Lily była naprawdę szczęśliwa, kiedy usłyszała o moim pomyśle na wspólny wyjazd. Szczerze mówiąc nie wstydziłam się nigdy mojej rodziny. Moje dzieciństwo było nawet przyjemne. Pamiętam dużo ciepła w moim domu, śmiech i niedzielne spacery. Zawsze po kościele wybierałam się z moim tatą do lasu, z lornetkami z 52' roku i kieszonkowym atlasem z gatunkami ptaków. Siadaliśmy przy strumyku i godzinami oglądaliśmy ptaki. Tata kazał mi prowadzić dziennik - zapisywać wszystkie zaobserwowane gatunki i ich zachowania. Zamiłowanie do przyrody, szczególnie do ptaków zostało we mnie do dzisiaj, a jedyna rzecz, jakiej nie lubię w Londynie, to fakt, że nie ma ich tu aż tyle.
Minęły więc ostatnie dni szkoły, a święta się zbliżały. Po południu 24 grudnia, już spakowane, wyruszyłyśmy na peron, łapiąc ostatni pociąg w stronę Watford. Lily bardzo zależało na zaimponowaniu moim rodzicom - miała ładnie ułożone włosy, niebiesko-zielony sweter, srebrny naszyjnik z małą wersją ludzkiego serca, czarne rozszerzane spodnie i wyczyszczone do błysku glany.
- Jakie było twoje dzieciństwo?- zapytałam.
- Nie było złe, naprawdę - spojrzała mi w oczy - ale nie było w nim też nic z miłości.
- Bardzo mi przykro - oznajmiłam.
- Oj tam, później rodzice postanowili mnie wysłać do babci - stamtąd mam wiele wspomnień - opiekowanie się kurami, zabawy z kotami, babcia malująca z rozstawioną na polach sztalugą, albo próbująca mnie nauczyć grać w szachy. - na twarzy Lily pojawił się wielki uśmiech. - U babci też nauczyłam się grać na gitarze. Zawsze żałowała, że nie jestem artystką tylko muzyczką. Wolałaby, żebym umiała posługiwać się pędzlem, a nie strunami. - odparła Lily. - Właściwie mogłybyśmy kiedyś się do niej wybrać, na pewno by cię pokochała. A mieszka nie daleko Oxfordu.
- Mogłaby mi dać kilka rad dotyczących moich obrazów. - odparłam. - A Oxford brzmi jak marzenie.. od kiedy miałam dziewięć lat, wyobrażałam sobie siebie studiującą tam kosmologię.
- Kosmologię? Ja w tym wieku wciąż byłam pewna, że gwiazdy każdej nocy przemieszczają się na niebie i widzę je w przypadkowym miejscu, na którym się zatrzymały. - oznajmiła Lily. - Wracając, jakie było twoje dzieciństwo?
- Było naprawdę przyjemne - powiedziałam. - Pamiętam jak wybierałam się z moim tatą do lasu, obserwować ptaki. Do dzisiaj kocham to robić, mam nadzieję, że kiedyś wyjadę na bagna w czasie wylęgu.
- Nie pozwolę ci. - oznajmiła Lily. - To zbyt niebezpieczne. - spojrzała na mnie. - Wrażliwe tematy w twojej rodzinie, sposób na spodobanie się rodzicom?
- Nie ma wrażliwych tematów - powiedziałam - Ale moja mama kocha rozmawiać o nauce, a mój tata wprost uwielbia sztukę i muzykę. - Dlaczego tak bardzo chcesz im się przypodobać?
- Nigdy nie poznałam niczyich rodziców - stwierdziła Lily. - twój tata interesuje się muzyką?- zapytała z zaciekawieniem. - Słucha tego co ja?
- Zdecydowanie. - odpowiedziałam z uśmiechem. - Ale jest wrażliwy na punkcie beatlesów. - Kocha ich całym sercem, nie mów za wiele o ich rozpadzie.
O 18:36 wysiadłyśmy z pociągu. Teraz tylko wystarczyło złapać autobus, a resztę drogi przejść pieszo.
- Jakie właściwie mamy plany na te cztery dni? - zapytała Lily.
- Niedaleko Watford jest małe miasteczko. - odparłam. - Wybierzemy się tam na łyżwy i może wstąpimy na jakąś herbatę w kawiarni. Jest tam też cudowny antykwariat, w którym spędziłam prawie całe dzieciństwo, jestem pewna, że ci się spodoba.
Dotarłyśmy na miejsce. Mój rodzinny dom był niewielki, ale bardzo ozdobny. Weranda była przyozdobiona kwiatami, na schodach wylegiwały się dwa koty. Podeszłam z Lily do drzwi i zapukałam. Po chwili słyszałam głośne, szybkie kroki zbilżające się w stronę drzwi. Moja mama otworzyła drzwi i mocno mnie przytuliła. Kiedy uwolniłam się z uścisku i miałam przedstawić jej Lily, z uśmiechem odkryłam, że brunetka jest zajęta głaskaniem kotów. Kiedy tylko zauważyła moją mamę stojącą w drzwiach, zerwała się na równe nogi i podała jej rękę.
- Jestem Lily. - powiedziała z uśmiechem.
- Witaj, słonko w naszej rodzinie - przywitała ją mama. - Jaki piękny naszyjnik.
Moja mama zawsze zauważała szczegóły w ludziach - ich kolor oczu, kolczyki albo małe rzeczy w ich wypowiedzi, na które większość by nie zwróciła uwagi. Uważam, że to urocze, lecz bywało męczące, kiedy miałam gorszy humor, ale nie chciałam o tym rozmawiać. Moja mama zauważała każdą najmniejszą zmianę i nigdy nie obeszło się bez rozmowy.
Weszłyśmy w głąb domu, z kuchni dobiegał dźwięk piosenki "let it snow"
Oh, the weather outside is frightful
But the fire is so delightful
And since we've no place to go
Let it snow, let it snow, let it snowLily usiadła na kanapie, biorąc na kolana mojego najukochańszego kota, Pumpkina. Postanowiłam usiąść obok niej i nacieszyć się widokiem rodzinnego domu. W kominku było napalone, a rodzice zawiesili świąteczne lampki gdzie tylko się dało. Spojrzałam na Lily i uświadomiłam sobie, jak piękna jest. Cała struktura i kolory jej twarzy były tak wyważone, jakby projektował ją Michał Anioł.
When we finally kiss goodnight
How I'll hate going out in the storm
But if you really hold me tight
All the way home I'll be warm
CZYTASZ
i would never fall in love again until i found her...//wlw
Poetrykiedyś myślałam, że jest jak jesień.