VIII

319 11 1
                                    

Niektórzy ludzie myślą, ze umarli i widzieli przez chwilę Boga. Też coś takiego czułem. Widziałem zapłakana twarz Magnusa, ciemność, nietypowa jasność, a potem jasność sali szpitalnej. O mało nie udlawilem się rurka znajdująca się w moich ustach. Szybko mi ją wyjęli, a przed oczami zobaczylem czarne włosy.

- Alec! Alec spokojnie! Oddychaj spokojnie! - siostra spojrzała na mnie jak na anioła. Głośno wypuściłem powietrze chrząkajac.

- Izzy... - wychrapalem słabo. Obok niej stał lekarz.

- Witamy wsrod żywych! - powiedział wesoło - Jak się pan żyje?!

- Lepiej pan nie pyta. - mina mu sterzniala.

- Proszę się nie denerwować i spokojnie oddychać. Może być trudno. Tak bywa po śpiączce.

- Śpiączce?! - spialem się czując natychmiastowy ból. Jeknalem.

- Panie doktorze wszystko mu wyjaśnię. - powiedziała kobieta zdenerwowanym tonem.

- Dobrze. Dam wam chwilę, ale zaraz wrócę. - powiedział lekarz opuszczając pomieszczenie.

- Magnus... - postmuniala.

- Wszystko z nim w porządku. Jest cały. - ujęła moją dłoń.

- Gdzie jest? - posmutniala.

- Rodzice go wyrzucili. Wiedza co was łączyło. - łączyło? To słowo mi się nie spodobało.

- Co?! Muszę do niego...

- Alec. - przerwała mi niechętnie. Spojrzałem jej w oczy - To było pół roku temu. - myślałem, ze się przesłyszałem - Zapadłes w śpiączkę 7 miesięcy temu. - grunt zapadł mi się pod nogami. 7 miesięcy? Minęło siedem miesięcy? Zabrakło mi tchu. - Alec...

- Ja...

- Wiem, spokojnie. - nagle do pokoju weszli rodzice.

- Alec! - marka rzuciła się na mnie jak nigdy. Objęła mnie mocno, całując w czoło. - Kiedy się obudziłeś?! Izzy czemu nie dzwoniłaś?!

- Obudził się pięć minut temu, mamo. - jeknela zirytowanym głosem brunetka.

- Boże. Ważne, ze żyjesz. - powiedziała Maryse kręcąc głową. - Jak się czujesz? - spojrzałem na nią nerwowo.

- Dobrze. Muszę wyjść. - powoli usiadłem.

- Synku dopiero się obudziłeś.

- Muszę pogadać z Magnusem. - spojrzała na mnie ignorancko.

- Z tym przestępca? - zachichotała skrzykliwie - Zamieszał ci w głowie. Zajęliśmy się nim miesiące temu.

- Ja go kocham mamo! - jej wzrok zmienił się na obrzydzenie.

- Gadasz głupoty. Mamroczesz przez śpiączkę. - w oczach poczułem łzy. Zerwałem z siebie welfron z wstałem na równe nogi - Co robisz?!

- Pierwszy raz w życiu mam w dupie twoje zdanie!

- Alec! - skarcił mnie pozal się boże ojciec, który postanowił się wkoncu odezwać.

- Nagle masz coś do powiedzenia!? Spadam stąd! - spojrzałem na siostrę. Myślałem, ze też będzie cię sprzeciwiać, ale podała mi tylko ciuchy z szafy. Z uśmiechem je na siebie ubrałem.

- Nie wierzę! - matka wyszła, a ojciec za nią.

- Ostro, braciszku. - skomentowała z uśmiechem brunetka - Jesteś pewny?

- Muszę go zobaczyć, Izzy. Niczego więcej nie chcę. - pokiwala głowa. Szybko wypisałem się ze szpitala na własne żądanie. Izzy zawiozła mnie swoim samochodem pod dom Bane'a.

MALEC - "Miłość Z Dwóch Światów"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz