Siedziałem na tarasie rozmyślając o chłopaku który od paru dni pojawiał się na mojej drodze. Czy się martwiłem o niego. Tego nie wiem, ale w każdym bądź razie było mi go żal. Chciałem mu jakoś pomóc ale nie miałem pojęcia jak.
-Paniczu Han- usłyszałem głos pana Suna.
-Tak, o co chodzi- odpowiedziałem w stając z fotela.
-Dzwoniła madam Lee, kazała paniczowi przybyć jutro do głównej rezydencji- powiedział pan Sun.
-Aish czego ona znowu chce. Jak ma jakomś sprawę to niech zadzwoni- odparłem mijając pana Suna.
-Tak, oczywiście zaraz ją powiadomie- odparł pan Sun.
-A i proszę przekazać cioteczce Kim że może dzisiaj wracać o 13 do domu, nie będę potrzebować już niczego- powiedziałem poczym wyszłem.
Idąc głównom ulicom postanowiłem zadzwonić do Christophera.
-Tak Suni, stało się coś.
-Nie, to znaczy tak, możesz mi powiedzieć gdzie znajdę tego twojego kolegę- spytalem niepewnie.
-Kolegę, kogo masz na myśli.
-No, tego całego Minho. Często cie widzę jak z nim rozmawiasz.
-A po co go szukasz?
-Chris proszę cie. Puźniej tobie to wyjaśnie a teraz gadaj.
-Suni jeśli on tobie coś zrobił to przepraszam za niego, ale nie rób mu nic.
-Matko Chris, czy ja naprawdę aż taki podły jestem.
-Wiesz jaka jest moja odpowiedź.
-Dobra, a teraz mów gdzie go znajdę bo moja cierpliwość się już kończy.
-Znajdziesz go przy Kościele Św. Mari.
-Było czeba tak odrazu.- odparlem po czym zakończyłem rozmowę.
Może niektórzy mieli mnie za agresywnego, podłego a najbardziej zadufanego w sobie snoba ale nikt nie znał przyczyny.
Pov.Minho
Siedząc w kościelnej salce zapominałem o swoich kłopotach. Sobota to dzień gdzie pomagałem przy sierotach w zamian za ciepły posiłek. Nikt nie traktował mnie tu jak wyrzutka a tym bardziej za biedaka, jednak brakowało mi domu i rodziny tak jak tym dzieciom.
Wiele bym oddał za posiadanie normalnego życia, skończenie szkoły czy nawet mieszkania. Jednak życie nie należy do łatwych a konsekwencje i czyny innych w dużej mierze dotykają nas wszystkich.
-Minho aniołku jakiś chłopiec pyta o ciebie- powiedziała pani Len.
-O mnie, ale dlaczego- spytałem niepewnie.
-Tak słonko, czeka w holu- odparła kobieta po czym odeszła a ja udałem się w stronę holu.
Nie miałem pojęcia kto i czego odemnie chce, przeciesz ja i tak nie miałem niczego. Wchodząc do holu zauważyłem młodego chłopaka stojącego przy oknie.
-Szukasz mnie- spytałem niepewnie.
Widząc twarz chłopaka już wiedziałem kim on jest. Wiele razy przyglądał się mi idąc na uczelnie.
Słodka wewiurka, spodobał się mi ino jak go pierwszy raz zobaczyłem.-Tak, szukałem. Możemy porozmawiać- spytał a w jego głosie wyczułem strach.
-Tak jasne- odparłem wskazując abyśmy usiedli na ławce.
-Nazywam się Han Jisung, pewnie zastanawiasz się co mnie do ciebie sprowadza a otusz mam dla ciebie pewnom propozycje- powiedział niepewnie.
-W zamian za co niby- spytalem ze złosciom.
-Spokojnie, nie ma potrzeby abyśmy się tak zdenerwował. Otusz mogę zagwarantować ci wszystko czego sobie zapragniesz, dom, powrut na uczelnie, najlepsze ciuchy w zamian za do trzymanie mi towarzystwa- odparł.
-Sory ale nie gustuje w chłopakach a po za tym nie jestem na sprzedaż- odparłem w stając z ławki.
-Źle mnie zrozumiałeś, prosze poczekaj może Chris tobie to wytłumaczy- powiedział po czym wyjoł telefon i do kogoś zadzwonił i za chwile podał mi go.
-Tak Chris.
-Minho, matko boska o co chodzi.
-Możesz mi wytłumaczyć o co chodzi bo twój kolega złożył mi dość dziwnom propozycje- odparłem niepewnie przyglądając się Hanowi który krążył po holu.
-Minho słońce nie bój się go, on może ma głupie pomysły ale nikomu nie zrobił by krzywdy a tym bardziej tobie kiedyś to zrozumiesz a o jakom propozycje chodzi.
-Zaoferował mi wszystko w zamian za do trzymanie mu towarzystwa- odparłem niepewnie.
-A to ci skurczybyk, spokojnie nie miał tego na myśli o czym myślisz. Han mieszka sam w ogromnej rezydencji i cały czas jest samotny nawet nie ma do kogo się odezwac wiec radze ci przyjąć jego propozycje on rzadko bywa taki hojny, na twoim miejscu nawet bym się nie zastanawiał a kiedyś mi jeszcze za to podziekujesz pa.
-Rozumiem pa- powiedziałem po czym się rozłączylem i oddałem chłopakowi telefon.
-Więc jak, przyjmiesz mojom propozycje- powiedział Han.
-Nie wiem czy mogę tobie ufać- odparłem z niepewnom minom.
-Jeśli nie sprubujesz to się nie dowiesz, a tak po za tym co masz do stracenia- odparł z delikatnym uśmiechem.
-Zgoda, ale jeśli coś mi się nie spodoba to znikam- odpowiedziałem.
-Zgoda a przy okazji będziesz mógł zabrać z mojego domu co zechcesz- powiedział ze szczerym uśmiechem.
CZYTASZ
I LOVE YOU
Teen FictionKiedy spotykasz nieznajomego i zakochujesz się w nim ale nie wiesz jak sprawić aby to odwzajemnił. Życie to nie bajka jednak ta dwójka..... No cóż. Życie pisze własne ścieszki.