I

449 15 0
                                    

- Clary Fray. - powiedział Jace szczerząc się jak głupi do sera. I kto to mówił? Sam się do niego tak szczerzylem. - Kobieta ideal, a tej jej rude włosy...

- O każdej tak mówisz. - przerwałem mu zatrzymując się przed naszym ulubionym barem.

- Ona jest inna. - przewróciłem oczami. Znałem ten tekst. Słyszałem to samo o dwudziestu innych laskach o, których mi opowiadal i w międzyczasie łamiąc mi serce.

- Jasne. - powiedziałem udając, że mu wierzę. W ciszy weszliśmy do środka. Przy alkoholach jak zawsze stała Maia.

- To co zawsze chłopcy? - powiedziała od razu podnosząc zza lady nasze ulubione whiskey i dwie szklanki.

- Jak ty nas dobrze znasz, piękna. - powiedział Wayland.

- Nie przesladzaj piesku. - powiedziała z uśmiechem kobieta.

- Jeśli poprosisz pozwolę ci potrzymać mój patyk - O tym właśnie mówiłem. Skoro ta nowa laska była taka cudowna to czemu wziął się za podrywanie Roberts.

- Dobrze, zero tylko jeden drink. - westchnalem wypijając łyka alkoholu.

- Ej. - szturchnal mnie w ramie w końcu zauważając, że nadal tam byłem. - Mogłabyś zostać na więcej, ale oczywiście zamiast alko jesteś pracoholikiem.

- Lepiej jakbym pił do niedoprzytomnosci niż pracował i pomagał ludziom. - przewrócił oczami patrząc na barmankę.

- Słyszysz go? - położył mi dłoń na ramieniu. Poczułem przyjemny dreszcz. - Pracowanie piętnaście godzin dziennie nie jest normalne przyjacielu. - dopilem drinka.

- Dla mnie jest. Do jutra. - zobaczyłem tylko jak przewrócił oczami. Wstałem ze stołka i w niedznym humorze udałem się do samochodu. W nędznym humorze wróciłem na komisariat.

*

Koło drugiej postanowiłem wrócić do domu. Wracając w uliczce blisko mojego domu, zauważyłem dwóch mężczyzn wymieniajacymi się czymś między dłońmi. Narkotyki. To było wiadomo. Szybki wyjmując broń ze skrytki wyszlem z samochodu.

- Stać, policja! - krzyknąłem kierując broń ku mężczyzna. Od razu zaczęli uciekać. Ruszyłem za nimi. Wykonałem pierwszy strzał celując w nogę starszego z nich. Jęknął upadając. Drugi nawet się nie zawahał. Zaczął biec dalej. Zgubiłem go przy zakręcie. Głośno oddychając zatrzymałem się. - Cholera! - krzyknąłem sam do siebie.

- Akuku, psie. - zanim zdążyłem się odwrócić, poczulem silny ból głowy i upadłem tracąc przytomność. Obudziłem się czując piszczenie w głowie. Znajdowałem się w jakimś mieszkaniu. Chciałem wstać, ale jak się okazało dłonie miałem zamknięte w kajdankach wokół słupa. Głośno westchnąłem.

- Ja pierdole. - wysyczalem kręcąc głową.

- Takie słówka z twoich ust nie brzmią ładnie. - przede mną nagle pojawił się ciemnowłosy mężczyzna koło trzydziestki. Nie wyróżniałby się niczym gdyby nie jego ubiór (czarna, obcisła koszulka, świecąca na fioletowo marynarka, fioletowe rurki), pomalowane na czarno paznokcie i makijaż. Co to był za typ?

- Kim jestes? - spytałem ostro. Uśmiechnął się chytrze podchodząc do mnie i kładąc mu dłoń pod brodę. Próbowałem się wyrwać, ale nie miałem jak.

- Ciekawsze jest kim ty jesteś? - podgryzl wargę patrząc na mnie od góry do dołu.

- Nie jestem zainteresowany. - zachichotał pod nosem. Dłoń przeniósł na moj tors, a następnie na pośladek. Spialem się gwałtownie.

- Jesteś przystojny i zaliczylbym cię, ale... - nagle zza paska wyjął moją oznakę. - Policjanci za mną nie przepadają.

- Wiem dlaczego. - jego uśmiech tylko się poszerzył. - Ja nie lubię dilerów. - przejechał dłonią po moich włosach.

MALEC - "Miłość Z Dwóch Światów"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz