Ranek następnego dnia był o wiele mniej przyjemny, niż poprzedni. Jeszcze wczoraj huncwoci snuli wielkie nadzieje o swoich życzeniach i zastanawiali się, jak wprowadzić plan w życie. Tymczasem wszystko spaliło na panewce i teraz każdy siedział ze skwaszoną miną nad swoim śniadaniem.
— Nie wierzę, że to nie wypaliło — jęknął Peter. — A już miałem kilku faworytów na swoje życzenie.
Syriusz był bardziej zamyślony, niż kiedykolwiek. Patrzył tępo gdzieś przed siebie.
— Cóż. Najwyraźniej, to była tylko plotka — mruknął Rogacz, dłubiąc bezsensownie w talerzu jajecznicy.
— Może to i lepiej. Taka magia jest niebezpieczna i ciężko byłoby ją później odwrócić, gdyby coś poszło nie tak — skomentował Lupin, który już zdążył pogodzić się z kolejną wypłowiałą nadzieją na lepsze jutro.
— Wciąż dąsacie się nad tą bombką? — zagadnęła Lily, siadając nieopodal.
— To nie może się tak skończyć! — zawyrokował Łapa hardo. Reszta spojrzała na niego pytająco. — To była po prostu nie ta bombka! Nie ma innego wyjścia. Nie była nigdzie podpisana! I skąd w ogóle mieliśmy wiedzieć, że to właśnie ta? Może chodziło o tę zieloną na samym czubku? Może jednak powinna być czerwona? — trajkotał jak najęty.
— Łapciu, odstaw już lepiej tę kawę — parsknął Lupin i sam odsunął od przyjaciela potężny kubek.
— To zbożowa — mruknął wrogo i znów pociągnął łyk. — Mówię serio... To była zła bombka! — zawołał z determinacją.
Kilku uczniów spojrzało w ich kierunku z podejrzliwymi minami.
— Zamknij jadaczkę, bo każdy nas uprzedzi — syknął James ostrzegawczo.
— Black może mieć rację — wtrąciła się rudowłosa, siadając bliżej nich. — Może ta prawdziwa wciąż gdzieś tam jest.
— Patrzcie państwo, Lilka jednak dołącza do bandy huncwotów? — Potter posłał jej cwaniakowaty uśmieszek. Ona jednak totalnie go zignorowała.
— Jest jedno wyjście — zniżyła głos do szeptu, a reszta nachyliła się konspiracyjnie. — Zapytajmy u źródła.
⋅∙∘*❆*∘⋅∙
Takim właśnie sposobem cała gromadka podreptała wprost pod wysoki kontuar, na którego szczycie stał niziołkowaty profesor od Zaklęć.
— Wyjaśnić wam zadanie domowe, kochani? — zaświergotał, patrząc na uczniów z wysoka.
— Nie, profesorze. Mamy tylko jedno pytanie — uśmiechnęła się rudowłosa. — Chodzi o pogłoski, które krążą po zamku.
— Tak?
— Podobno ukrył profesor gdzieś magiczną bombkę, która spełnia życzenia — wyjaśnił szybko James, zacierając ręce.
Nauczyciel poprawił szatę i zszedł z kontuaru w milczeniu. Twarze całej piątki wpatrywały się w niego z wyczekiwaniem i nadzieją.
— Ach, tak? — wybełkotał pod nosem. — A to mi ciekawostka.
— Proszę nie udawać. Doskonale wiemy, że to szczera prawda! — wyrwał ostro Łapa, ale szybko się zreflektował i dodał grzecznie: — Panie profesorze.
Flitwick obdarzył ich pobłażliwym spojrzeniem i uśmiechnął się zagadkowo.
— Mam doskonałą świadomość tych plotek, kochani. Nie jesteście pierwszymi, uczniakami, którzy chcą uzyskać ode mnie podpowiedź. — Zatrzymał się, patrząc na ich podekscytowane uśmiechy. — Powiem wam dokładnie to, co pozostałym. Oto pierwsza zagadka, którą musicie rozwikłać:
CZYTASZ
Tajemnica Zamku [ Christmas Marauders ] ✓
Fiksi PenggemarW Hogwarcie pojawia się tajemnicza plotka, jakoby profesor Flitwick ukrył gdzieś pośród zamkowych dekoracji bombkę, spełniającą życzenia. Uczniowie są gotowi stracić głowy, byle by tylko przeczesać każdy zakamarek szkoły! Paczka huncwotów oraz ich p...