Rozdział VIII

124 9 0
                                    

     Pewnego popołudnia, kiedy Gabriel wychodził ze swojego gabinetu, zauważył Nathalie siedzącą na fotelu, wpatrującą się w swój telefon i bardzo pochłoniętą jakąś myślą.
-Wszystko w porządku? - zapytał.
-Hm...? - kobieta dopiero teraz zauważyła stojącego nad sobą szefa. - ach tak, wszystko okej...
-Na pewno?
-Tak, tak.
-Przecież widzę, że coś Cię trapi. - odrzekł, po czym siadł obok niej.
-W sumie... to... chciałam Cię o coś zapytać...
-Słucham uważnie.
-Moja przyjaciółka zaprosiła mnie w czwartek na łyżwy...
-O to świetnie, powinnaś iść. Cały czas ciężko pracujesz, przyda Ci się odrobina rozrywki.
-Tak... tylko, że trzeba przyjść z osobą towarzyszącą i... zastanawiałam się... czy może Ty byś nie chciał ze mną pójść...? - po tych słowach Nathalie zrobiła się cała czerwona i próbowała uciec wzrokiem gdziekolwiek, byleby nie patrzeć Gabrielowi prosto w oczy. Natomiast projektant był tak zaskoczony i zdziwiniony tym co usłyszał, że też się cały zarumienił i głos zaczął mu drżeć.
-Ja... em... ja... Bardzo chętnie z Tobą pójdę... jeśli to sprawi Ci przyjemność...
Nathalie gwałtowanie podniosła wzrok.
-Naprawdę?! - kobieta bardzo się ucieszyła. Bała się, że jej szef ją wyśmieje albo po prostu się nie zgodzi. - Dziękuję, to wiele dla mnie znaczy. - uśmiechnęła się do niego, a potem wstała, dotknęła jego ramienia i wróciła do swojej pracy. Natomiast Gabriel nadal tam siedział i myślał:
-Skoro zaprosiła mnie na łyżwy, może w takim razie mnie kocha? Może jest coś między nami? Chciałbym, żeby to była prawda... sam nie wiem, a może mi się tylko wydaje? Może zaprosiła mnie, bo jej obiekt westchnień nie mógł przyjść... nieważne, tak czy inaczej sprawię, że będzie to dla niej niezapomniane popołudnie. - Wszystko wydawało się być na dobrej drodze, gdyby nie jeden ważny szczegół, o którym przypomniał sobie Gabriel. On nie umiał jeździć na łyżwach...

Nastał czwartek i moment spotkania ze znajomymi Nathalie. Cała ta sytuacja była dla obu dorosłych dość stresująca. Gabriel bał się, że wyjdzie na nieudacznika i narobi wstydu sobie i swojej asystentce. Nathalie, natomiast bała się reakcji znajomych, na to, że na łyżwy zaprosiła swojego szefa. Jednak ich obawy były zbędne. Kiedy kobieta przedstawiała Gabriela swoim znajomym, ci byli pod wrażeniem tego, jak dobre kontakty ma ona ze swoim szefem. Potem kiedy wszyscy ubierali już łyżwy Gabriel uznał, że to odpowiedni moment powiedzieć Nathalie o tym, że nie umie na nich jeździć.
-Em... Nathalie...?
-Tak?
-Bo... ja... nigdy wcześniej nie jeździłem na łyżwach...
Kobieta stała przez chwilę zdziwiona, ale potem wybuchnęła śmiechem.
-I teraz mi to mówisz?
-Tak... nie chciałem Ci mówić tego wcześniej, bo bałem się, że Cię rozczaruję. Ale teraz myślę, że wyjdę na kretyna przed Twoimi znajomymi...
-Wcale nie. - pocieszyła go kobieta i położyła mu dłoń na piersi. - Jesteś bardzo mądry i na pewno szybko się nauczysz. A ja Ci w tym pomogę.
Gabriel czuł, jak powoli się rumieni. Nathalie podała mu rękę i pomogła wstać. Potem zaprowadziła go na lodowisko i cały czas pokazywała mu jak jeździć. Najpierw trzymała go za rękę, a potem próbował już sam jeździć. Parę razy się przewrócił, ale oczywiście kobieta szybko pomogła mu wstać. To był wspaniały i niezapomniany dzień dla ich dwójki. Kiedy pożegnali się ze znajomymi i wracali już do domu, Gabriel postanowił zabrać jeszcze Nathalie na lody. Kiedy podeszli do lodziarza Adnre, ten od razu spojrzał na ich dłonie i się uśmiechnął. Trzymali się, bowiem za ręce i nawet nie byli tego świadomi. Lodziarz nakładając im lody mówił:
-Truskawka jak jego charakter - niezwykle oddany i pomocny. Cyryna jak jego włosy i oczywiście jagoda jak jego oczy. Oraz mięta jak jej oczy, borówka jak jej piękne ciemne włosy z nutką truskawki do smaku.
Oboje spojrzeli lekko zdziwieni na lody, potem na siebie. Następnie uśmiechęli się lekko do siebie, podziękowali i wrócili do domu. Kiedy odchodzili Andre jeszcze chwilę im się przyglądał, po czym rzekł sam do siebie:
-Widzę, że chyba rodzi nam się nowe uczucie w naszym kochanym Paryżu.

Nazajutrz, kiedy asystentka przeglądała pocztę, nagle usłyszała cichy, stłumiony płacz. Postanowiła to sprawdzić. Wyszła z gabinetu i poszła prosto w stronę pokoju Adriena, z którego dochodził ten dźwięk. Zapukała, otworzyła drzwi i zobaczyła Adriena całego we łzach. Ten widok bardzo ją zmartwił. Usiadła obok niego na łóżku i zapytała z troską i równocześnie z lekkim strachem w głosie:
-Adrien co się stało?

"Prawie jak rodzina..." (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz