Five

641 33 3
                                    

Rozgrywaliśmy jakiś krótki mecz podzieleni na dwie drużyny. Z tyłu głowy wciąż miałem wyjazd do Kataru w trakcie, którego wypadały nie tylko moje urodziny wypadały ale także dziewczyny, która siedzi na ławce przyglądając nam się uważnie. Sam łapałem się często na spoglądaniu w jej stronę. Nie wiem co było w dziewczynie takie pociągające. Może i czasem chodziło o wygląd i fakt blondynka ma kształty, cudną piegowatą twarz ale to jej charakter mi najbardziej imponuje.

Lauren POV

Przyglądałam się treningu chłopaków z ławki rezerwowych. Mój wzrok chodził za jednym punktem, którym był pewien szatyn. Widziałam, że był czymś zestresowany. Dalej rozmyślałam nad tym na czym stoimy. Czy w ogóle mam jakieś szanse, a może kogoś ma? Znów moje myśli skupiły się na chłopaku, nie powinno tak być. Jednak z transu wyciągnął mnie dzwoniący telefon - była to Martinez.

-Hejka! Jak się dzisiaj czujesz? - Usłyszałam ten pełen entuzjazmu głos. Dziewczyna nie mogła zjawić się dziś na treningu bo sama miała zawody. Sira jeździła konno, bardzo dobrze jej to wychodzi. Jeździ dość wysokie konkursy - tak myślę bo totalnie się na tym nie znam właściwie to znam ale wiele zapomniałam.

-A bardzo dobrze. Już po startach? - Zapytałam na co dziewczyna od razu mi odpowiedziała.

-Właściwie to tak, zapomniałam napisać wcześniej, przepraszam. - Nie wiem czemu mnie przepraszała.

-Nie musisz przepraszać. Wiem jaki to stres brać udział w zawodach. Będę niestety już kończyć. Widzimy się dziś wieczorem w naszej ulubionej lodziarni?

-Oczywiście, że tak! - Odpowiedziała na co na mojej twarzy wymalował się uśmiech z poprawy humoru przyjaciółki.

-To do zobaczenia! - Posłałam jej całusa przez telefon i rozłączyłam się.

Trening dobiegł końca a Pedri razem z Gavim podeszli do mnie na co ja wzięłam z ławki jedynie torebkę i wstałam.

-Co porabialiście wczoraj? - Zapytał Gavi z tym jego uśmieszkiem na co ja podniosłam jedną brew dając znać, że nie wiem o co chodzi. -Czyli nic się nie zadziało? Nudziarze - Rzucił krótko na co ja z chłopakiem parsknęłam śmiechem. - Co ty na to żebyśmy połazili po Barcelonie?

-Właściwie to czemu nie. - Skierowaliśmy się do szatni a w drodze ciągle czułam czyjś wzrok na sobie. Dobrze wiedziałam kogo - był to Pedro. Nie spoglądałam na chłopaka co trochę go zirytowało. Czemu? Nie wiem.

- Ja zaczekam przed szatnią. - Powiedziałam na co dwójka przyjaciół przytaknęła głową i zniknęła w głąb szatni. Co on ze mną robił? Na jego widok moje poliki się wręcz paliły, czułam się przy nim tak komfortowo jak przed nikim innym. Oczywiście wykluczając Amerie, która coraz mniej pojawiała się w moim życiu co trochę mnie smuciło.
Lauren jeszcze nie wiesz co za tym stoi.

-Jesteśmy! - Krzyknął Gavi na co ja podniosłam się z ławki i ruszyłam w stronę wyjścia. Nagle usłyszałam jakby ktoś robił nam zdjęcie. Było to paparazzi. Pedro i Gavi jak nigdy nic przeszli a ja schyliłam głowę i poszłam za nimi.

-Szczerze? Podziwiam was, że to wytrzymujecie ja bym chyba nie dała rady. - Dodałam wsiadając do auta.

-Na początku było trudno ale z czasem już się do tego przyzwyczaiłem. - Powiedział szatyn ze szczenięcym spojrzeniem. Pedro w ogóle się nie odzywał. Nie wiem o co mu chodziło ale nie chciałam się domyślać. -To gdzie jedziemy? - Zapytał ochoczo Gavi na co ja podniosłam barki a chłopak zrozumiał, że nie znałam dobrze Barcelony. Mieszkałam tutaj ale nie wychodziłam często. Moją rutyną było wstanie, pójście do szkoły z przyjaciółką, powrót, nauka, sen i tak w kółko. - Jedziemy na pizze! - Krzyknął chłopak z entuzjazmem na co się głośno zaśmiałam, choć nadal z tyłu głowy miałam tajemniczą ciszę Pedro.

From New York to Barcelona || Pedri GonzálezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz