𝗣𝗿𝗼𝗹𝗼𝗴

2.1K 64 0
                                    

Na potrzeby książki Euro jest w 2023 w Hiszpanii i rozpoczyna się pod koniec czerwca.



Wreszcie nadeszły wakacje – no prawie. Wyczekiwany czas każdego nastolatka. Każdy miał jakiś plan na tegoroczny okres skwaru. Niektórzy wyjeżdżają za granicę, następni planują imprezować, a jeszcze inni nie będą nic robić. Ja nie byłam gorsza. Mój tata jest zagorzałym fanem piłki nożnej, więc plan na wakacje wyglądał następująco: Hiszpania, oglądanie pięknych widoków i mecze. Gdyby nie fakt, że Euro jest Hiszpanii, prawdopodobnie w tym roku wylegiwałabym się na plaży nad polskim morzem (aż mnie ciarki przeszły na samą myśl).

– Ej, Hermosa, spakowałaś się już? – Mój tata nie zna zasady, że najpierw się puka, a później wchodzi, więc bez zawachania wszedł do pokoju, klaszcząc w dłonie. 

Westchnęłam i spojrzałam na jeszcze nie do końca spakowaną walizkę.

– Nie. – przyznałam, wrzucając do zasuwanego woreczka moje stroje kąpielowe.

Tato nie był wstydliwy i mówił zawsze najszczerszą prawdę. Nawet wtedy, kiedy było to nie potrzebne. Mimowolnie podszedł do mnie i zabrał z moich kolan złożoną w kostkę bluzkę i ją rozłożył.

Nie ukrywał też swojego zdegustowania.

– A co to za szmatka? – zapytał, oglądając ją z różnych stron ze zmarszczonymi brwiami. – Wygląda jakbyś zeszyła ze sobą trzy paski materiału na krzyż.

Z lekkim poirytowaniem wyrwałam mu ją z rąk.

– Jeżeli masz oceniać, to możesz wyjść. Przez ciebie zapomniałam, co miałam spakować.

Tata tylko uniósł ręce w akcji kapitulacji, po czym na odchodne pocałował mnie w głowę, aby trochę mnie udobruchać. Nie byłby sobą również, gdyby zamknął drzwi. Jakie to irytujące.

Leniwie wstałam z łóżka i próbowałam zamknąć drzwi, kiedy przez szparę wyłoniła się twarz mojego brata.

– Siemka.

– Ty nie wchodzisz. – Wypchnęłam jego głowę ze szpary i próbowałam zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, ale przez to, że bardzo chciał wejść do pomieszczenia, to pchaliśmy te biedne drzwi w dwie strony.

Lordzie, za jakie grzechy.

– Nie! Spadaj! – krzyknęłam, kiedy zaczynało brakować mi sił na dalsze pchanie tych drzwi. – Zostaw te drzwi, Matteo!

Ah, no tak, zapomniałam wspomnieć o pewnym szczególe. Nasz tata jest Hiszpanem, a że to on nas rejestrował i w tamtym czasie nie znał zbytnio polskiego, dzięki czemu nie mógł spamiętać imion, którymi miał nas nazwać, to nazwał nas po swojemu. Takim oto sposobem Matteo to Matteo, a ja – Valentina.

– MAMO! – wydarłam się na cały dom. – MATTEO POPSUŁ DRZWI!

Mój brat w tym momencie przestał pchać i spojrzał na mnie spode łba. Jak gdyby nigdy nic poprawił włosy i włożył dłonie do kieszeni czarnych szortów. Odchrząknął, kiedy mama zaczęła wchodzić po schodach.

Kiedy mama z założonymi rękami patrzyła na niego, on tylko pokazał na mnie palcem i powiedział:

– To jej wina.

– Moja wina? To ty zacząłeś pchać te nieszczęsne drzwi!

– Bo nie chciałaś mnie wpuścić.

– Mogłeś ich nie pchać.

– Mogłaś mnie wpuścić.

Mama tylko westchnęła i opuściła ręce.

– Ludzie, dajcie spokój.

Powiedziała zmęczona i widać lekko poirytowana, schodząc ze schodów.

Wykorzystując sytuację, że Matteo nie patrzy, zamknęłam drzwi na klucz i wróciłam do pakowania walizki. Bagaże były prawie puste, a za parę godzin wylatujemy. Nie byłam w nastroju, ale nie miałam innego wyboru, jak usiąść i zacząć się pakować.

Kierunek – słoneczna Hiszpania.

HERMOSA ✔️ || PABLO GAVIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz