Rozdział 4

211 22 1
                                    

Kiedy Sherry skończyła lekcje, wyszła ze szkoły. Kiedy przechodziła przez parking, usłyszała, że ktoś ją woła. Odwróciła się i zobaczyła Josha opartego samochód. Poprosił, żeby podeszła do niego. "Ups, chyba wpadłam" - pomyślała. Z najczarniejszymi myślami powoli podeszła do chłopaka. Uśmiechnął się do niej, a ona z ulgą wypuściła powietrze i odwzajemniła uśmiech. "Alarm odwołany"-pomyślała. Josh zaczął rozmowę:

-Jestem Josh Stewart - powiedział całując ją w rękę.

-Sherry Stevens, ale to już pewnie wiesz - powiedziała nieco zaskoczona tym gestem.

-Chciałbym cię powitać w naszej jakże małej, ale miłej szkole.

-Dzięki-"Nie no, następna najlepsza partia? Czy ja mam dzisiaj jakiegoś pecha?"

Josh, jak gdyby odgadując jej myśli, uspokoił ją od razu:

-Spokojnie, nie jestem typem Randy'ego. - zaśmiał się - Chciałem tylko cię poznać.

-Wszyscy chcą...

-Właśnie, dlaczego taka jesteś?

-Jaka?

-Tajemnicza.

-Czy to coś złego?-Sherry zaczęła się zastanawiać do czego zmierza.

-Nie, ale... Nikt nie wie kim właściwie jesteś i przez to wszyscy odsuwają się od ciebie.

-To wcale nie jest złe. Uważam, że człowiek zyskuje będąc tajemniczym. Potwór z Loch Ness zyskał dzięki temu sławę.

-Chcesz być sławna?

-Może...

-Podoba mi się to. Jest takie... zaskakujące.

Sherry uśmiechnęła się zawstydzona.

-Tylko to chciałeś mi powiedzieć? - odparła chłodno, próbując udawać, że nie sprawiło to niej żadnego wrażenia.

-Nie. Zaciekawiło mnie to, co stało się na stołówce.

W tym momencie mina jej zrzedła. "Błagam, znowu?" . Na każdej przerwie wszyscy męczyli ją pytaniami, dlaczego odmówiła Randy'emu. Sherry wcale nie zamierzała im odpowiadać.

-Każda dziewczyna w tej szkole zabiłaby się o taką propozycję... Dlaczego odmówiłaś?

Sherry popatrzyła mu głęboko w oczy. Nie wyglądał na plotkarza. Potem rozejrzała się wokół. Wszystkie dziewczyny kręciły się po parkingu.

-Bo w przeciwieństwie do nich, nienawidzę gdy ktoś jest przekonany, że się z nim umówię, bo wszystkie dziewczyny należą do niego.

Josh chciał jeszcze coś powiedzieć, ale przerwało mu bicie dzwonów w kościele.

-Przepraszam, ale musze już iść - Sherry odwróciła się i pobiegła w stronę lasu.

* * *

Zbliżał się wieczór. Deszcz nieustająco stukał o dach i parapet w domu Josha. Na piętrze słychać było cichą muzykę grającą w tle, a na łóżku leżał zamyślony chłopak wpatrując się w sufit. Jego głowę zajmowało rozmyślanie o rozmowie, którą przeprowadził z Sherry kilka godzin temu. "Dziwne, zazwyczaj onieśmielam ludzi, ale ona zachowywała się całkiem naturalnie. Jakby wcale to na nią nie działało. Jak gdyby była odporna." Przypomniał sobie jak tego dnia wyglądała. Pamiętał jej piękne włosy, jasną cerę, sposób poruszania się i jej ubiór, ale to co zapamiętał najlepiej to jej oczy. Były jak dwa czarne, oszlifowane kamienie, ale nie były puste. Nie. Miały swoją głębię, jakąś historię. Widać w nich było odwagę, siłę, a jednak z drugiej strony była w nich tez radość i zaciekawienie. Wyrażały one jej duszę. A była ona bardzo ciekawą osobą. "Muszę poznać ją trochę lepiej. Chcę wiedzieć co jeszcze skrywają w sobie te oczy." Nagle usłyszał wołanie z dołu:

-Jeśli jeszcze o nas pamiętasz to mieliśmy zagrać w piłkę! I to wszyscy!

Westchnął. Pamiętał o tym, ale nie lubił jak przerywano mu w rozmyślaniach. Nagle usłyszał swoją siostrę, Kathy:

- Jeśli się nie ruszysz, to obiecuję, że wejdę tam i sama ściągnę cię na dół! -

Znał swoją siostrę i wolał żeby tego nie robiła. Ruszył na spotkanie rodzeństwa umacniając się w duchu, że pozna sekret Sherry. "To tylko kwestia czasu".

NiezniszczalniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz