3

10 2 0
                                    

Siedziałem na tarasie rozmyślając o chłopaku który od paru dni pojawiał się na mojej drodze. Czy się martwiłem o niego. Tego nie wiem, ale w każdym bądź razie było mi go żal. Chciałem mu jakoś pomóc ale nie miałem pojęcia jak.

-Paniczu Han- usłyszałem głos pana Suna.

-Tak, o co chodzi- odpowiedziałem w stając z fotela.

-Dzwoniła madam Lee, kazała paniczowi przybyć jutro do głównej rezydencji- powiedział pan Sun.

-Aish czego ona znowu chce. Jak ma jakomś sprawę to niech zadzwoni- odparłem mijając pana Suna.

-Tak, oczywiście zaraz ją powiadomie- odparł pan Sun.

-A i proszę przekazać cioteczce Kim że może dzisiaj wracać o 13 do domu, nie będę potrzebować już niczego- powiedziałem poczym wyszłem.

Idąc głównom ulicom postanowiłem zadzwonić do Christophera.

-Tak Suni, stało się coś.

-Nie, to znaczy tak, możesz mi powiedzieć gdzie znajdę tego twojego kolegę- spytalem niepewnie.

-Kolegę, kogo masz na myśli.

-No, tego całego Minho. Często cie widzę jak z nim rozmawiasz.

-A po co go szukasz?

-Chris proszę cie. Puźniej tobie to wyjaśnie a teraz gadaj.

-Suni jeśli on tobie coś zrobił to przepraszam za niego, ale nie rób mu nic.

-Matko Chris, czy ja naprawdę aż taki podły jestem.

-Wiesz jaka jest moja odpowiedź.

-Dobra, a teraz mów gdzie go znajdę bo moja cierpliwość się już kończy.

-Znajdziesz go przy Kościele Św. Mari.

-Było czeba tak odrazu.- odparlem po czym zakończyłem rozmowę.

Może niektórzy mieli mnie za agresywnego, podłego a najbardziej zadufanego w sobie snoba ale nikt nie znał przyczyny.

Pov.Minho

Siedząc w kościelnej salce zapominałem o swoich kłopotach. Sobota to dzień gdzie pomagałem przy sierotach w zamian za ciepły posiłek. Nikt nie traktował mnie tu jak wyrzutka a tym bardziej za biedaka, jednak brakowało mi domu i rodziny tak jak tym dzieciom.

Wiele bym oddał za posiadanie normalnego życia, skończenie szkoły czy nawet mieszkania. Jednak życie nie należy do łatwych a konsekwencje i czyny innych w dużej mierze dotykają nas wszystkich.

-Minho aniołku jakiś chłopiec pyta o ciebie- powiedziała pani Len.

-O mnie, ale dlaczego- spytałem niepewnie.

-Tak słonko, czeka w holu- odparła kobieta po czym odeszła a ja udałem się w stronę holu.

Nie miałem pojęcia kto i czego odemnie chce, przeciesz ja i tak nie miałem niczego. Wchodząc do holu zauważyłem młodego chłopaka stojącego przy oknie.

-Szukasz mnie- spytałem niepewnie.

Widząc twarz chłopaka już wiedziałem kim on jest. Wiele razy przyglądał się mi idąc na uczelnie.
Słodka wewiurka, spodobał się mi ino jak go pierwszy raz zobaczyłem.

-Tak, szukałem. Możemy porozmawiać- spytał a w jego głosie wyczułem strach.

-Tak jasne- odparłem wskazując abyśmy usiedli na ławce.

-Nazywam się Han Jisung, pewnie zastanawiasz się co mnie do ciebie sprowadza a otusz mam dla ciebie pewnom propozycje- powiedział niepewnie.

-W zamian za co niby- spytalem ze złosciom.

-Spokojnie, nie ma potrzeby abyśmy się tak zdenerwował. Otusz mogę zagwarantować ci wszystko czego sobie zapragniesz, dom, powrut na uczelnie, najlepsze ciuchy w zamian za do trzymanie mi towarzystwa- odparł.

-Sory ale nie gustuje w chłopakach a po za tym nie jestem na sprzedaż- odparłem w stając z ławki.

-Źle mnie zrozumiałeś, prosze poczekaj może Chris tobie to wytłumaczy- powiedział po czym wyjoł telefon i do kogoś zadzwonił i za chwile podał mi go.

-Tak Chris.

-Minho, matko boska o co chodzi.

-Możesz mi wytłumaczyć o co chodzi bo twój kolega złożył mi dość dziwnom propozycje- odparłem niepewnie przyglądając się Hanowi który krążył po holu.

-Minho słońce nie bój się go, on może ma głupie pomysły ale nikomu nie zrobił by krzywdy a tym bardziej tobie kiedyś to zrozumiesz a o jakom propozycje chodzi.

-Zaoferował mi wszystko w zamian za do trzymanie mu towarzystwa- odparłem niepewnie.

-A to ci skurczybyk, spokojnie nie miał tego na myśli o czym myślisz. Han mieszka sam w ogromnej rezydencji i cały czas jest samotny nawet nie ma do kogo się odezwac wiec radze ci przyjąć jego propozycje on rzadko bywa taki hojny, na twoim miejscu nawet bym się nie zastanawiał a kiedyś mi jeszcze za to podziekujesz pa.

-Rozumiem pa- powiedziałem po czym się rozłączylem i oddałem chłopakowi telefon.

-Więc jak, przyjmiesz mojom propozycje- powiedział Han.

-Nie wiem czy mogę tobie ufać- odparłem z niepewnom minom.

-Jeśli nie sprubujesz to się nie dowiesz, a tak po za tym co masz do stracenia- odparł z delikatnym uśmiechem.

-Zgoda, ale jeśli coś mi się nie spodoba to znikam- odpowiedziałem.

-Zgoda a przy okazji będziesz mógł zabrać z mojego domu co zechcesz- powiedział ze szczerym uśmiechem.


I LOVE YOUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz