Perspektywa Emily
Wreszcie dotarłyśmy na miejsce. Stadion wyglądał przepięknie na żywo. Nigdy nie zapomnę tego widoku. Był jeszcze większy niż telewizji. Ekran zdecydowanie pomniejszał.
Pewnym krokiem weszłyśmy do budynku, który miał tyle korytarzy i przejść, że można było się zgubić niż po drugim zakręcie. Musiałyśmy po drodze zapytać kilka osób, które tu pracowały, jak dotrzeć do naszego sektora. Według instrukcji udałyśmy się na swoje miejsca.
Kiedy w końcu usiadłyśmy, widok zaparł mi dech w piersi. To było coś nie do opisania. Miałyśmy stąd idealny obraz całego boiska. Byłyśmy nie za wysoko i nie za nisko. Rozglądałam się, dokładnie przyglądając się polu, na które zaraz wyjdzie nasza drużyna Reprezentacji Polski.
Oba teamy weszły właśnie na boisko. Wypatrywałam, kogo trener wyznaczył w pierwszym składzie.
I przysięgam, że moje serce się zatrzymało, kiedy zobaczyłam Nicolę Zalewskiego...
Poczułam, że dosłownie cały świat się zatrzymał, kiedy zobaczyłam go w pierwszym składzie. Nie miałam pojęcia, co mi się działo, ale wiedziałam, że mój organizm nie powinien był tak reagować. Czułam, jak serce przyspieszyło na sam jego widok. Mój oddech stał się szybki i płytki.
Dlaczego moje ciało reagowało na niego w ten sposób?
Patrzyłam na Zalewskiego, odkąd wszedł na boisko. Nie oderwałam wzorku od bruneta nawet na sekundę. Uważnie mu się przyglądałam. Na boisku wyglądał na skupionego i pewnego siebie. Jego postawa mówiła, że wiedział, po co tam był. Przez to wyglądał bardziej przystoj...
Nie, nie pomyślałaś o tym. - skarciłam siebie w myślach.
Po odśpiewaniu hymnów przez obydwie drużyny, kapitanowie przywitali się i uściskali sobie dłonie, wymieniając się flagami swoich państw. Następnie drużyny podały sobie przelotnie ręce, tak jak zwykle.
Po tym wszystkim zaczął się mecz. Patrzyłam uważnie na rozgrywającą się grę na boisku. Byłam zapatrzona w całe wydarzenie, przeżywając każdą najmniejszą akcję zarówno tą, która toczyła się na naszym polu karnym czy na tym przeciwnika.
W pierwszej połowie meczu, sytuacja pod naszym polem karnym była coraz trudniejsza. Widziałam, że chłopakom było ciężko wybronić piłkę, kiedy przy bramce zrobiło się spore zamieszanie. Na nasze nieszczęście, bo Meksyk idealnie wykorzystał akcje i strzelił nam gola. Niestety Szczęsnemu nie udało się obronić piłki, która z impetem wpadła do naszej bramki.
Zrobiło mi się naprawdę przykro, bo przyszłam tu z nadzieją, że wygramy z Meksykiem. Aktualnie przegrywaliśmy jeden do zera, ale mimo to nie traciłam nadziei. Wierzyłam, że w drugiej połowie meczu, nasza drużyna wyjdzie z jeszcze większą motywacją, żeby wyrównać wynik.
Pierwsza połowa dobiegła końca. Teraz przede mną piętnastominutowa przerwa. Poszłam razem z Holly kupić wodę, bo było bardzo gorąco, a my nie miałyśmy nic ze sobą. Wyszłyśmy na korytarz, gdzie znajdowały różne budki z jedzeniem i piciem. Stanęłam w kolejce, kiedy Holly z emocji wręcz podskakiwała w miejscu.
- Bo zaraz odfruniesz. - zaśmiałam się.
- Już nie mogę się doczekać spotkania z Mattim. - wytrzeszczyłam oczy na jej słowa.
- Spotykasz się z Cashem? I nic mi nie powiedziałaś? - oburzyłam się.
- No ty spotkasz się z Zalewskim, a ja pójdę z tobą i w tym czasie z nim pogadam. - uśmiechnęła się z satysfakcją.
Cwana bestia...
- Wykorzystujesz mnie!
- Oj, nie przesadzaj. Po prostu nie chcę stracić szansy na spotkanie z nim. - zrobiła oczy jak kot ze Shreka. Przewróciłam oczami, kiedy podeszłam do kasy, żeby kupić nam wodę. Wzięłam picie od dziewczyny za kasą, a następnie razem z Holly udałyśmy się z powrotem na trybuny, bo zostało nam pięć minut przerwy.
Usiadłyśmy na swoich miejscach. Zdążyłam napić się dosłownie dwa łyki, kiedy moja przyjaciółka wyrwała mi butelkę.
- Idiotko! Co ty robisz? Przez ciebie będę mokra! - uniosłam się, gdy poczułam, że moja koszulka była przemoczona.
- Też chcę się napić! - oburzyła się.
- Mogłaś zaczekać, aż ja skończę pić! Przecież nie wypiłabym wszystkiego na raz!
- Z tobą nic nigdy nie wiadomo, debilko! - tak, stała wymiana zdań w naszej relacji.
Przerwa się skończyła, a ja mi wróciła nadzieja, że jeszcze mieliśmy szansę wyrównać wynik. Dwadzieścia minut później nasza drużyna zbliżała się do pola karnego przeciwnika, przez co na trybunach zrobiło się głośniej, ponieważ każdy kibicował naszym. Kiedy byliśmy już praktycznie na polu karnym Meksyku, przy piłce był Cash, który chciał podać piłkę Lewemu, ale się nie udało. Piłka poleciała na drugą stronę boiska wprost do Zalewskiego, który odebrał piłkę. Piłkarze z drużyny przeciwnej chcieli mu ją zabrać, jednak on sprawnie kopnął w stronę Zielińskiego, który długo się nie zastanawiając, strzelił w stronę bramki Meksyku. GOL! Udało się! Nie mogłam uwierzyć! Wyrównaliśmy wynik! Kiedy tylko zobaczyłam, że piłka wpadła do bramki, z podekscytowania wstałam ze swojego miejsca. Ze szczęścia oczy mi się zeszkliły, więc zakryłam usta dłonią, żeby powstrzymać łzy.
Dziesięć minut przed końcem meczu, przy piłce znów był Zalewski, ale wyglądał na rozkojarzonego. Meksykanin zabrał mu piłkę, zanim Nico zdążył się zorientować. Nagle stanął w miejscu i zaczął rozglądać się po trybunach. Co on robił? Powinien był skupić się na grze. Po chwili jego wzrok padł prosto na mnie. Wstrzymałam oddech, kiedy się tak we mnie wpatrywał. Serce przyspieszyło mi na myśl, że to mnie szukał w tym tłumie. Ten moment trwał może z dwadzieścia sekund, a dla mnie dłużył się w nieskończoność. Wtedy ktoś na boisku krzyknął, a Nico momentalnie odwrócił wzrok, wracając do gry.
Patrzył tylko na mnie...
Resztę meczu obie drużyny nie dały strzelić sobie gola, z czego byłam zadowolona. Remis też był dobry. Najważniejsze, że nie przegraliśmy. Byłam dumna z naszych chłopaków, bo okazało się, że jak chcieli, to naprawdę potrafili ze sobą współpracować.
Gdy mecz dobiegł końca, zaczęłam z Holly kierować się w stronę zejścia z trybun. Im bliżej korytarza, którzy prowadził do szatni, tym bardziej się stresowałam. Po chwili byłyśmy już na dole, lecz nigdzie nie dostrzegłam chłopaka. Pomyślałam, że po prostu musiał iść i wcale nie miałabym mu tego za złe. Zrezygnowana pokręciłam głową, chcąc zawrócić do wyjścia ze stadionu. Nagle pięć metrów dalej zobaczyłam, że nieopodal wejścia, gdzie znajdowały się krzesełka, siedzieli Zalewski z Cashem, którzy się z czegoś śmiali. Nie wiedziałam dlaczego, ale zabrakło mi odwagi, żeby do niego podjeść. Byłam z nim umówiona po meczu, ale teraz czułam, że chyba nie byłam taką twardzielką, na jaką wyglądałam.
- No chodź! - dziewczyna pociągnęła mnie w ich stronę, ale ja tylko patrzyłam na bruneta, który stał dosłownie kilkanaście kroków ode mnie. - No Emi! Co jest?
- Ja chyba nie dam rady do niego podejść więc lepiej chodź... - zaczęłam, kiedy nagle wzrok Nico padł prosto na mnie.
Dobry Boże, dopomóż...
Uśmiechnął się w naszą stronę, a to sprawiło, że zrobiłam się jeszcze bardziej zdezorientowana. Nie wiedziałam, co miałam robić. Na szczęście Holly mnie wyręczyła. Złapała moją dłoń i zaczęła prowadzić w kierunku chłopaków. Jednocześnie też mnie podtrzymywała, żebym przypadkiem przy moim szczęściu nie zaliczyła przed nimi gleby.
Zapowiadało się ciekawe spotkanie...***********************************
A więc witam w kolejnym rozdziale.
Pomału a do przodu.
Do zobaczenia w następny weekend!
❤️❤️❤️
CZYTASZ
Believe in us / Nicola Zalewski
Teen FictionEmily od zawsze marzyła, żeby obejrzeć mecz Reprezentacji Polski na żywo. Kiedy rozpoczęły się Mistrzostwa w Katarze, stwierdziła, że nie może stracić takiej szansy. Spakowała więc walizki i poleciała do Kataru, żeby spełnić to marzenie. Ale wtedy...