5/6

122 6 13
                                    

OD AUTORKI

Hejka!

Na początek chciałabym życzyć wam wszystkim Wesołych Świąt, jeśli je obchodzicie, a jeśli nie to Wesołego Dnia Wolnego! 🎄🎄

To chyba najdłuższy rozdział z całej książki 😀😀 Mam nadzieję, że uda mi się ją skończyć do sylwka

Zapomnijcie pasy i dajcie znać, co myślicie!

Za błędy przepraszam.

Enjoy!

***

- Muszę iść - powiedział Axl.

Izzy spojrzał na niego z niedowierzaniem.

- Co? Gdzie? - pytał.

- Do Wichita, nieważne. Muszę jechać teraz, zaraz. Zostań tu, jeśli chcesz.

- Do Wichita w pierdolonym Kansas?

Nie chcąc odpowiadać na więcej pytań Axl zostawił Izzy'ego w kuchni pachnącej wypiekami i pobiegł na górę, żeby się spakować. Wyjął z szafy walizkę, którą zabierał w trasy koncertowe i zaczął pospiesznie ją zapełniać. Co powinien zabrać? Jak długo miało go nie być?

- Axl! - Axl podskoczył słysząc głos za sobą. Był już dość nerwowy bez straszenia go. Izzy stał za nim w drzwiach, wciąż pełen niedowierzania. - Nie rozumiem. Poszedłeś się wyszczać i chcesz jechać teraz do Kansas? Ktoś tam na ciebie czeka?

- Nie do końca...

Naprawdę nie chciał teraz o tym mówić. Izzy patrzył już na niego jak na wariata.

- Próbujesz się mnie pozbyć? - zapytał podejrzliwie.

- Nie! - zaprotestował zaraz Axl. To nie twój Izzy. Nie mieszaj go w to. - Możesz zostać, możesz się kurwa rozgościć. Wrócę do świąt!

Izzy jednak nie odpuszczał (w końcu nadal był Izzym). Podszedł bliżej, zaglądając mu bezczelnie do walizki. Jego spojrzenie ukrywało oceniającego tonu.

- Co jest w Wichita, Axl? - zapytał.

Cholera jasna! Nie mieszaj go w to!

- Nie mogę... nie mogę ci powiedzieć!

Izzy skinął głową bez słów.

- W takim razie jadę z tobą - odparł nagle, choć stanowczo.

- Co?

- Śnieży nawet tutaj, ale wolę to niż duszenie się w domu.

- Po prostu chcesz poprowadzić moje auto, prawda?

- Tak, nie mogę się doczekać jaką prędkość rozwinie twój jaguar na ośnieżonej, zamarzniętej drodze.

- To nie zabawa, Izzy.

- Naprawdę? Jak dla mnie brzmi całkiem zabawnie!

Uśmieszkiem Izzy starał się przykryć, o czym nie miał pojęcia że Axl wyczuł w jego głosie. Nerwowość, obawę. Czy gdyby go teraz odtrącił Izzy uznałby, że zrobił to wszystko złośliwie? Zaprosił go, udawał że chce się z nim zaprzyjaźnić tylko po to, żeby kazać mu spadać. To byłoby okrutne i pewnie jeszcze bardziej zepsułoby ich relację w tym świecie.

- Pojechałbyś ze mną do Kansas? - zapytał Axl. Wiedział, ci odpowiedziałby jego Izzy, ale w tym świecie odpowiedź pozostawała niepewna. - W święta?

- Tak.

Po wszystkich to był jednak Izzy.

Po zakończeniu pakowania się Izzy nadal tam był. Powiedział, że muszą wpaść do jego domu po parę rzeczy, więc pojechali tam autem Izzy'ego. Jego dom był mniejszy niż Axla, ale bardzo ładny. Wybudowany w stylu hiszpańskim, pachnący drzewami pomarańczy które rosły w ogrodzie. Nie mieli tego domu w swoim świecie, więc Axl ostrożnie wkroczył do środka. Nie chciał zobaczyć zbyt wiele.

Estranged - Świąteczna miniaturkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz