three

817 40 6
                                    

Cześć kochani tu Mia :) Chciałabym wam tylko podziękować za taki odbiór tej książki. Jest ona wznowiona i są wnoszone poprawki w opowiadaniu jak i ortograficzne. Prosiłabym o wyrozumiałość. Książka była pisana w ciężkim dla mnie okresie i jest dosyć sentymentalną częścią mojego życia. Nie przedłużając mojego wywodu życzę wam miłego czytania <3

**

- Hej, jesteśmy. - Szturchnął mnie Gavi, a ja nie do końca świadoma gdzie jestem wysiadłam z auta. Przetarłam oczy a przede mną ukazała się przytulna kawiarnia na uboczu Barcelony. Weszliśmy do środka i odrazu poczułam ciepło jakie bije od tego lokalu. Białe ściany przyozdobione wieloma obrazami. Rośliny i drewniane wykończenie. Na krzesłach poduszki a także kanapa. Podeszliśmy do kasy, by złożyć zamówienie.

-Jaki smak sobie życzysz kochanie?- Zapytała uprzejmie starsza pani, która tam pracowała.

-Poproszę słony karmel i pistacje. - Zdecydowanie moje ulubione. Starsza kobieta uśmiechnęła się a po chwili w ręce miałam już rożek z dwoma gałkami lodów.

-Ja zapłacę. - Powiedział Pedri choć nie byłam z tego zadowolona. Bardzo nie lubiałam kiedy ktoś za mnie płacił. Chciałam odsunąć telefon chłopaka od terminala ale usłyszałam jedynie dźwięk potwierdzonej płatności.

-Nie musiałeś naprawdę. - Odezwałam się w stronę chłopaka, który jedynie się uśmiechał i zajadał lodami. - Ale dziękuje - Uniosłam kącik ust w stronę chłopaka a po chwili postanowiliśmy udać się na taras gdzie siedzieli nasi znajomi.

-To może opowiesz nam coś o sobie Lauren? - Powiedział Ferran patrząc w moim kierunku. Lubiłam o sobie opowiadać i nie miałam problemu z tym aby komuś o mnie mówić.

-To może zacznę od tego, że tutaj się wychowywałam. Moją najlepszą przyjaciółką była Amerie. To jedyna osoba, która chciała się ze mną zadawać, w sumie nie wiem dlaczego tak było. Potem w wieku 10 lat przeprowadziłam się do Nowego Jorku. Tam poznałam wiele świetnych ludzi ale bardzo brakowało mi Ame. Nagle mój tata dostał jakąś świetną pracę i tak się tutaj znalazłam z powrotem. - Odetchnęłam na chwilę i dalej zaczęłam o sobie opowiadać. - Moja matka jest najwspanialszą kobietą na świecie musicie ją kiedyś poznać. Mój tata to Miguel Sierra. Może go znacie, jest znaną osobą zajmującą się biznesami.

-Poznałem go jak Cię podwoziłem po imprezie. - Odparł szatyn siedzący naprzeciw mnie.

-Chwila. - Przerwał mi Gavi. - Przecież to ten mężczyzna, który pracuje u nas w klubie. - Trochę się zdziwiłam nie powiem. Tata nie do końca chciał mówić o swojej pracy co rozumiałam i nie ciągnęłam tego tematu.

-Faktycznie - Odezwał się Pedro. - Dlaczego nam nie powiedziałaś? - Zapytał ciemnooki chłopak.

-Właściwie to sama o tym nie wiedziałam. - Spuściłam swój wzrok w dół i podrapałam się po karku.

-Nic się nie stało. - Złapał mnie za dłoń Gavi, który siedział z mojej prawej. Nie ciężko było zauważyć zakłopotanie na twarzy Pedriego. Ledwo się znaliśmy więc co wywołało u niego takie uczucie?

-Przechodząc dalej. Mam młodszego brata Leona, ma on 9 lat i jest przeuroczym chłopcem. Uwielbia się ze mną bawić. Leo kocha też grać w piłkę nożną a jego marzeniem jest zagrać kiedyś w reprezentacji. - Zaśmiałam się a na sobie czułam 2 pary oczu. Nie wiedziałam kogo.

-Miałem bardzo podobnie. - Odpowiedział z uśmiechem Gavi. - Od małego uwielbiałem piłkę i tak jakoś wyszło, że zagram teraz w reprezentacji na mundialu. - Moje oczy wytrzeszczyły się na słowa wypowiedziane przez chłopaka.

From New York to Barcelona || Pedri GonzálezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz