3. Pragnę cię.

91 8 1
                                    

----Melanie----

Jechaliśmy dobre półtorej godziny. Nie mogłam myśleć o niczym innym niż o tym, że obok mnie siedzi osoba, za którą oddałabym wszystko. Gdyby Hannah nie wysłała Thomasowi mojego numeru, nie poznałabym tak cudownego człowieka. Nie zakochałabym się. Nie wyszłabym z Anoreksji. Nie odcięłabym się od rodziców.

- Melanie - ciszę przerwał Jake. Odwróciłam się w jego stronę. - Ta myśl nie daje mi spokoju - westchnął. - Mel, bycie ze mną nie jest bezpieczne. Chcę żebyś wiedziała, że żyjąc u mojego boku nie będziemy mogli kupić sobie domku nad morzem i przygarnąć psa. Mam na myśli to, że będziesz musiała ze mną uciekać przed federalnymi, żyć w hotelach. Nie chcę byś zmuszała się do tego przeze mnie, twoje życie byłoby oparte tylko na ukrywaniu się. - Łza spłynęła na jego policzku.

Droga była pusta. Nic dziwnego, było kilka minut po trzeciej. Poprosiłam Jake'a by się zatrzymał na poboczu.

-Spójrz na mnie - poprosiłam. Chłopak na mnie spojrzał. Starał się być silny, ale był świadomy tego, że wizja ciągłej ucieczki może mnie przerażać. Tak też było, nie wiedziałam, jak to będzie wyglądać. Nie byłam pewna czy nie będę go obciążać swoją obecnością. Byłam za to pewna jednego.

- Jake kto ci powiedział, że chcę dom nad morzem i psa. O wiele bardziej wolę góry i koty. - powiedziałam z udawanym oburzeniem na co chłopak się uśmiechną. - Jake nie wiem, jak to będzie wyglądało. Wiem jednak, że cię kocham i zrobię dla ciebie wszystko. Nie zniosę kolejnego dnia tych cierpień, które przeżywałam myśląc, że nie żyjesz. Do puki nie będę cię obciążała swoją obecnością to będę przy tobie zawsze. Nie przeszkadza mi takie życie, jeżeli będziesz obok. Poza tym federalni i tak mnie obserwują, wiedzą, że mam z tobą jakieś kontakty. - Mówiąc to cały czas patrzyliśmy sobie w oczy, oboje płakaliśmy przez śmiech. Byliśmy razem i nic nie było w stanie nas rozdzielić.

W pewnym momencie zrobiło się poważnie. Patrzyliśmy na siebie z zaciekawieniem, zrobilibyśmy wszystko dla drugiej osoby a tak mało o sobie wiedzieliśmy. Odkrywaliśmy się powoli i to było cudowne. Jake złapał kosmyk moich włosów i włożył za ucho. Motylki w moim brzuchu stawały się coraz większe. Patrzyłam w jego oczy, były jak ocean, tonęłam w ich głębi. Złapał mój podbródek i przybliżył swoją twarz do mojej. Słyszałam jego oddech. Wciąż patrzył mi w oczy. Wiedziałam co się za chwilę stanie, czekałam na to od chwili, kiedy pierwszy raz zadzwonił. Czekałam na ten moment ponad trzy lata. W końcu Jake mnie pocałował. Był to najpiękniejszy moment w moim życiu. Całował mnie delikatnie jakbym była z porcelany i miała się rozkruszyć. Całował mnie tak jakby świat miał się zaraz skończyć. Odwzajemniłam pocałunek z ogromną czułością. Nie liczyło się nic. Byłam Ja i On, nad nami niebo z milionem gwiazd, które oświetlały ziemię.

- Kocham cię - Chłopak przerwał ten cudowny moment.

-Też cię kocham Jake. Tak cię kocham, że chciałabym się dowiedzieć, gdzie jedziemy. - Uśmiechnęłam się na widok jego miny.

- Hotel bardzo, bardzo daleko od Duskwood - odpowiedział mi Jake.

Cała podróż zajęła nam około pięć godzin. Ponad połowę tego czasu spałam. Chciałam poprowadzić trochę samochód, ale Jake nalegał, że mam spać dalej, a on jest przyzwyczajony do długich podróży. Gdy dotarliśmy do hotelu musiałam zamówić nam pokój, Jake'a mogliby rozpoznać, dlatego dolną część jego twarzy zakrywała czarna bandana.

- Wyglądasz jak jakiś tajemniczy, przystojny haker - wyszeptałam mu do ucha.

- Naprawdę? - zaśmiał się - idź wynajmij nam jakiś pokój, a ja wezmę torby z samochodu.

Nie pozwól mi zostać samej. DUSKWOOD By S.UOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz