie się, ponieważ musimy dokończyć przygotowania do inicjacji Bena.
— Tak jest — blondy wstaje i od razu wykonuje rozkaz.
Zostajemy we trzy.
— Co się stało? — obie siadają obok mnie.
— Josh był nie w sosie przez te plotkę — tłumaczę, wyciągając ubrania, szczoteczkę do zębów i szczotkę do włosów z torby Flory. — Oglądaliśmy film i zasnęliśmy, najwidoczniej.
Od razu przypomniała mi się wymiana zdań miedzy mną a Natem. Nie będę o tym im wspominać. Dzielenie się czymś, co mnie boli przychodzi mi z trudem.
Dziewczyny powiedziały, że ogarną salon, za co jestem wdzięczna, a ja mogę na spokojnie doprowadzić się do porządku. Josh zajął łazienkę na górze, więc idę do tej na dole. Biorę szybki prysznic, używając któregoś z ich żeli.
Ubieram się w zielony top i czarne spodnie. Włosy wiążę w wysokiego kucyka. Narazie nie będę się malować, przy ogarnianiu domu makijaż mógłby się zniszczyć.
Gdy wychodzę, od razu dostrzegam wzrok chłopaków na sobie. Ryan macha na powitanie, co powtarza jeszcze paru z nich. Nie ma wśród nich Josha i Louise'a.— Nie wiedziałem, że mamy gościa — odzywa się Bradley.
— Raczej w większości dowiedzieliśmy się przed chwilą — Liam puszcza do mnie oczko.
Siadam przy stole obok Ryana, który natychmiast przysuwa się do mnie.
— Co robisz?
— Pachniesz moim żelem pod prysznic — śmieje się.
— Winna — podnoszę dłonie na znak przyznania. — Co na śniadanie?
— Hmm, mamy pizzę — odpowiada Tristan. — Mogę ci zrobić jajecznicę. Chcesz?
Przytakuję. Tak żyć to ja mogę. Skończyło się na tym, iż musiał przygotować kilka porcji dla swoich kumpli i dla Flory oraz Wendy. Uwinęły się szybko z posprzątaniem salonu. Louise przyszedł chwilę po nich,a Josh zszedł idealnie na śniadanie.
— Pięknie pachnie — podkrada moją grzankę. — Będzie dla mnie, Tri?
— Jasne, szefuniu!
Całą, wielką grupą jedliśmy posiłek. Śmiechom nie było końca, kiedy Wendy rzuciła w swojego chłopaka kostką masła, która zatrzymała mu się na nosie, a ja przez rozbawienie oplułam siedzącego obok Liama. Poczułam się, jak przy rodzinnym stole. Brakowało tylko Nate'a i Kaia.
![](https://img.wattpad.com/cover/293741792-288-k628177.jpg)
CZYTASZ
COLLEGE - historia pogmatwana
RomanceTĘ WERSJĘ KSIĄŻKI TRAKTUJCIE JAKO SZKIC, PO JEJ SKOŃCZENIU NASTĄPIĄ DRASTYCZNE POPRAWKI, ABY POLEPSZYĆ I ZWIĘKSZYĆ JEJ JAKOŚĆ Josephine McKee wyjeżdża do Miami na studia. Czystym przypadkiem będzie studiować tam, gdzie jej sąsiad Josh Lowell, z któr...