Rudolf
Obudziłem się w środku nocy. Z początku nie ogarniałem gdzie jestem i co tu robię. Nim wróciło logiczne myślenie i uspokoiłem mocno walące serce potrzebowałem chwili. Obejmowałem drobne ciało należące do białowłosej kobiety i wdychalem Jej niesamowity zapach. Nie chciałem nawet na chwilę opuszczać ciepłego łóżka jak i Julki. Jednak mój pęcherz nie dawał za wygraną. Ostrożnie wysunąłem się spod kołdry i zakładając na siebie spodnie dresowe, poszedłem na stronę. Z racji, że w domu zaczynało się ochładzać, postanowiłem jeszcze dorzucić kilka sniadków drewna do ledwo żarzącego się kominka. Była dopiero przed drugą w nocy, więc zamierzałem wrócić do sypialni Julki i oddać się dalej w objęcia Morfeusza.
Będąc na schodach, usłyszałem jakieś brzęczenie dochodzące z komody w przedpokoju. Brzmiało jak... Nie chciałem nawet dopuścić do siebie taką możliwość. Z wielką gulą rosnąca mi w gardle wysunąłem szulfade i to co odkryłem było kurwa chyba pieprzonym żartem.
Na dnie wśród różnych papierów i innych rzeczy spoczywał telefon komórkowy, który wydawał charakterystyczną wibracje. Byłem wkurwiony. Kto by nie był?! Zostałem okłamany! Narażano moje zdrowie i życie do jasnej cholery! Jak można być taka egoistką?!
Złapałem urządzenie w dłoń i żwawym krokiem ruszyłem po schodach prowadzących na górę. Byłem wściekły na Julkę!
Wszedłem z impetem do środka sypialni, nie zważając w tym momencie na hałas jaki robię. Kobieta zerwała się na równe nogi, wyrwana ze snu i patrzyła na mnie ze strachem z mocno otwartymi w oczach.
- Jak mi to wytłumaczysz?! - podniosłem swój głos w gniewie, wymachując telefonem w mojej dłoni - Cały czas go miałaś, a mi wciskałaś jakiś kit, że go kurwa zgubilas?!
- O czym Ty mówisz?! - udawała zdziwiona tą sytuacją, ale nie ze mną te numery - Gdzie go znalazłeś?
- Nie udawaj głupiej! Dobrze wiedziałaś, że jest! Jak mogłaś narażać moje życie?!
- Nic nie zrobiłam. Nie mam pojęcia skąd masz mój telefon i nie podnoś głosu, bo obudzisz mojego syna - upomniała
- Bardzo dobrze! - wskazałem na Nią palcem i prychnąłem - Niech się dowie jaką ma popieprzona matkę! Pewnie ta cała bajka o Twoim mężu to wielka, jebana ściema. Kłamałaś mi w oczy by zrobić z siebie ofiarę? - na moje słowa cała się spięła, a Jej oczy zrobiły się ciemniejsze
- Wyjdź!
- A żebyś wiedziała, że wyjdę. Jeszcze dziś wracam do siebie. - szlak mnie trafiał, że tak się pomyliłem. Pozwoliłem Jej do cholery zbliżyć się do siebie jak nikomu innemu od śmierci Kaliny! - Rzygać mi się chce jak na Ciebie patrzę - powiedzialem to chociaż wcale tak nie czułem.
Byłem na Julkę tak cholernie wściekły, że szkoda gadać.
Opuściłem Jej sypialnie, trzaskając drzwiami z zamiarem zrobinia wszystkiego by zniknąć z tego pieprzonego miasteczka Betlejem. A najważniejsze z tego pensjonatu i z życia tej dwójki. Na korytarzu stał Emanuel ze łzami w oczach i z królikiem w jednej swojej drobnej rączce. Kucnąłem przed nim i mocno wtulilem jego drżące ciałko od powstrzymywanego szlochu.
- Będzie mi Ciebie brakować żołnierzu - wychrypiałem czując jak i mi samemu w kącikach oczu zbierają się łzy - Bądź grzeczny - i opuściłem Jego ciało z mojego objęcia.
Było mi cholernie ciężko żegnać się z Emanuelem. Mimo tego co zrobiła Jego matka, uwielbiałem malca. Będąc już w swojej sypialni i pakując rzeczy, zadzwoniłem w między czasie do Adama. Cieszyłem się, że pamiętałem Jego numer na pamięć. Obiecał mi załatwić kogoś z okolic z terenowym autem, kto mnie stąd zabierze do domu.
CZYTASZ
Przystanek Święta
Любовные романыŚwięta to magiczny czas dla każdego człowieka. Ale czy na pewno? Rudolf Gwiazdor jest innego zdania. Nienawidzi tego okresu. Zbyt bardzo mu przypominają co niegdyś stracił bezpowrotnie... wraz z duchem Świąt. Przez niefortunne zdarzenie ląduje w Bet...