OD AUTORKI
Hejka!
Szczęśliwego Nowego Roku wszystkim 🥳🥳 Wiem, że to trochę przedwczesne, ale wyjeżdżam na sylwka i pewnie będę offline 😅😅 Mam nadzieję, że będziecie bezpiecznie świętować Sylwestra i nie strzelacie petard (a jak strzelacie to spodziewajcie się odwiedzin krampusa, niby już po świętach ale co tam xdd)
Ten rozdział jest krótszy niż pozostałe. To takie po prostu zakończenie tej historii. Jeśli przebraliście razem ze mną przez to wszystko to bardzo dziękuję i widzimy się za rok xd
Wszystkie głupie błędy są moje i za nie przepraszam.
Enjoy!
***
24 grudnia 1994 roku
Tej nocy sen zmorzył Axla tak mocno, że niemal przespał budzik. Może po prostu nie chciał się obudzić tak szybko, być może liczył że jeśli pośpi trochę dłużej, spóźnią się i nigdy nie będzie musiał opuszczać tego świata, tego ciepłego łóżka, opiekuńczych ramion Izzy'ego. Izzy jednak nie miał problemów ze wstaniem i Axl przekonał się o tym, gdy ten w pełni już ubrany potrząsnął delikatnie jego ramieniem. Na stoliku stały dwa papierowe kubki parującej kawy i coś co wyglądało na małe pudełko babeczek marchewkowych.
- Już pora, Axl - powiedział. Jego ton w ogóle nie był ponaglający. Był miły i miękki, i Axl prawie znów zasnął. - Już prawie dziewiąta.
- Przecież nie śpię... - burknął, siadając.
Aż tak bardzo chcesz się mnie pozbyć?
Zjedli śniadanie dopiero, kiedy wsiedli do auta. Do Wichita nie dzieliło ich już wiele drogi. Axl nie mógł powstrzymać melancholii, która nagle go ogarnęła. Próbował przypomnieć sobie o tym jak na początku był przerażony i bardzo chciał stąd uciec, ale nie potrafił. Jak mógł się tak czuć? To nie wydawało się prawdziwe.
- Nie jesteś głodny? - zapytał Izzy. To on kierował. - Myślałem, że je lubisz.
- Jakoś nie mam apetytu...
- Spróbuj zjeść chociaż trochę - powiedział Izzy, ponieważ był idealnym chłopakiem, który troszczył się o takie rzeczy. - Chociaż jedną.
Babeczka smakowała tak słodko jak cały ten cholerny świat.
- Mam ochotę na drinka - westchnął.
- Drinka? - zdziwił się Izzy. - Z alkoholem?
- Nie, z benzyną. - Izzy nie wydawał się rozbawiony. Axl przewrócił oczami. - Nie mów mi, że jeszcze nie piję.
- Czasami, ale nie dużo. Kieliszek wina lub szampana na przyjęciu. Twój ulubiony drink to truskawkowe martini. - Skurwiel naprawdę go kurwa znał, chociaż Axl nie miał tego cholerstwa w ustach już od dawna. Łatwiej było po prostu kupić butelkę Jacka niż chodzić do barów. Poza tym większość ludzi uważała to za damski drink i trochę wstydził się go zamawiać. - Ale nie robisz z tego nawyku ani alternatywy.
- Łał, zatem muszę być naprawdę kurwa idealny. Gratulacje. Chcesz nagrodę za zrobienie ze mnie przykładowego obywatela?
- Niczego z ciebie nie zrobiłem, Axl. Ja nie piję, ale to był twój własny pomysł. Tak samo jak z papierosami.
- To był jego pomysł, Izzy - poprawił go gorzko. - Nie jesteśmy tą samą osobą.
Izzy nie skomentował tego, wbijając wzrok prosto przed siebie na ośnieżoną drogę.
CZYTASZ
Estranged - Świąteczna miniaturka
Fanfictionwish you a very gnr christmas ...czyli śwąteczna miniaturka z gunsami zapraszam! . . . ship to axl / izzy jak coś, bo zapomniałam o tym wspomnieć xd