Rozdział IX

120 9 0
                                    

     Chłopak opowiedział Nathalie o wszystkim.
-Chodzi o pewną dziewczynę. Bardzo mi się podoba, ale kocha kogoś innego. Co ja mam zrobić? Chciałbym, żeby ona kochała mnie!
-Skąd ja to znam... - pomyślała kobieta, po czym dodała głośno - wiesz co Adrien... Jeśli kochasz kogoś naprawdę szczerze, chcesz zrobić wszystko dla tej osoby, bo chcesz żeby była szczęśliwa. Ale czasami ona wybiera kogoś innego. Jeśli naprawdę pragniesz jej szczęścia, pozwolisz jej odejść. Czasem jeżeli prawdziwie kogoś kochasz, musisz się pogodzić z losem i pozwolić mu odejść. Ale to nie oznacza, że masz się usunąć w cień albo poddać. Myślę, że jeśli będziesz miły dla tej dziewczyny, będziesz z nią częściej rozmawiał i po prostu będziesz sobą to ona wkrótce zobaczy jaki fajny jest z Ciebie chłopak i napewno odwzajemni Twoje uczucia.
-Dziękuję za radę Nathalie. To, że mogłem z Tobą porozmawiać wiele dla mnie znaczy. - Powiedział chłopak, a potem mocno przytulił Nathalie. Kobieta była początkowo lekko zaskoczona, ale po chwili również odwzajemniła uścisk. W tym momencie akurat przechodził tamtędy Gabriel, który stanął na chwilę przy drzwiach do pokoju syna, uśmiechnął się lekko, po czym odszedł zadowolony, że ma tak wspaniałą asystentkę, na którą może liczyć nie tylko on, ale również i jego syn.

Kiedy wszedł do swojego gabinetu zauważył na biurku kopertę. Otworzył ją i przeczytał list, który był od Audrey. Zapraszała ona projektanta na pokaz mody, który miał się odbyć w przyszłym tygodniu. Mimo, że dawno nigdzie nie wychodził postanowił skorzystać z zaproszenia. Oczywiście na to ważne wydarzenie zabrał zarówno syna, jak i swoją asystentkę. Gdy jechali samochodem Nathalie spytała:
-Gabrielu, czy to dobry pomysł, żebym szła tam z Wami. Mogę zaczekać w samochodzie.
-Oczywiście, że to dobry pomysł. A czy uważasz inaczej?
-Nie... Po prostu ja...yyy... w sumie to nieważne.
-Powiedz o co chodzi?
-Chodzi o Audrey... denerwuje mnie jej charakter i zachowanie...
-Więc z nią nie rozmawiaj. Nie będziesz siedziała sama w samochodzie przez tą wredną egoistkę. - powiedział Gabriel, a na jego twarzy można było zauważyć mały złośliwy uśmiech.
-Skoro tak mówisz...

Kiedy dotarli, początkowo wszystko szło dobrze, aż do momentu, w którym Audrey wpadła na Nathalie.
-Eh... uważaj jak chodzisz! - krzyknęła mama Chloe.
-Chciałabym zauważyć, że to Pani weszła na mnie pierwsza. - odparła asystentka, próbując opanować gniew.
-Czy Ty wiesz kim ja jestem?
-Oczywiście, ale czy Pani wie czym jest szacunek do drugiego człowieka? - odpowiedziała jej lekko złośliwie Nathalie.
-Ha! To jest żałosne! Totalnie żałosne! Ty jesteś tylko zwykłą asystentką! Myślisz, że jak pracujesz dla Gabriela to znaczysz coś więcej? Jesteś zwykłą, przeciętną, nic nieznaczącą osobą i tyle.
Nathalie próbowała się jeszcze opanować, ale w tym momencie puściły jej nerwy.
-Tak? A Ty jesteś egoistyczną, zapatrzoną w siebie, egocentryczną, próżną marudą, która uważa się za Królową Paryża, a doskonale wie, że bez swojego męża burmistrza znaczy jeszcze mniej niż ja!!!
Nagle poczuła na swoim ramieniu czyiś dotyk. To była ręka Gabriela. Nathalie czuła jak całe ciało pokrywa jej zimny pot. Bała się, że teraz Gabriel ją zwolni. W końcu Audrey należała do stowarzyszenia, które było niezwykle istotne dla pracy projektanta. Była przerażona do tego stopnia, że bała się wykonać jakikolwiek ruch, nawet odwrócić głowę. Jednak wbrew pozorom, mężczyzna spojrzał na Audrey i zapytał spokojnie:
-Co się tutaj dzieje?
Nathalie nic nie powiedziała, natomiast odezwała się oczywiście mama Chloe.
-Twoja asystentka jest żałosna! Totalnie żałosna! Powinieneś ją zwolnić, ona nie wie co to jest szacunek do osób wyższej rangi...
-Skoro przeszkadza Ci jej obecność, to niestety, ale musimy opuścić przyjęcie. Do widzenia.
Słowa mężczyzny zszokowały zarówno Nathalie, jak i Audrey. Gabriel złapał asystentkę za rękę i skierował się w stronę wyjścia.
-Zaczekaj! - krzyknęła Audrey. - Nie możesz tak po prostu wyjść. To nie moja wina, tylko jej, w dodatku zepsujecie mi cały bankiet.
-Dlatego wychodzimy. - odparł Gabriel.
-Ale mi właśnie o to chodzi! A z resztą nieważne! Idźcie sobie! Ty i Twoja żałosna, brzydka asystentka nie jesteście mi tutaj potrzebni...
-Jest milion razy ładniejsza i mądrzejsza od Ciebie. I ma rację, jesteś egoistyczną, zapatrzoną w siebie, egocentryczną, próżną marudą. A teraz żegnam.
Złapał Nathalie za rękę i zawołał Adriena. Potem wszyscy troje opuścili hotel i wsiedli do samochodu. W drodze powrotnej panowała zupełna cisza. Nikt się nie odezwał, bo nikt nie wiedział co ma powiedzieć. Jednak po dłuższej chwili milczenia odezwała się Nathalie.
-Przepraszam. - powiedziała i spuściła  smutno głowę.

"Prawie jak rodzina..." (Miraculous Gabenath)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz