Chapter 4

14 1 1
                                    

...Punz?

Pov:Punz

Zszedłem na dół, ponieważ słyszałem jakieś dźwięki dochodzące z kuchni, wiec może ktoś robi kolację i skorzystam przy okazji.

Lecz kiedy stanąłem w progu drzwi trochę się zszokowałem. Stali tam Clay, George i o dziwo Karl. Co on tu kurwa robi?

-Co tu się odpierdala?!-krzyknąłem.
-Csiii... Jeszcze Sap nas usłyszy.- odezwał się George.- Karl zrobił die głodny, dlatego postanowiliśmy mu zrobić coś do jedzenia.
-Ale czemu on jest tutaj, a nie tam, gdzie powinien być?
-Tak jakoś wyszło.
-Ugh nie możecie tutaj tak chodzić. Jak Sapnap tu przyjdzie to mamy przejebane włącznie ze mną. Dobra wiecie co, ja się w to nie mieszam. Jakby co to mnie tu nie było.- powiedziałem i poszedłem z powrotem do pokoju.

Pov:Sapnap

Spałem sobie spokojnie dopóki nie usłyszałem krzyków z kuchni. Co oni tam znowu robią. Czy oni naprawdę muszą się zawsze kłócić o jedzenie? Ugh nerwicy można przez nich dostać. O ile już nie mam.

Wstałem z mojego wygodnego łóżka i już poszedłem tam do nich, bo by mi spać nie dali. Widziałem tylko jak po schodach wchodzi Luke i zapewne idzie do swojego pokoju. Dziwne, miał strasznie zmartwioną minę. Co oni tam zrobili? Już się boje tego, co tam zastane.

Kiedy przekroczyłem próg drzwi prowadzących do kuchni zamurowało mnie. Stał tam Clay i George oraz jakimś kurewskim cudem Karl. Czy ich pojebało?! Nie zauważyli mnie i dalej się śmiali z nie wiadomo czego. Oparłem się o ramę drzwi, skrzyżowałem ręce na piersi i czekałem aż mnie zauważą. Pierwszy spojrzał na mnie Karl. Widać było ze jego mina z uśmiechu przeszła na ogromne przerażenie. Złapałem z nim kontakt wzrokowy i co jak co ale muszę przyznać, że chłopak ma piękne oczy w kolorze szaro-niebieskim. Chwile się na siebie patrzyliśmy dopóki nie zauważyli mnie Clay i George. Mają szczęście, że dopiero wstałem i nie mam tyle siły, bo bym ich za kudły wypierdolił za drzwi a Karla bym normalnie udusił.

-Dream, NotFound do pokoju, JUŻ!-krzyknąłem na co szybko się ulotnili. Karl ponownie na mnie spojrzał z jeszcze większym przerażeniem. Widziałem, że zbierają mu się łzy do oczu.

-J-ja...
-Zamilcz.-odpowiedziałem szorstko.

Podszedłem do niego i złapałem ho za nadgarstek. Szedłem z nim tak, póki nie znaleźliśmy się w piwnicy. Przywiązałem go ponownie do krzesła i zamknąłem drzwi. Na klucz, który posiadałem tylko ja.

Pov:George

-Myślisz, że go zabije?-zapytałem Claya, który siedział obok mnie na naszym łóżku.
-Nie wiem. Na razie jest w miarę cicho.
-Chcesz sprawdzić co tam się dzieje?
-No wiesz.. Sap kazał nam tu siedzieć.
-Wiem. To skoro nie chcesz pójdę sam.
-Nie, czekaj! Pójdę z tobą. Tak na wszelki wypadek.

Kiedy mieliśmy już wstawać z łóżka do pokoju wszedł Sapnap. No to chyba mamy przejebane.

-Co to miało być?- zapytał o dziwo spokojnym głosem.
-Chcieliśmy mu po prostu zrobić coś do jedzenia.- odpowiedziałem.
-Oh George.. Ty zawsze miałeś taką litość dla naszych ofiar.
-Wiem, ale obiecuje, że to się już nie powtórzy.
-Jeszcze jeden, TYLKO jeden taki występek, a wylecisz stąd na zbity pysk.- powiedział po czym opuścił pomieszczenie.

Pov:Karl

Czyli wracamy do (nowej) rzeczywistości. Mam nadzieję, że Dream i George nie będą mieli przeze mnie jakiś większych problemów. Niezbyt wiem co w tej chwili działo się na górze, ale mam nadzieję, że ten cały Sapnap ich tam nie pozabijał. Ja niestety przygotowuje się już mentalnie na prawdopodobną śmierć.

Zastanawiam się tylko, co robi teraz Alex. Czy martwi sie o mnie? Szuka mnie? A może już zawiadomił policję i uwolnię sie stąd? Scenariuszy jest milion, lecz tylko jeden wydaje sie w chwili obecnej najbardziej rzeczywisty. Nie jestem marzycielem, a bardziej realistą. Czasem trzeba się pogodzić z tym, co przygotował dla nas los.

***

Trochę musiałem czekać, aż w końcu ktoś do mnie przyjdzie, bo dopiero po paru godzinach usłyszałem klucz w zamku od drzwi pomieszczenia, w którym się znajdowałem. W drzwiach stanął nie kto inny jak Sapnap.

-Karl, Karl, Karl... Co ja mam z tobą zrobić?-Spytał retorycznie.-Nieźle mnie wkurzyłeś.
No co ty.
-I co nic nie masz na swoje usprawiedliwienie?-zapytał.
-Bylem g-głodny- po chwili odpowiedziałem.
-Byłeś głodny.- powtórzył.- Nie mogłeś poprosić?
-Pobiłeś mnie i straciłem przytomność. Jak miałem cie o to poprosić. Przez sen czy jak. Potem nie przyszedłeś, więc stwierdziłem, że pójdę coś zjeść.
-Napewno tylko zjeść?
-...
-A co w tej całej historyjce robił Dream i NotFound? Hm?
-Nie chcieli iść. Troche ich zmusiłem.- troszkę skłamałem na korzyść wcześniej wymienionej dwójki chłopaków.
-Mhm.
-Co teraz ze mną zrobisz?
-A co byś chciał, abym zrobił?
-Wypuścił mnie.

Mężczyzna zaśmiał się krótko, po czym podszedł do mnie i rozwiązał mnie.

-To spróbuj się wydostać.- po czym wyszedł, nie zamykając drzwi za sobą.

Nie jestem głupi. Nie wyjdę, nawet nie otworzę tych cholernych drzwi. Pewnie stoi za nimi ze spluwą w ręku i czeka aż spróbuje. Nie, nie, nie.

_______________________________________
800 słów
Witam was po dość długiej przerwie, bo ostatnio był*m tutaj w grudniu. Kto czekał na nowy rozdział?
Nie zdziwił*bym się gdyby nikt, no ale jest! Co prawda nie ma 1000 słów, jak pisał*m na początku tej książki, ale stracił*m wenę i nie wiem zbytnio jaka dać fabułę, aby was nie zanudzić na smierć. Możecie napisać czy mam tworzyć dalsze rozdziały i jak wam się podoba książka. Zachęcam tez do dawania gwiazdek, co jednak tez mnie bardzo motywuje do kontynuowania tej książki. Napiszcie co myślicie czy kontynuować tą książkę, czy zacząć nową, ciekawsza (również prawdopodobnie o tematyce karlnap). No dobra, to widzimy się w następnym rozdziale, mam nadzieję, że jeszcze w tym roku.
Miłego dnia/nocy <3

Guide on how to kill yourself. ~Karlnap~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz