Pov:Alex
Mija już kolejny dzień, kiedy Karl nie daje oznak życia. Nie miał żadnej rodziny, ani innych przyjaciół poza mna. W domu tez go nie ma, a mam do niego dostęp, ponieważ dał mi kiedyś zapasowe klucze od swojego domu, gdyż on sam często gubił rzeczy i gdyby zgubił swój oryginalny klucz nie zgubił również tego zapasowego. Pomyślałem, że może znowu gdzieś wyjechał nie mówiąc mi o tym. Często podróżował, aby odświeżyć swoje myśli. Od lat twierdze, że mój przyjaciel może chorować na depresję odkąd zmarli jego rodzice a wszyscy przyjaciele się od niego odwrócili. Nigdy nie chciał się przyznać, że go to rusza. Zawsze zgrywa twardziela, ale sądzę, że nadal nie pogodził się ze stratą. Od 8 lat jest mu wszystko jedno co się dalej potoczy z jego życiem. Zawsze wracał po niecałym tygodniu, wiec poczekam tydzień i jeśli nie wróci to zacznę się porządnie martwić.
***
Pov:Sapnap
Mijały dni odkąd więzimy Karl'a. Dzisiaj siedzieliśmy razem z moją mafia przy długim stole w pokoju spotkań, w której zawsze się zbieramy, kiedy mamy omówić nasze plany dotyczące naszej działalności.
-Mamy Karl'a, lecz nie mam pomysłu co z nim zrobić. Chcę, aby wiedział z kim zadarł, więc ma być coś porządnego. Jakieś pomysły?- zapytałem, lecz czułem się jakbym gadał do ściany.Nikt nic nie mówił. Nie no serio nie mają żadnych pomysłów? Zawsze coś kreatywnego wymyślają, a teraz co? Tam bardzo jest im żal tego chłopaka?
-Dobra ten co podsunie jakiś pomysł dostanie podwyżkę.
Nagle wszyscy zaczęli porządnie myśleć. No nareszcie ruszyli główkami.
-Ma takiego czarnowłosego znajomego. Może tez go porwiemy i zabijemy na oczach tego chłopaczka?- podsunął pomysł jeden z chłopaków.
Pomysł sam w sobie dobry, ale bardzo ryzykowny, poza tym przecież...
-Nie zabijamy niewinnych osób, nie pamiętasz?- odezwał się George.
-Fakt.- mimo wszystko stanąłem za George'em.-A nie możemy po prostu go zabić? Jak pozostałe ofiary?- zaproponował inny.
-Karl za bardzo zaszedł mi za skórę, żeby tak po prostu go zabić. Musi przed tym dobrze ucierpieć.- odpowiedziałem śmiało.W pokoju jeszcze panowała cisza, aż w końcu stwierdziłem, że już dzisiaj nic nie wymyślimy i czas zobaczyć co u Karl'a. Po chwili stałem już przed drzwiami do pokoju, w którym siedział owy chłopak.
Powoli otworzyłem drzwi, a moim oczom ukazał się chłopak (którego kilka dni wcześniej rozwiązałem i o dziwo nadal nie uciekł; chyba serio się bał), który siedział w koncie z podkulonymi nogami. Wyglądał trochę jakby miał paranoję. A może miał.-Co ty robisz?- zapytałem.
-Zwariuje tu.
-O to chodzi.- Nieprawda, ale co tam
-Błagam wypuśćcie mnie. Przepraszam. Ja naprawdę nie ch-chciałem.
-Trochę za późno na przeprosiny, mój drogi. Mleko się rozlało. Czasu nie cofniesz.
-Ale ja błagam!- mówił błagającym głosem. Nie szczędził sobie łez.- Zlituj się!
-Jestem szefem mafii. Nie wiem co to litość.- Nie mogę wiedzieć co to litość.- Takie życie Karl. Nic nie zrobisz.Już miałem wychodzić, kiedy chłopak krzyknął za mną:
-M-mogę do was dołączyć! Działać i zabijać z wami! Tylko proszę, wypuść mnie z tej cholernej piwnicy, bo nie wytrzymam tu minuty dłużej!
-Chcesz dołączyć? Pff, a potrafisz chociaż zabić muchę? hahahah, Karl.- spojrzałem na niego kpiąco, podchodząc do niego powoli.- Nawet gdyby to nie ufam ci w najmniejszym procencie. Wiem, że sprzedałbyś nas policji, każdy by tak zrobił. Najlepiej jest powiedzieć, że chcesz dołączyć, a tak naprawdę uciec i wygadać wszystko policji. Nie ze mną te numery, chłopcze.
-A-ale ja mówię prawdę! Chce dołączyć!
-Dobrze! Skoro tak bardzo chcesz dołączyć to zabiłbyś, gdybym ci kazał? Porwałbyś człowieka? Dałbyś sobie radę?!
-...
-Nie dałbyś sobie radę, Karl. Nawet z muchą.- powiedziałem i ruszyłem w stronę drzwi.
-Udowodnię ci.
-Co?- zapytałem.
-Udowodnię ci. Udowodnię ci, że jestem w stanie to zrobić.
-Naprawdę zrobiłbyś to dla wolności? Ty? Życie człowieka jest dla ciebie mniej ważne niż wolność? Dla kogoś takiego jak ty?
-TAK! JESTEM W STANIE ZABIĆ, PODJĄĆ SIĘ NA KIMŚ NAJBRUTALNIEJSZYCH TORTUR NIŻ TKIWĆ TUTAJ W SAMOTNOŚCI, BEZ JEDZENIA I PICIA, I DAĆ SIĘ TORTUROWAĆ TWOIM LUDZIOM.- wyrzucał to kolejne słowa podbiegając do mnie. Dał się ponieść emocjom.
-Proszę, proszę, a jednak. Nie spodziewałbym się tego po tobie. Dobra. Dam cie jedną, jedyną szansę. Więcej nie dostaniesz.
-Napraw-
-ALE. Jako iż ja sam nie mam nic do roboty niż siedzieć tutaj i rozkazywać moim ludziom, będę chodził z tobą cały czas. Jeśli znikniesz mi z oczu chociaż na sekundę, szybko cie znajdę i bez wachania zabiję. Rozumiesz?- zagroziłem palcem.Ten nic nie odpowiedział tylko energicznie pokiwał głową.
-Chodź na górę do innych. Powiem im żeby mieli na ciebie oko i abyś nie wychodził nigdy sam poza teren budynku.- Zatrzymałem się przy drzwiach prowadzących do salonu i odwróciłem się w jego stronę.- Ale pamiętaj, znikniesz mi chociaż raz, na ułamek sekundy to osobiście rozstrzelę ci łeb.
Pov:Karl
Sam nie wiedziałem co myśle. Byłem wtedy roztrzęsiony i przerażony. Powoli popadałem w paranoje i nie wiedziałem co mówię. Nie byłem gotowy kogoś zabić. Powiedziałem tak, dlatego, że nie wytrzymałbym w tej piwnicy tak długo.Kiedy weszliśmy na sale posiedzeń (z tego co widziałem) wszystkie pary oczu zostały zwrócone ku nam (mnie i mojego głównego oprawcy). Nikt zbytnio nie wiedział o co chodzi, ale nikt tez o nic nie pytał. W tej chwili pomyślałem o Alex'ie. Co on sobie myśli? Czy szuka mnie? Czy ktokolwiek mnie szuka? Nie znałem odpowiedzi na żadne z pytań, które natarczywie nurtowały moją głowę.
-Um... Mogę zadzwonić do przyjaciela?- zapytałem niepewnie szefa całej tej mafii.- pewnie się martwi i nie chce, aby zawiadomił policję.- dodałem szybko, kłamiąc.
-Dobra, byle szybko. I ma być na głośnomówiącym- odpowiedział mi Sapnap i podał mi mój, wcześniej skonfiskowany, telefon.Wybrałem numer do mojego czarnowłosego przyjaciela. Nie musiałem długo czekać aż odbierze, gdyż niemalże od razu odebrał.
-Stary! Dlaczego się nie odzywałeś! Ja już chciałem iść na policję zgłosić twoje zaginięcie!
-Hej! Potrzebowałem odpocząć, więc wyleciałem do Hiszpanii.
-Do Hiszpanii? To daleko. Skąd miałeś pieniądze na samolot, hotel itp.?
-Odkładałem przez parę lat i postanowiłem sobie zrobić mini wakacje.
-Dobra ale dlaczego nic nie mówiłeś ani nie odpisywałeś i nie odbierałem telefonów, wiesz, jak się martwiłem!
-Tak jakoś wyszło, że z tego chaosu zapomniałem. Przepraszam.
-Jest okej. To kiedy wrócisz?
-Wiesz, chce skorzystać z tych wakacji, więc myślę, że szybko nie wrócę.
-Oh okej.. To już ci nie przeszkadzam. Miłego wypoczynku!
-Ta! Dzięki..I w tym momencie połączenie zostało zakończone.
________________________________________
1045 słów
Mam wielka nadzieje, ze rozdział się podoba. Troche nudne te rozdziały, ale na prawdę nie mam pojęcia jak mogę to rozwinąć. Jeśli macie jakies pomysły to możecie pisać. Nie zapomnijcie również napisać jak podoba wam się na tę chwilę obecną książka! Chętnie poczytam!
Miłego dnia/nocy <3
CZYTASZ
Guide on how to kill yourself. ~Karlnap~
Fiksi PenggemarMieszkańcy Orlando wpadali w coraz większą panikę. W końcu na wolności wciąż grasuje dotąd nie znana mafia. Adrenalina to coś co Nick uwielbia. Ma za sobą pare nie rozwiązanych spraw typu kradzieże czy pobicia. Nie warto z nim zadzierać. Ale co się...