1. prędzej czy później śmierć nas dopadnie.

94 6 1
                                    

Dwa lata później

------Melanie-----

   Dzisiaj nie tylko rocznica moich narodzin... Dziś druga rocznica twojej śmierci. Dalej nie byłam w stanie uwierzyć w to co się w tedy stało. Nie mogłeś umrzeć ... Nie ty. Nie Jake Donford. A jednak. Stałam teraz przy twoim grobie i jak codziennie składałam na nim bukiet białych róż*. Nie potrafiłam żyć bez ciebie Jake. Pragnęłam zobaczyć, jak wyglądasz. Spojrzeć ci w oczy. Chociaż, nigdy się nie spotkaliśmy to tęskniłam. Codziennie siebie obwiniam za to co się stało. Pamiętam dzień pogrzebu.

Była tylko ekipa z Duskwood, bez Richy'ego oczywiście. Nienawidziłam go z całego serca. On porwał Hannah, on był za wszystko odpowiedzialny... On włączył zapalniczkę. On ciebie zabił.

Staliśmy niedaleko jaskini. Hannah, z racji, że cię najlepiej znała, wygłosiła przemowę. Ja bym nie dała rady. Wszyscy byli smutni, ale nikt dokładnie nie rozumiał mojej rozpaczy. Nikt, poza tobą i mną nie był w stanie powiedzieć co dokładnie nas łączyło. Po twoim odejściu rozsypałam się całkowicie. Nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Nie głodziłam się dla wyglądu, świadomie skazywałam się na cierpienie, nie byłam zdolna do przebaczenia sobie. Nadmierne głodówki powoli mnie zabijały, a ja byłam tego stuprocentowo świadoma. Gdyby nie Jessy nie jadłabym nic, starała się do mnie przychodzić raz dziennie by mi coś dać. Czułam się okropnie, jakbym była starszą panią i ktoś musiał się mną opiekować. Nie miałam siły jej odmawiać. Na nic nie miałam siły. Gdybym miała jej choć odrobinę już bym dawno do ciebie dołączyła. Ciekawa byłam czy życie po śmierci istnieje? Rodzimy się na nowo? Może niebo i piekło naprawdę istnieją? Może jesteśmy duchami? A może nie dzieje się nic... Gdzie jesteś Jake? Patrzysz na mnie z zaświatów. Obserwujesz, jak sama skazuję się na cierpienie? Nie chciałabym, żebyś to widział. Nie chciałabym, żeby ktokolwiek to widział.

-Dzień dobry - usłyszałam męski głos, który oderwał mnie od przemyśleń. Odwróciłam się i zobaczyłam Dana

 - Dwie godziny tu stoisz z tymi kwiatami. Jest zimno, masz, Jessy dała mi kurtkę, domyślała się, że idąc tu nic nie ubierzesz się ciepło- powiedział i wręczył mi płaszcz.

-Dzięki - ubrałam kurtkę po czym złożyłam kwiaty na grobie.

- Co ten Hakerman z tobą zrobił hm?- odezwał się Dan.

Co ze mną zrobiłeś, Jake? Pokazałeś mi, że miałam, dlaczego żyć. Pomogłeś mi uciec od rodziców. Pomogłeś mi znaleźć Hannah. Ten rok, który z tobą spędziłam... Nigdy go nie zapomnę, pokazałeś mi, że mam dla kogo żyć.

- Nie jestem w stanie ci powiedzieć, ile dla mnie zrobił i poświęcił - poczułam, że zaraz zacznę płakać - nie zdążyłam mu się odwdzięczyć- dodałam.

- Mel - zaczął chłopak Jessy – wiem, że Jake był dla ciebie ważny. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, ile dla ciebie znaczył, ale Melanie, minęły prawie dwa lata od tamtego dnia – tu się zawahał - Nie mówię byś znalazła sobie nowego faceta, ale po prostu zacznij żyć na nowo. Wiem, że to dla ciebie strasznie trudne, ale z Jessy ci pomożemy. Ona nie może dłużej patrzeć na to jak cierpisz. Wybacz sobie.

Zabolały mnie jego słowa. Nie były obraźliwe, były prawdziwe. Powinnam zacząć nowe życie iść do pracy, pieniądze od ciebie nie są nieskończone. Nie mogłam. Nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Sama nie dawałam rady. Sobą tylko obciążałam Jessy. Gdyby nie ja ,już by dawno miała dwójkę wymarzonych dzieci. Kupiliby sobie dom z ogrodem na obrzeżach Duskwood. Powstrzymywałam ich tylko ja. Słowa Dana utwierdziły moje plany, na które zbierałam siły od kilku miesięcy.

-Przepraszam cię Dan. Nie potrafię. - Było mi żal Jessy. - Umarłam w tym samym dniu, kiedy on. Już dawno jestem martwa. Jessy tylko podtrzymywała przy życiu ciało bez duszy. Przepraszam cię Dan, bo wiem jakie to będzie dla niej trudne. Nie mogę pozwolić by Jessy przeze mnie cierpiała. Mam nadzieję, że ty będziesz w stanie zrozumieć moją decyzję - łza spłynęła po moim policzku.

- Rozumiem – od razu domyślił się co miałam na myśli - żegnaj, Mel.  Wszyscy będziemy tobą tęsknić. Mam nadzieję, że go tam spotkasz - uśmiechną się smutno.

- Daj to Jessy - wyjęłam z obudowy na telefon małą kopertkę - Nie pozwól by rozpaczała nade mną.

Dan też nie powstrzymywał łez. Oboje wiedzieliśmy, że tak będzie lepiej dla mnie i dla Jessy. Ona nie będzie mnie niańczyła i w końcu zadba o siebie, a ja w końcu dołączę do ciebie Jake.

- Przekaż wszystkim, że w moim sercu byli do końca.

Dan skiną głową i się odwrócił. Ja też poszłam w swoją stronę. Samobójstwo nie było prostą rzeczą. Musiało być wszystko dobrze zaplanowane.

-------------------------------

    Gdy wróciłam do domu spakowałam telefon i dokumenty do małego plecaka. Ubrałam cienką bluzkę i cieniutką bluzę. Uwielbiałam zimę. Zabrzmi trochę psychodelicznie, ale nie chciałam umierać w domu. Chciałam odejść na zewnątrz. Przy tobie.

Opuściłam mieszkanie późno w nocy i zaczęłam się kierować na cmentarz. Wszędzie był śnieg. Było mi zimno. Strasznie zimno. Latarnie oświetlały pustą drogę. Gdy dotarłam na miejsce przedostałam się przez dziurę w żywopłocie, którą znalazłam kilka tygodni temu. Usiadłam przy twoim grobie i włączyłam telefon. Odpaliłam naszą konwersację. Czytałam jak się kłócimy o to kto jedzie do Grimrock. Czytałam twoje ostatnie słowa czekając, aż śmierć mnie zabierze z tego okropnego świata. 

*Biała róża – (podobnie jak kremowa) oznacza uduchowioną miłość, pokorę, niewinność, czystość i sekret. Tradycyjnie z białych róż składa się ślubny bukiet, który symbolizuje szczęśliwą miłość. Biała róża oznacza również pierwszą i niezapomnianą miłość.

-<>-<>-<>-<>-<>-

Przepraszam was te kilka osób, które to czyta. Będzie dobrze obiecuję!!!

Nie pozwól mi zostać samej. DUSKWOOD By S.UOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz