16. Slepless Nights

170 5 1
                                    

recentlett

WREN

    Mijam kolejny stopień, kierując się do biblioteki szkolnej. Spędzenie wtorkowego wieczoru, zatracając się w ulubionej lekturze wydaje się cholernie dobrym pomysłem.

    Idę przez korytarz, patrząc w dół, w telefon, na swoje dłonie albo błyszczącą podłogę, na którą szkoła z pewnością codziennie wylewa gdzieś z pięćset opakowań płynu do mycia podłóg. Przechodzę koło uczniów, boję się unieść wzrok. Chyba nie chcę się przekonać czy się na mnie patrzą, czy nie. Boże, mam nadzieję, że nie.

    Odruchowo oplatam ramionami swój brzuch, nie chce aby ktokolwiek mnie widział. Przełykam głośno ślinę, chyba zbyt głośno, ktoś słyszał? Co jeśli zwróciłam na siebie niepotrzebną uwagę? Zaciskam dłonie, wbijając paznokcie w skórę.

    Przygryzam wewnętrzną stronę policzka, zdecydowanie za dużo myślę. I już kolejny raz się na tym przyłapuję. Kręcę głową i patrzę przed siebie. Nikt nie patrzy. Każdy ma swoje zajęcie, jedni nie widzą niczego poza swoim telefonem, jedni zajęci są nauką, czy książką, a inni oddają swoją całą uwagę swojej drugiej połówce. I chyba to trafia we mnie najbardziej.

    To byliśmy my.

    Wyrzucam szybko tą myśl z głowy, a chwilę później jestem już w bibliotece.

    Wodzę palcem po drewnianej, lekko zniszczonej półce, szukając tej odpowiedniej. Książki ułożone kolejnością alfabetu są cholernym ułatwieniem.

    Zatrzymuję się przy odpowiednim regale i szukam litery “S”, wypatrując serii Shatter me. Schylam się z lekkim uśmiechem, który znika szybciej, niż się pojawił.

    Zaciskam wargi, przejeżdżając palcem po tytułach, oczywiście, że mam to szczęście i trzeciego tomu, którego szukam nie ma. Podnoszę się, a następnie kieruję w stronę Maggie, która pracuje w tutejszej bibliotece.

    Zbliżam się do kobiety, jednak, gdy rozglądam się i patrzę w bok, moja twarz przybiera śnieżnobiały kolor.

    I myślę, że tu nie do końca chodzi o to, że go widzę. Widzę go praktycznie codziennie. Tak strasznie tego unikając. Moje wargi delikatnie się rozchylają.

    Co on, kurwa, robi w bibliotece? I dlaczego?

    Wszystkie niemo zadane pytania odchodzą w niepamięć, gdy spoglądam na książkę w jego rękach. Pieprzona ironia losu. Zaciskam dłonie, paznokcie wbijają się boleśnie w skórę.

    Zdecydowanie odpuszczę sobie tę książkę. Ewentualnie przejdę się do biblioteki na drugim końcu miasta. Spacer mi dobrze zrobi.

    Ryan z dziwnie szerokim uśmiechem przewraca kolejne strony Ignite me, a ja od dobrych trzech minut wpatruję się w niego, tak jakbym co najmniej zobaczyła go biegającego nago po bibliotece. A szczerze mówiąc — myślę, że bardziej prawdopodobne byłoby go w tej sytuacji zobaczyć, niż w ręku z moją ulubioną książką.

    Jak widać, myliłam się.

    Zaczynam mrugać, cholernie szybko, co jakiś czas zamykając oczy na dłuższą chwilę.

    Cholera.

    Kiedy Ryan zaczyna się rozglądać, wsuwam się za najbliższy regał, trzymając dłoń na sercu.

    Nie, nie, nie.

    Odwracam się na pięcie, normując oddech, ale kiedy mam już ruszyć w stronę wyjścia, coś — albo ktoś — mnie zatrzymuje. A dokładniej, duża męska dłoń na wysokości mojej głowy.

noc po północy | antologia sylwestrowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz