Rozdział 3: Odpowiedzialność

611 82 29
                                    

Jak to zawsze u mnie bywa, jestem niecierpliwa i nie trzymam się terminów.

Dlatego dodaję ten rozdział teraz, a ostatni za godzinkę.

_________________

Harry wpatrywał się w Dumbledore'a, nie będąc w stanie nic powiedzieć. Widok dyrektora stojącego obok jego łóżka w jego małej sypialni u Dursleyów był całkowicie surrealistyczny.

Dumbledore westchnął i machnął różdżką, odrywając naszyjnik i amulet od jego ciała.

- Profesorze. - Harry zdołał w końcu powiedzieć, przełykając kilka razy wbrew swojemu suchemu gardłu. Podparł się i wyczyścił swój umysł, spychając obciążające go myśli na tył umysłu za bezpieczne mentalne ściany. - Używam kilku amuletów językowych. To jest legalne, prawda?

- Jeśli faktycznie byłyby to amulety językowe, to tak, to byłoby legalne. - Dumbledore powiedział, patrząc na Harry'ego przez obręcz swoich okularów z raczej wiedzącym spojrzeniem. - Ale mam dobry dowód na to, że używasz tych amuletów nie tylko do języków.

Marszcząc czoło, Harry krótko zagryzł wargę. Kto miałby go zdradzić? Draco był jedynym, który wiedział na pewno, że Harry używa tych amuletów i Harry był absolutnie pewien, że blondyn nigdy by go nie wydał. Przynajmniej nie dobrowolnie.

- To rzeczywiście bardzo dobra sprawa, że pan Malfoy ma tak troskliwych rodziców. - Dumbledore powiedział, robiąc krok do tyłu i gestem nakazując Harry'emu wstać z łóżka. - Przejrzeli od razu wymówki syna i kazali jednemu z domowych skrzatów przeszukać jego rzeczy.

Aha. No tak... To w takim razie wyjaśniało sprawę. Harry zdał sobie sprawę, że przedstawienie się skończyło i wydał głębokie westchnienie, gdy przerzucił nogi przez krawędź łóżka, krótko przejeżdżając dłońmi po twarzy.

- Byliśmy bardzo ostrożni z amuletami, profesorze. Używaliśmy ich tylko do nauki przydatnych rzeczy. Trzymałem się z dala od złej magii. - I taka była prawda. Chociaż kilka razy rozważał włamanie się do Zakazanego Działu w bibliotece, ale ostatecznie nie zawracał sobie tym głowy. Przecież było jeszcze tyle magii do poznania, która nie była mroczna.

- I cieszę się, że przynajmniej w ten sposób byłeś odpowiedzialny. Niemniej jednak, używanie tych amuletów wiąże się z poważnymi konsekwencjami. - Dumbledore powiedział stanowczym, ale życzliwym głosem. Z dołu dobiegały hałasy, najpewniej ciocia Petunia o czymś bredziła. Potem kroki powędrowały po schodach i Snape pojawił się w drzwiach sypialni, z unoszącym się za nim kufrem Harry'ego.

Harry zamrugał na widok najbardziej znienawidzonego przez siebie profesora, który szyderczo się do niego uśmiechał. Jeśli widok Dumbledore'a stojącego w domu Dursleyów był dziwny, to zobaczenie tu Snape'a było sto razy bardziej dziwaczne.

- Ach, znalazłeś kufer pana Pottera. - Dumbledore powiedział z przyjemnym uśmiechem, gdy dał Snape'owi skinienie głowy. - Możesz wrócić do Hogwartu. Niedługo pojawię się wraz z Harrym i resztą jego dobytku.

- Czekaj, co? - Harry wstał, gdy Snape ponownie zniknął na schodach. - Jadę do Hogwartu? Po co...

- Aby monitorować cię podczas rekonwalescencji i upewnić się, że przestaniesz używać amuletów. - Dumbledore cofnął się o kilka kroków i poddał pokój Harry'ego krytycznej ocenie. - A teraz gdzie są twoje rzeczy, Harry?

Harry nie chciał oddać Dumbledore'owi swojego zapasu amuletów, nad którymi on i Draco tak ciężko pracowali, ale nie widział też żadnego sposobu, by powstrzymać dyrektora. I Harry przypuszczał, że mógłby grać przez jakiś czas, udawać, że chce zrezygnować z używania amuletów, a potem, gdy ludzie znów zostawią go w spokoju, mógłby po prostu zrobić ich więcej.

Beginning Of All Wisdom || tłumaczenie DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz