Rozdział 1: Nie zostawię cię, nie ważne co by było

1K 40 27
                                    

Pov: Carbonara

-A pamiętasz jak...- chłopak się zaciął przez śmiech, który po chwili powstrzymał.-Pamiętasz jak kurwa Kukel się rozjebał z Heidi jej helką?-zaczął się znów śmiać.
-Kurwa David...-momentalnie zacząłem się śmiać.-Rozjebiesz mnie tymi wspomnieniami.-
-O to chodzi Carbi, aby powspominać.-odpowiedział Gilkenly.-Pamiętam jak się poznaliśmy.-
-Tak...-na chwilę ucichłem.-Ja też.-mówiąc to, na mojej twarzy zawitał lekki uśmiech.

Właśnie. Dlaczego? Nie wiem, nie umiem sam sobie na to odpowiedzieć. Gdy pierwszy raz zagrałem na serwerze, od dnia, może dwóch grał na nim właśnie ten chłopak. Obydwoje nie ogarnialiśmy, więc z początku łatwo było o spotkanie. W końcu po długim czasie próby zrobienia czegokolwiek pomógł nam Erwin. Jakoś wyszło że poza RP zaczęliśmy ze sobą pisać, a potem i rozmawiać. Potrafiliśmy tak całymi nocami.

Tak naprawdę, wiem dlaczego. Za każdym razem, gdy ktoś wspomina o Davidzie, na moją twarz wkrada się lekki rumienieć razem z uśmiechem. Nie widziałem się z nim jeszcze ani razu, ani nie widziałem jego twarzy. Ale mówią, że nie ważny jest wygląd, a charakter. Tak też było w tym przypadku. Nie miałem jak się zakochać ze względu na wygląd, tylko na charakter, bo przecież nie widziałem jego twarzy ani razu.

-Eeeeee kurwo-krzyknął chłopak wyrywając mnie z zamysłu, na co aż lekko podskoczyłem na krześle.
-Japierdole, David. Ale ci jebne, chcesz żebym zszedł na zawał?-zapytałem ciężko oddychając.-Zamyśliłem się.-dodałem.
-Przepraszam Carbi. Nie miałem na celu tego. Myślałem po prostu że coś się stało, czy coś..- odpowiedział brunet. Czułem w jego głosie to, że się martwił.
-Nic się nie stało-uśmiechnąłem się sam do siebie.-Chwilka, idę do łazienki.-

Wstałem z fotela i wyszłem z pokoju kierując się do łazienki. Gdy już dotarłem, spojrzałem w lustro, czego pożałowałem.

-Nie zasłużyłem najwidoczniej żeby być chociaż w jednym procencie ładnym-powiedziałem sam do siebie.

Podszedłem do okna i je po prostu otworzyłem, po czym usiadłem na parapecie. Od paru lat nie mogę się pogodzić ze śmiercią rodziców. Gdy miałem 16 lat, moi rodzice pojechali do mojej ciotki. Mieszkaliśmy w Los Angeles, a ona razem z dziećmi i wujkiem w San Diego, jakieś prawie 200km od nas. Zachciało im się jechać. Umówili się na 26 lipca, tydzień po moich 16 urodzinach. Nie chciałem z nimi jechać, wolałem zostać w domu. Zgodzili się. To był piątek, mieli wrócić w niedzielę. Gdy nie wrócili, pomyślałem że coś im wypadło i wrócą na następny dzień. W szkole, na 3 lekcji którą była chemia z naszą byłą wychowawczynią, zadzwonił mi telefon. Pozwoliła mi wyjść aby odebrać, to co usłyszałem, nie wiedziałem że aż tak zmieni to moje życie. Moi rodzice zginęli w wypadku. Nie mogłem się z tym pogodzić i popadłem w depresję. Zacząłem opuszczać szkołę, całymi dniami siedziałem w domu gdzie leżałem w łóżku. Nic nie jadłem, przez co zaczęły się również zaburzenia odżywiania. 4 lata po tym poznałem Davida. Gdyby nie on, nie żyłbym pewnie. Mimo to, siedząc przy tym oknie chciałem to zrobić. Mieszkałem w domu, pokój miałem na 2 piętrze.

Nie miałoby to sensu. Podszedłem pod lustro, i patrząc na siebie, całego w łzach rozbiłem lustro. Wziąłem kawałek szkła, który wydawał się być ostry. Nie myślałem już o niczym. Osunąłem się o ścianę przy rozbitym lustrze, i czułem tylko spływające łzy po moich policzkach.

-Przepraszam David, zawiodłem cię. Erwinie Knucklesie, Albercie Speedo, Michaelu Quinn'ie, Josephie Gebbelsie, Dio Garcon, San Thorinio, nawet kurwa Grzegorzu Montanho i Dante Capelo. Przepraszam, że was zawodzę.-mówiłem, i zacząłem przeciągać lekko szkłem po ręce.

Wtedy mój telefon zawibrował. No tak, wziąłem go ze sobą. Wyjąłem go z kieszeni.

Połączenie przychodzące
Gilkenly<3

𝐦𝐢𝐧𝐨𝐫 𝐢𝐧𝐟𝐚𝐭𝐮𝐚𝐭𝐢𝐨𝐧 | 𝟓𝐜𝐢𝐭𝐲 | 𝐜𝐚𝐫𝐯𝐢𝐝Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz