10. Midnight kiss with stranger

183 7 2
                                    

satanic_angelx

Od pół godziny wysłuchiwałam już narzekań mojej mamy a propos tego, że nie przyjadę na Sylwestra do Minnesoty. Była już wystarczająco zła o to, że postanowiłam zostać w Nowym Yorku na święta z powodu nakładu pracy. Rozumiałam jej rozżalenie. Mnie również było szkoda, że nie spędzę tego okresu z rodzicami, jak co roku. Niestety budowanie własnej firmy nie było takie kolorowe jak mogłoby się wydawać i prawie cały swój czas poświęcałam właśnie temu.

Dla niektórych biznes i sprawy krążące wokół tego terminu były nudne, ale nie dla mnie. Byłam zawzięta na tym, aby stworzyć coś co osiągnie sukces i udało mi się to. Może byłam jeszcze daleko, od bycia na samym szczycie, ale zamierzałam w dobrym kierunku. Udzielałam coraz częściej wywiadów, a ludzie zaczynali kojarzyć moje nazwisko. Byłam cholernie dumna z tego, w jakim miejscu się znajduje w wieku zaledwie dwudziestu trzech lat.

Byłam właścicielką marki odzieżowej, która po wejściu na rynek, szybko zyskała popularność, a co za tym szło, moja firma w zaskakująco szybkim tempie się rozwijała. Robiłam to co kocham. Żałowałam tylko, że nie wszyscy rozumieli to dlaczego tak ciężko pracuję nad czymś co w końcu już osiągnęłam. Sukces był jak narkotyk. Gdy już się go zasmakowało, chciało się go więcej.

— Kochanie, za dużo pracujesz. — Przewróciłam oczami na argument, którego użyła dziś niezliczoną ilość razy.

— Mamo, muszę posiedzieć nad papierami i dopilnować wszystkiego. Wiesz, że w grudniu zawsze jest młyn z zamówieniami i wolę mieć na wszystko oko, będąc na miejscu. — Odpowiedziałam szczerze. Usłyszałam jej irytujące westchnięcie po drugiej stronie.

— Melody. Każdy potrzebuje czasem przerwy. Nie jesteś robotem, który może pracować dwadzieścia cztery na siedem.

Pracowałam dużo, ponieważ wiedziałam czego chcę od życia. I fakt, może czasem czułam się przemęczona, ale taka była cena za sukces.

— Też żałuję, że nie spędziłam z wami świąt i teraz zostaję również w Nowym Yorku na Sylwestra, ale obiecuję, że odwiedzę was w styczniu. — Naprawdę chciałam ich odwiedzić. Tęskniłam za nimi, a od zerwania z Tylerem - moim byłym chłopakiem, czułam się trochę osamotniona w Nowym Yorku.

Spojrzałam na siebie przelotnie w odbiciu lustra, zawieszonego na ścianie. Moje brązowe włosy w odcieniu gorzkiej czekolady opadały swobodnie na moje plecy, a brązowe oczy emanowały zmęczeniem.

— Dobrze, ale obiecaj, że nie przesiedzisz jutro całego dnia nad pracą i dasz sobie odrobinę wolnego. — Zastanowiłam się przez chwilę. Kilka godzin wolnego po intensywnym miesiącu mogło mi faktycznie dobrze zrobić.

— W porządku, obiecuję. — Przyrzekłam. — Muszę kończyć. Kocham Was.

— My ciebie też. — Odpowiedziała w imieniu swoim i taty. Rozłączyłam się.
Przy moich nogach zakręciła się malutka kotka, którą niedawno przygarnęłam. Nie mogłam przejść obojętnie obok tej szarej kulki sierści i cudownych błękitnych oczek. Wzięłam Iskierkę na ręce i wtuliłam nos w jej miękką sierść. Jej malutki nosek i wąsiki, połaskotały mój policzek.

— Pewnie jesteś głodna, co? — Zapytałam przesłodzonym głosem, na co kotka odpowiedziała mi głośnym miauknięciem. Uznałam to za "tak".
Odstawiłam Iskierkę na wsypę kuchenną. Położyłam tam również jej miseczkę, która pierwotnie leżała niedaleko na ziemi i nasypałam jej karmy. Kociak zachłannie zaczął wyjadać swój posiłek z miski. Przyglądałam się jej przez chwilę, oparta o marmurowy blat.

Musiałam dzisiaj jeszcze skonsultować się z grafikiem, ponieważ planowałam przearanżować swoją stronę internetową. Matthew miał mi przedstawić kilka opcji, ponieważ dałam mu wolną rękę w działaniu. Ufałam mu w tej kwestii. Cieszyłam się, że przygotował kilka opcji, zamiast ograniczyć się do jednej. Ceniłam sobie ludzi, którzy się starają, a nie odbębniają zlecone im zadania jako przykry obowiązek. Matthew był człowiekiem którego ceniłam, między innymi, właśnie ze względu na jego zapał do pracy.

noc po północy | antologia sylwestrowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz