V

203 8 1
                                    

Izzy słysząc głośny huk spojrzała na mnie podejrzliwie.

- Nie. - powiedziałem, ale miała to gdzieś. Uderzając swoimi wielkimi obcasami udała się do kuchni, a ja za nia. Brunet kucał zbierając rozbita szklankę.

- W ty to kto u diabła? - spytala moją siostra patrząc na niego steptycznie. Mężczyzna szybko wyrzucił kawałki szkła i spojrzał na dziewczynę czułym uśmiechem.

- Magnus Bane. Miło cię poznać. - złapał ją za dłoń i pocałował. Przewróciłem oczami.

- Jaki dżentelmen. - powiedziała odwzajemniajac uśmiech - Całkowite przeciwieństwo Jace. - dodała do mnie szeptem. Westchnalem. - Pierwsza kłótnia na pierwszej randce? - spytała głośno.

- Nie byliśmy na randkę. Magnus to... - nie umialem go nawet określić. - Kolega. - prychnal pod nosem.

- Kolega? - brunetka wiedziała, że kłamie. Czułem jak grunt usuwa mi się pod nogami. - Ten kolega? - na początku nie wiedziałem o co jej chodzi, ale potem zrozumiałem. Myślałam, że to mój pijacki koleszka od seksu, którego mnie nauczył.

- Tak, ale nie waz się nic mówić. - szybko do niej podeszłem by zasłonić jej usta. - Jak się odezwiesz to cię zabije. - pokiwała głowa. Odslonilem jej usta.

- Ty rozdziewiczyles mojego brata?! - no i kolejny raz w ciągu ostatniego czasu miałem ochotę wylądować na cmentarzu. Bane spojrzał na mnie niedowierzając.

- Słucham?!

- Izzy zamknij się! - krzyknąłem na kobietę łapiąc ją za nadgarstek. - Chyba powinnaś wyjść?!

- Alec żartowałam. - powiedziała chichoczac, ale mi nie było do śmiechu. Gdyby znała prawdę...

- Beznadziejny żart. - widząc moją wściekłość spoważniała.

- Dobra. Już idę. - spojrzała na bruneta - Pa, Magnus. Miło bylo cię poznać. - pomachał do niej słabo. Szybko odprowadziłem siostrę zamykając za nią drzwi. Oparłem o nie głowę.

- Co miała na myśli, że cię rozdziewiczylem? - usłyszałem jego głos za sobą. Głośno westchnąłem.

- Nie ważne. - odwróciłem się do niego przodem.

- Dla mnie ważne. - powiedział zbliżając się do mnie.

- I co mnie to obchodzi? - był poważny jak nigdy.

- Mow. - złapał mnie za koszule. Jakby to zadziałało. Byłem od niego wyższy i z boku musiało to wyglądać komicznie.

- Nie.

- Alec do cholery.

- Już nie Alexander.

- Powiedz, a zostawię cię w spokoju na zawsze. - powiedział szybko od razu tego żałując.

- Zgoda. - oj żałował tych słów. Odepchnąłem dłoń, która mnie trzymał. - Kiedy zaciągnąłeś mnie do łóżka za pierwszy razem z nikim wcześniej nie spałem. Byłeś moim pierwszym. - wyraz jego twarzy złagodniał. - Nieźle spieprzyłem swój pierwszy raz.

- Alec...

- Powiedziałem ci prawdę. Teraz wypierdalaj i nie wracaj. - przerwałem mu ostro wskazując na drzwi. Przyglądał mi się jakby chciał coś powiedzieć, ale się wycofal.

- Skoro tego chcesz. - powiedział nagle wymuszając uśmiech ze łzami w oczach. Następnie opuścił moje mieszkanie nawet się nie odwracając.

*

Trzy miesiące. Trzy miesiące od kiedy Magnus Bane zostawił mnie naprawdę w spokoju. Początkowo czułem się dziwnie. Już się przywyczailem do jego codziennych wiadomości i niespodziewanych odwiedzin w różnych miejscach. Nawet seks z nim stał nie norma, a nagle tego zabrakło. Wkoncu umówiłem się na jedną, a potem druga randkę z Andrew'em i zostaliśmy para. Irytujący przestępca z mojej głowy zniknął. Tak samo przestałem myśleć o Jacie. Przedstawiłem mu swojego nowego chłopaka. Szybko złapali język. Nawet umówiliśmy się na podwójna randkę. Clary już mnie tak nie denerwowała. Izzy miała swoje humorki. Raz była miła dla Underhilla, a raz zachowywała się jakby chciała go zabić. Już sam nie wiedziałem czy go polubiła czy nie. O przedstawieniu go rodzicom nie było mowy. Nie wiedzieli, że lubię chłopaków i mieli się niedowiedziec. Tak minęły trzy miesiące. Trzy miesiące spokoju puki mój cholerny telefon nie zadzwonił pewnej nocy. Zaspany odebrałem nie patrząc na ekran.

MALEC - "Miłość Z Dwóch Światów"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz