Rozdział dziewiąty

586 35 2
                                    

Budzik zadzwonił wybudzając chłopców ze snu. Właściwie nie chłopców ponieważ Draco przez natłok myśli nie zasnął wogóle, cały czas myślał nad tym nocnym najściem, które zafundował mu Black i jego chrzestny. Zastanawiał się też nad tym gdzie Potter spędza wakacje, z tego co mógł wywnioskować nie u Blacka, rodzina Weasley też odpada ponieważ pamięta jak kiedyś mu mówił że przyjeżdża tam tylko na dwa tygodnie pod koniec wakacji. Rodzice Harrego nie żyją, jednak musiał on przecież gdzieś i z kimś mieszkać. Weasleya poznał podobno na pierwszym roku więc on odpada, nie mógł u nich żyć, z resztą oni nie przepuścili by okazji by się na nim wzbogacić udostępniając jego wizerunek gazetą. Black uciekł dopiero po tym jak gryfon zaczął się uczyć w Hogwarcie więc także nie. To oznacza że Potter musi mieć jakąś bliższą bądź dalszą rodzinę która łącząc z nim krew i kochając go, chroniła go przed prasą i całym światem.
Rozmyślania Malfoya przerwał kolejny dźwięk wydany przez budzik który sam nastawił, jak i poruszenie się osoby przytulonej do jego torsu, tej samej o której myślał ostatnie dwie i pół godziny.

-Która godzina?- spytał Potter sennym głosem odklejając się od gołego, obślinionego sześciopaka Draco

-Idealna by się ode mnie odkleić i zacząć ubierać na śniadanie- rzekł młody Malfoy z uśmiechem na ustach- Wstawaj Potty, dziś wspaniały dzień, ani jednej lekcji z nietoperzem, czyż to aby nie wspaniale?- Potter patrzył na niego z otwartymi ustami, Ślizgon mówił tak odklejonym i melancholijnym głosem którego nie powstydziłaby się nawet Luna.

-Ćpałes coś? Coś ty taki rozanielony?-Gryfon zmrużył oczy i spojrzał na blondyna badawczo, ten natomiast spojrzał na niego i zachichotał wprawiając Harrego w stan totalnego ogłupienia i zdezorientowania. 

-A ty co taki podejrzliwy gryfogłupku? Ubieraj się, za chwilę śniadanie, i radzę ci byś dużo zjadł ważysz zbyt mało, a poza tym śniadanie to najważniejszy posiłek dnia. Będę cię obserwować, nawet jak usiądziesz tyłem do mnie Hermiona mi wszystko powie. - oznajmił młody Malfoy, i chodź jego głos był poważny, jego wyraz twarzy nadal był rozanielony, a oczy wyglądające jak księżyc w pełni, nadal roześmiane. 

-No dobra skoro mnie wyganiasz to już pójdę do siebie. A! Snape zostawił ci w nocy jakieś fiolki z eliksirami i kazał przyjść do jego gabinetu po lekcjach. - powiedział i wyszedł w podskokach z pokoju Draco.

...

Przebrani już chłopcy szli spokojnym krokiem do wielkiej sali na śniadanie. Tuż przed nią zastali jednak czekające osoby przed drzwiami, wymienili ze sobą niewiedzące spojrzenia i podeszli do jedynej osoby jaką z stamtąd kojarzyli, wyminęli grupkę trzecioklasistów i stanęli przy Arielu i jego najprawdopodobniej przyjacielu z którym rozmawiał, co dziwne jego towarzysz również miał na sobie plakietkę prefekta naczelnego, tylko w przeciwieństwie do Ariela, który jest prefektem naczelnym krukonów, jego towarzysz nosił plakietkę naczelnego puchonów. 

-Ariel, wiesz może co się tu na gacie merlina wyprawia?- spytał zdezorientowany Draco. 

- Niestety nic nie wiadomo, drzwi do wielkiej sali zastaliśmy zamknięte- odpowiedział Ariel z uśmiechem, od razu coś dodając-Właśnie! Chłopaki poznajcie mojego przyjaciela- wskazał na chłopaka obok niego- Ma na imię Ewan, jest naczelnym puchonów

Chłopak był chyba najniższy z nich wszystkich. Ma on blond włosy, niebieskie oczy i parę ledwo widocznych piegów nosi też koliste okulary w cienkich oprawkach.

-Ja jestem Harry, a to Draco, miło nam cię poznać- powiedział miło Potter uśmiechając się do niego, ten odwzajemnił uśmiech i podał im po kolei dłoń którą oni natychmiast uścisnęli 

-Jesteście razem? W sensie że parą-spytał melodycznym głosem Ewan, przez co Harry się zmieszał, a Dracon potrząsnął głową na nie. 

-Szkoda, pasujecie do siebie. O! Filcz otwiera drzwi, chodźmy

Weszli do Wielkiej sali od razu witając się z prawie bezgłowym Nickiem i grubym mnichem, którzy rozmawiali przy wejściu. Rozdzielili się na cztery domy i usiedli do jedzenia. Harry jadł powoli śniadanie pod czujnym wzrokiem Draco, i patrzył jak wielka sala powoli zapełnia się zaspanymi uczniami z wszystkich czterech domów, i profesorami. O dziwo nie dostrzegł on profesora Snape'a, chodź może to i lepiej? 

Tuż przy końcu śniadania do Wielkiej sali wleciały sowy, jedna z nich o dziwo podleciała z listem do Draco i Harrego.  Puściła po liście tuż przed talerzami gryfona i ślizgona, i wyleciała nie czekając na nic, co szczerze zdziwiło młodego Pottera. Schował list do kieszeni szaty i uciekł od natrętnych pytań Deana i Seamusa. Przy wyjściu wyminął Hermionę z Pansy, i uciekł do dormitorium by się spakować i otworzyć list. 

...

Dobiegł do dormitorium, które od razu się otworzyło wyczuwając jego magiczny rdzeń, skoczył na kanapę i wyjął z kieszeni pogięty list. Rozerwał wosk i zaczął czytać treść listu, który jak się okazało jest od Remusa.

Drogi Harry, 

Znam Syriusza zbyt dobrze by wiedzieć, że zapomniał by ci donieść zaproszenia na nasz ślub który odbędzie się za trzy tygodnie w sobotę. Zapraszam ciebie i twojego towarzysza na dzień wcześniej na Grimmauld Place 12, od razu po lekcjach. Znam cię również zbyt dobrze by nie zauważyć twojego zauroczenia, w stosunku do młodego Malfoya, a po tym co powiedział mi Łapa, on też nie jest w stosunku do ciebie obojętny, postanowiłem więc również go zaprosić jako twojego towarzysza, on myśli jak coś że przez to iż jedzie tam jego mama, która jest kuzynką wąchacza. Mam nadzieje że u was wszystko dobrze. Dołączam również zdjęcie twojego chrzestnego.

Lunatyk

Czarnowłosy uśmiechnął się szczęśliwy. Zerknął na zegarek i postanowił się zacząć pakować, pomknął na palcach, na których chodzi z przyzwyczajenia gdy jest bez butów, i kucnął przy swoim kufrze pakując do swojej torby którą zgarnął przy wejściu do pokoju, wszystkie książki i pióro razem z pergaminem. W trakcie pakowania zobaczył, rzecz której kompletnie się tam nie spodziewał. Był to bowiem jego pamiętnik, jednak ze Potter myślał, że zostawił go w domu swojego wujostwa, ponieważ nie widział go gdy się pakował. Przypomniał sobie jak ostatnio Pansy podsunęła mu pomysł by zacząć pisać w takowym, jednak myślał że będzie musiał kupić kolejny. Szybko schował go pod swoją poduszkę i kończył się pakować. Założył torbę na ramię i powolnym krokiem przeszedł do salonu gdzie zostawił buty. 
Ubrał je powoli nadal z uśmiechem na ustach, gdy jak burza do salonu wpadł Draco strasząc Harrego. Blondyn wyglądał jakby biegł, a jego od niedawna nie układane żelem włosy wyglądały tylko troszkę lepiej niż te czarnowłosego.

-Potter! Nie wyobrażasz sobie co się stało! Przed chwilą zostały odnalezione dwa spetryfikowane zaklęciem i prawie na pewno torturowane, ciała pierwszorocznych! Jeden gryfon jeden ślizgon. Dostaliśmy natychmiastowe wezwanie do poppy by się nimi zająć jako prefekci naczelni i wzmocnić nadzór i bezpieczeństwo, Ariel i Ewan razem z chyba Seamusem Finganem czekają już na nas.- Potter szybko ubrał ciuchy, a jego wcześniejszy szczęśliwy wyraz twarzy zastąpiło zmartwienie.

Biegiem przedostawali się przez korytarze i już po chwili znajdowali się przed skrzydłem szpitalnym gdzie czekał na nich Dumbledore i Mcgonagal, razem z opiekunem domu borsuka, i opiekunką domu orła. O dziwo Snape'a jak nie było tak nie ma.

...

Przepraszam za takie opóźnienie, kolejny rozdział wstawię za 2/3 dni

Pergamin i pióro //DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz