Rozdział 4: Dochodząc do siebie

834 94 33
                                    

Harry siedział w najmniejszej sali bankietowej w Black Manor i wpatrywał się w swoich przyjaciół, którzy zajmowali przeciwległą kanapę. Właśnie powiedział im prawdę o tym, co działo się przez ostatni rok, jak non stop używał amuletów do nauki, dopóki Dumbledore nie przybył, by położyć temu kres.

Hermiona była blada z szoku i niedowierzania, wpatrując się w Harry'ego szerokimi, błyszczącymi oczami.

Twarz Rona była za to zarumieniona, gdy zagryzał swoją wargę, wpatrując się w kolana, aż w końcu znalazł swój głos i zerknął w górę na Harry'ego.

- Naprawdę zaprzyjaźniłeś się z Malfoyem?

Przewracając oczami, Harry zachichotał. Oczywiście, że Ron wyciągnie tylko to z całej nikczemnej opowieści. Ron zawsze był typem zazdrośnika, a wiedza o tym, że Harry zyskał nowego przyjaciela, była najwyraźniej ważniejsza od wiedzy, że Harry przez cały rok robił sobie jajecznicę z mózgu.

- No naprawdę, Ron. - Hermiona syknęła, rzucając ostrym spojrzeniem na Rona, zanim skupiła swoją uwagę na Harrym. - To jest najmniejsze z naszych zmartwień. Po prostu nie mogę zrozumieć, jak spędziłeś cały rok oszukując na naszych zajęciach i myślałeś, że ujdzie ci to na sucho.

I to było dokładnie to, co Harry spodziewał się, że Hermiona powie o całej sprawie, stąd też nigdy nie wspomniał jej o amuletach. Wzruszył ramionami i zerknął w bok na niektórych surowo wyglądających przodków Blacków, którzy obserwowali ich z portretów na ścianie. Harry zauważył, że większość z tych portretów nie wydawała się wcale dezaprobująca, kiedy Harry przyznał się do używania amuletów do nauki magii przez cały rok i zastanawiał się, czy może niektóre rodziny czystej krwi mają w zwyczaju pozwalać swoim dzieciom na ich używanie, nie zważając na konsekwencje.

- Nie są nielegalne, gdy używa się ich do nauki języków. Nie uważa się też, że używanie ich jest oszustwem. - Harry powiedział z cierpliwym, ale pustym uśmiechem. Chciał tylko jak najszybciej mieć tę całą rozmowę za sobą.

Hermiona skrzywiła się i skrzyżowała ręce na piersi, opierając się o kanapę.

- Oczywiście, że byś tak powiedział.

- Cóż, nie jest oszustwem. - Ron stwierdził w obronie Harry'ego, ku jego wielkiemu zaskoczeniu. - Wiem, że Percy zaoszczędził trochę pieniędzy, aby wykorzystać kilka z nich do nauki języków, a moi rodzice nie mieli nic przeciwko temu. Bill również skorzystał z kilku językowych, kiedy zaczął pracować w Gringocie, a wiem, że Charlie skorzystał z rumuńskiego, kiedy został zatrudniony w rezerwacie smoków. Tata powiedział mi, że nie powinno się ich używać do niczego innego, bo to mogłoby uszkodzić twój mózg, ale nie uważa się, że używanie ich jest oszustwem.

Hermiona zacisnęła usta, nie będąc pewna, czy powinna podważyć to przekonanie, czy też nie. W końcu zdecydowała się zmienić temat.

- Zauważyłam, że w pierwszej połowie roku szkolnego wydawałeś się odległy i nieco wycofany, ale myślałam, że dementorzy ci szkodzą. Wielu uczniów było nieco przygnębionych z powodu ich obecności. - Westchnęła, ramiona nieco się rozluźniły. - Po świętach, gdy dementorzy odeszli, wydawałeś się znów rozweselić, więc nie zwracałam na to więcej uwagi.

To właśnie wtedy on i Draco stali się przyjaciółmi, przypomniał sobie Harry z niewielkim uśmiechem. Najwyraźniej poprawiło mu to humor do tego stopnia, że Hermiona nawet zauważyła.

- Nadal bardzo przeszkadza mi, że trzymałeś to przed nami w tajemnicy, Harry. - Hermiona powiedziała, głosem pełnym dezaprobaty. Uniosła nieco podbródek i rzuciła mu ostre spojrzenie pełne wyższości, choć Harry wątpił, że nawet zdawała sobie sprawę, że to robi. Hermiona była w głębi serca bardzo niepewna siebie i jednym ze sposobów, w jaki próbowała chronić swoje kruche ego, było protekcjonalne traktowanie, czy zdawała sobie z tego sprawę, czy nie.

Beginning Of All Wisdom || tłumaczenie DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz