🦝Rozdział I🦦

137 7 44
                                    

Sakurę obudziły rano krzyki ludzi z ulicy. Dzień jak codzień. Razem z rodzicami mieszkała w najbardziej zaludnionej dzielnicy w całej Konoha.

W tygodniy miała wrażenie, że ruch był tutaj trzynaście razy większy niż w weekendy.

Nie pozostało jej nic innego niż wstanie o godzinę szybciej niż powinna i przygotowanie się do szkoły.

Nie ukrywała, miała bardzo zniszczony tydzień.

Poświęciła wiele lat trenując, na marne. Nie rozumiała, dlaczego ludzie tak dyskryminowali kobiety.

Pomału zaczynała myśleć, że dalej istnieje zasada "Kobiety tylko w kuchni".

Ona miała wielkie marzenia w małym świecie. Najgorsze było to, że w jej mieście nie było ŻADNEGO dobrego trenera boksu.

Udała się do łazienki. Wzięła szybki, letni prysznic i dokładnie umyła zęby. Wyglądała jak czarownica w rozczochranych włosach.

Niechcąc ich myć spięła je w krótkiego kucyka. Z racji iż na dworze było z trzydzieści stopni, ubrała krótki czarny top - który pokazywał jej mięśnie na brzuchu - I do tego ciemno różowe dresy.

Nie lubiła się malować więc tego dnia sobie odpuściła.

Sprawdziła trzy razy czy nie zapomniała spakować żadnej książki po czym wzięła plecak i udała się po schodach w dół.

- Cześć Mamo - przywitała się dziewczyna rzucając torbą i siadając przy stole.

- Cześć skarbie, przygotowałam Ci tosty z racji iż zostaję dzisiaj w domu - blondynka lekko się uśmiechnęła podając córce talerz z upieczonymi kanapkami.

- Dzięki, jesteś najlepsza.

Macocha Sakury tak naprawdę nie była jej biologiczną rodzicielką. Ojciec ponownie się ożenił kilka lat temu z czego różowo włosa się cieszyła. Jej tata zasłużył na dobrą miłość.

Mebuki - czyli prawdziwa matka nastolatki - zmarła, gdy dziewczyna miała zaledwie osiem lat. Od tamtej pory Sakura mocno się zmieniła i zaczęła ćwiczyć.

Asami natomiast była kobietą godną uwagi. Miała olbrzymie serce i kochała nastolatkę, jakby była jej własną córką.

- Jak poszło Ci wczorajsze spotkanie z Eizo? Dostałaś się? - zapytała zaciekawiona kobieta dosiadając się do różyczki ta natomiast automatycznie posmutniała.

- Niestety.. Uważają, że kobiety, a tymbardziej ja, nie nadają się do takiego sportu - wymamrotała nastolatka zjadając kolejnego tosta.

- Co za drań. Na twoim miejscu przywaliłabym mu z całej siły i pokazała, kto się do czego nie nadaje - Asami potrafiła rozśmieszyć swoją przyszywaną córkę bardzo dobrze. Dogadywały się jak dwie krople wody.

- A co do szkoły, pojechałabyś może autobusem? Obiecałam Hinacie, że się spotkamy o ósmej i nie dam rady Cię zawieźć. Przepraszam skarbie.

- Nie ma problemu, poradzę sobie - powiedziała szybko dziewczyna dojadając ostatnią już kanapkę.

Blondynka pocałowała Sakurę w czoło po czym zniknęła za drewnianymi drzwiami.

Cisza, jaka nastała w całym mieszkaniu lekko przeraziła nastolatkę. Dawno nie słyszała takiego spokoju.

~🕰~

Równo o godzinie siódmej trzydzieści Sakura opuściła mieszkanie i udała się w stronę autobusu.

Los jej nie sprzyjał, ponieważ dotarła na przystanek i obserwowała jak autobus z prędkością światła ucieka od niej.

- Świetnie - podsumowała całą sytuację nie wiedząc, że ktoś za nią siedział.

♥︎ғɪɢʜᴛ ғᴏʀ ʟᴏᴠᴇ♥︎   ♥︎sᴀsᴜsᴀᴋᴜ♥︎ [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz