one

1.7K 47 3
                                    

Nowy Jork 23.09.2022

Obudził mnie blask słońca padającego przez zasłony do mojego pokoju. Przetarłam oczy i wybrałam się w stronę szafy aby wybrać luźne ubrania, tak właściwie to jedne z nielicznych, które pozostały w mojej szafie. Za moment wracam do Hiszpanii, którą kocham całym swoim sercem. Po 9 latach znów tam wracamy. Jednocześnie cieszyłam się z powrotu a z drugiej strony nie do końca. Nie chciałam opuszczać moich znajomych choć wiedziałam, że Barcelona to moje miejsce.

Z szafy wyjęłam beżowy dres. Zabrałam ze sobą pozostałości swoich kosmetyków i skierowałam się w stronę łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Wcisnęłam na siebie wybrane ubrania a włosy związałam w wysokiego koka. Na twarz trafiła resztka korektora by ukryć wory pod oczami oraz tusz do rzęs, bez którego nigdzie się nie ruszałam. Na codzień się nie maluję, nienawidzę uczucia gdy w 30 stopniach cały makijaż spływa ci po twarzy. Końcowo i tak nic z niego nie zostaje.

Schodząc ze schodów zauważyłam już starszą kobietę przygotowującą śniadanie dla naszej 5-tki. Poruszała biodrami w rytm muzyki z ucieszoną twarzą. Tata przygotowywał dla siebie kawę a Leon pakował swoje wszystkie zabawki.

Mojej siostry zapewne nie było w domu jak było to w zwyczaju, często gdzieś wychodziła, nie mówiła nic gdzie wychodzi, z kim ani nic w tym stylu. Przyzwyczaiłam się do tego, dlatego miałam lepszy kontakt z moim bratem. Zabawa z nim czy też gra w piłkę to świetna zabawa ale jednocześnie strasznie męcząca. Chłopiec ma zdecydowanie za dużo energii ale zawsze przekonywał mnie swoją miną, gdy mi się nie chciało. Leon jak i ja mieliśmy nauczanie domowe przez nasze częste wyjazdy. Choć dla mnie nie był to żaden problem to młodszemu było ciężej. Brak nauczycieli, brak rówieśników to nie jest najlepsze dzieciństwo. Rodzice postanowili przepisać go do normalnej szkoły choć dopiero po przeprowadzce.

- Zadowolony, że w końcu będziesz chodził do normalnej szkoły? - Skierowałam pytanie do blondyna, który siedział na kanapie zaklejając taśmą pudełka z Lego w środku.

- W końcu załapię o co chodzi z tą matematyką. - Uśmiechnął się pod nosem.

- Chodziło mi raczej o przyjaciół głąbie. - Posłałam mu zażenowane spojrzenie, na które wystawił mi jedynie w odpowiedzi język.

- Jutro wyjazd pamiętajcie, spakujcie wszystko. Mówię w szczególności do Ciebie koleżko. - Wskazał palcem na Leona.

- Tak, tak wiem powtarzacie mi to codziennie odkąd pojawił się temat przeprowadzki. - Wykręcił oczyma bączek.

                                               
**

Po całym domu z głową w chmurach panoszyła się mama a tata od kilku godzin siedzi u siebie w biurze. Leon wyszedł się pożegnać z przyjaciółmi i zapewne grają ostatni mecz. Właściwie to nie taki głupi pomysł. Zebrałam się z łóżka i chwyciłam w rękę jedynie bawełnianą torbę wypełnioną po brzegi jakimiś bzdetami ale zawsze coś mogło się przydać. Wcisnęłam na nogi białe Conversy i włożyłam czapkę z daszkiem. Powiadomiłam jedynie mame o wyjściu i w mgnieniu oka znalazłam się w miejscu wcześniej ustalonym.

To były jedne z ostatnich chwil, które z nimi spędzę przed wyjazdem. Zapewne uda nam się kiedyś spotkać choć w życiu bywa różnie. Zauważając już grupkę osób siedzącą przy stoliku w parku przyśpieszyłam krok. Przywitałam się ze wszystkimi widząc w niektórych oczach skruchę.
- Na ten ostatni raz stawiam lody! - Po przywitaniu się ze wszystkimi pokazałam aby poszli za mną do naszej ulubionej lodziarni.

**

- Będzie nam Ciebie brakować.
Ze smutną miną rzuciła Kiara. Myślałam, że rozstanie z nimi nie będzie aż takie trudne jednak po kilku latach spędzonych z nimi to niemożliwie.

From New York to Barcelona || Pedri GonzálezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz