Czkawka odetchnął głęboko rześkim, nocnym powietrzem, lecąc na lidze wysokości, uśmiechnął się, naprawdę uwielbiał nocne loty, było spokojnie, a ocean rozciągał się we wszystkich kierunkach, tworząc nieskończoną równinę, oświetloną miejscami przez światło księżyca, to miało..... Niewypowiedziane piękno, doprawione dreszczykiem emocji i czystością myśli, jaką zawsze miał podczas lotu.
Szczerbatek przechylił głowę, jego świetliste, zielone oczy o rozmiarach większych od dłoni jego jeźdźca miały źrenice rozszerzone do przyjaznych kwadratów, wydał z siebie serię ćwierkań i pomruków, zwierzęcych odgłosów które przekazywały radość z lotu, miłość do Czkawki i może.... Coś więcej.
Ta myśl była bardzo ciekawa, wyciągnął rękę i pogładził falbanki Szczerbatka, wywołując jego pełen przyjemności pomruk, ta myśl była tak... Oczywista, zupełnie jakby była tam przez cały czas, w końcu cenił nocną furię nie jako oswojoną bestię, nie jako zwierzę, ale jako przyjaciela, osobę, a patrząc w te oczy, nie mógł mieć najmniejszych wątpliwości że naprawdę jest on właśnie tym, inteligentną, przebiegłą, czułą, zabawną, miłosierną, odważną i zdeterminowaną osobą, ta myśl była tak oczywista od kiedy po raz pierwszy spojrzał w te oczy, że nawet o niej nie pomyślał, zachichotał cicho, ścieżki jakimi poruszały się jego myśli jak zwykle zadziwiały nawet niego samego, co było dobrym przykładem jego szaleństwa, naprawdę dziwił się że nikt jeszcze nie przywiązał go do masztu.
Smok spojrzał się na niego pytająco, nie przerywając lotu, gracja drapieżnika szczytowego i pana niebios wręcz biła od nocnej furii, a mimo to, niesamowicie wyraźne było, że jest przyjazny i zaciekawiony, jego uszy uniosły się lekko, nie na pełną wysokość, a Czkawka nawet nie zdał sobie sprawy, kiedy smok zmienił swój pełen surowej mocy i gracji lot w gładkie i spokojne szybowanie, uśmiech na jego twarzy tylko się poszerzył i spojrzał na horyzont, kontynuując pieszczenie falbanek i delikatnych łusek na karku smoka, nawet nie wiedział że przerwał to w swojej zadumie.
-Po prostu... Myślę o tym, jak od razu zobaczyłem że nie jesteś bezmyślną bestią, kiedy tylko spojrzałem ci w oczy.
Szczerbatek zamruczał głęboko i skrzyżował swoje uszy na ręce Czkawki, Czkawka z uśmiechem położył na nich swoją drugą rękę, dopełniając dziwnego, ale niezaprzeczalnie ciepłego uścisku, westchnął cicho, a uśmiech na jego twarzy był tak wielki, że niewiele brakowało żeby permanentnie się na niej wypalił, zamknął oczy na chwilę.
-Cieszę się że cię spotkałem, bracie.
Uśmiech zniknął z twarzy Czkawki, a jego spojrzenie przepełniło się smutkiem.
-Szkoda tylko że musiało się to tak stać.
Szczerbatek nagle potrząsnął głową i spojrzał się Czkawce bardzo mocno w oczy.
-Mówisz że to ci nie przeszkadza? Ale przeze mnie..
Smok wygiął szyję i położył Czkawce jedno z swoich uszu na ustach, przerywając jego obwinianie się, jego spojrzenie przekazywało jasno wiadomość, że miał przestać.
-A.. Ale dlaczego?
Czkawka powiedział słabo, a spojrzenie smoka zmiękło, zamruczał cicho, patrząc się w oczy Czkawki z miłością.
-Po prostu... Po prostu mi wybaczasz?
Smok cicho zanucił i skinął głową, a Czkawka poczuł ulgę, napięcie i strach który nawet nie wiedział że ma, zniknęło bez śladu.
CZYTASZ
One-shoty
FanfictionSą to głównie pomysły na historie które uznałem za nienadające się do rozwinięcia.