13

2 1 0
                                    

Siedziałem na plaży wpatrujac się w odbicie księżyca na tafli wody gdy zadzwonił mój telefon. Mimo licznych połączeń miałem już dość ignorowania tego wiec wyjołem urządzenie i spojrzałem na nie, po zobaczeniu kto dzwoni, ocztwiście był to Changbin chciałem to olać ale nie potrafiłem i odebrałem.

-Ta, pali się czy mordują- spytałem wrednym głosem.

-Pojechało cie, gdzie jesteś.

-Tam gdzie powinnem, coś ważnego czy co bo nie mam czasu- spytałem wkużony.

-Kurwa stary ruszaj dupe i wracaj willa się pali jakiś skurwiel obrzucił ją koktajlami.

-Zakurwie, zaraz będę- powiedziałem poczym się rozłaczyłem.

W przeciągu 20 minut byłem na miejscu, jednak miałem pewne obawy do tego kto to zrobił. Nie chciałem nawet dopuścić tej myśli do siebie.

-Gdzie Minho- spytałem stanowczym tonem.

-Chwile po tobie wyjechał razem ze swoimi ludźmi a godzinę później ktoś nas zaatakował- powiedział Changbin.

-A gdzie Dewu- spytałem niepewnie.

-No własnie tu mamy problem, ktoś poderżnoł mu gardło- powiedział Changbin.

-Wezwij Jeonga, jest mi potrzebny i zawiadom Seungmina żeby przyjechał- powiedziałem stanowczo na co Bini aby przytaknoł i odszedł.

-Co teraz robimy- spytał Felix podchodząc razem z Chrisem.

-Teraz, składamy wizytę mojemu niedoszłemu mężowi- odparłem mrużąc oczy wpatrując się w palącom się rezydencję.

-Chcesz powiedzieć, że to Minho za tym stoi- spytał niedowierzajac Chris.

-Mam nadzieje że nie, przekonany się a teraz się szykujcie- powiedziałem zmieszany.

-A co z posiadłością, straż nie zdąży dojechać- spytał Felix.

-Niech płonie- odparłem stanowczo.

Po zebraniu się wszystki i upewnieniu się że nikomu się nic nie stało nasza szustka ruszyła w drogę. Po około 25 minutach byliśmy na miejscu i co najdziwniejsze nikt się nas nie spodziewał.

-Chris ty z Binem i Kimem wejdziecie od tyłu macie wolnom rękę tylko nie zabijać Minho- powiedziałem łagodnie na co oni się tylko usmiechneli.

-A co z nami- spytał Felix.

-Ty i Jeoni pujdziecie zemną i to samo się tyczy też was nie ruszać Minho on jest mój- powiedziałem po czym dałem znać że możemy ruszać.

Wejście do rezydencji było dość łatwe ponieważ nikt się nas nie spodziewał. Mimo ostrego gwaru było można słyszeć krzyki, odgłosy łamanego drewna, tluczenie szkła jak i odgłosy strzelania. Nic mnie bardziej nie nakręcało jak ostra a wręcz piekielna atmosfera. W momencie kiedy młodzi walczyli na śmierć i życie z uzbrojonymi ludźmi ja tylko unikałem kul które leciały w moją strone. Wymierzanie ciosów metalową pałkom przychodziło mi łatwo, liczne ciosy w żebra, brzuch czy nawet w głowę co powodowało automatycznie śmierć przeciwnika nie było dla mnie niczym nowym. Kilka razy poczułem otarcia kul na ciele jednak nadal zmierzałem w głąb domu. Po około 30 minutach była cisza gdyż Chris wraz z Felixem i Binem dorwali się do broni i robota poszła sprawniej, jednak nadal nigdzie nie było śladu Minho.

-Przeszukajcie dom, musi tu gdzieś być- odparłem stanowczo.

-A co z niedobitkami- spytał Jeongi.

-Pobaw sie- powiedziałem na co chłopak ucieszył się jak dziecko które dostało nową zabawkę.

I LOVE YOUOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz