Rozdział 5

12 5 9
                                    

Via

Wstała o wiele wcześniej, niż się tego spodziewała. Za oknem jeszcze nawet nie pojawiły się pierwsze promienie słońca, a księżyc jeszcze wisiał wysoko na nieboskłonie. Via zaczęła po cichu
stukać długopisem w otwarty notes, ze skupieniem śledząc tekst wyświetlony na laptopie wykradzionym z archiwum policyjnego, chociaż ona wolała stwierdzenie, że pożyczyła go na chwilę.

Na dość długą chwilę.

Ona także miała swoje małe sekrety

Na początku sądziła, że będzie go potrzebowała tylko i wyłącznie do wyczytania informacji o Connorze. I nie tylko. O dziwo, okazało się, że w aktach było o nim zupełnie więcej, niż ona dostała w teczce, co wprawiło ją w niemałe zakłopotanie.

To trochę dziwne, dostać sprawę z niespójnymi i niekompletnymi danymi

Zapisała wszystkie najistotniejsze informacje i już miała
kończyć, ale coś tknęło ją do sprawdzenia czegoś jeszcze.

Jej rodziców.

Już po dobrych dziesięciu minutach zaczęła żałować swojej decyzji. Wspomnienia uderzyły w nią niczym rozpędzona ciężarówka. Mroczny
cień jaki dopadł jej umysł, sprawił, że poczuła mdłości i z lekkim trzaskiem zamknęła wieko laptopa, opierając czoło o dłonie i westchnęła głośno.
Lepki, zimny pot oblewał jej ciało na przemian z nieprzyjemnymi dreszczami.

Oni nic Ci już nie zrobią, nigdy więcej cie nie tkną.

Co ona wyrabia? Dlaczego do jasnej cholery pozwoliła zostać Connorowi u siebie i tulić się do niej w nocy? Powinna go aresztować i wsadzić za kratki, by wyrzucić go ze swojego życia raz na zawsze. Nie był dobrym człowiekiem.

Z drugiej jednak strony, pojawiał się problem Heatha, który chciała rozwiązać bez większego szumu,
a za pomocą Connora, może jej się to udać. Nie wiedziała, czy jest w stanie ufać swojemu policyjnemu partnerowi po tym czego się dowiedziała, ale nie wiedziała też czy może też ufać
swojemu byłemu przyjacielowi, który jako jedyny miał dowody.

W jej życiu zaczął się robić kolejny bałagan, którego nie była w stanie ogarnąć.


Jęknęła z frustracją i wstała, przeczesując włosy palcami, mając ochotę wyrwać je wszystkie z głowy,
która pulsowała jej tępym bólem od dłuższego już czasu. Czuła, że traci rozum. Cały czas z tyłu głowy uwierała ją jedna myśl. Connor wczoraj grał, podobnie jak ona. Grał tego złego, jednak, gdy doszło do łez z jej strony, złagodniał i był taki jak kiedyś. Może rzeczywiście nie zmienił się tak bardzo?

W stosunku co do niej

– A ty co tu robisz – niemal podskoczyła z przerażenia, nagłym głosem zza jej pleców i odwróciła się, by ujrzeć w drzwiach sypialni zaspanego Connora. Bez koszulki, z rozczochranymi włosami i spodniami opuszczonymi nisko na biodrach. Cholera.

– Nie mogłam spać – odchrząknęła, dziękując Bogu, że w pomieszczeniu panował półmrok i mężczyzna nie mógł zobaczyć rumieńca, który oblał jej twarz – Potrzebujesz czegoś? Możesz iść spać dalej

– Myślisz że możesz mnie oszukać? – mruknął, a po ciele dziewczyny przeszedł zimny dreszcz – Wiem kiedy coś jest nie tak, znam się zbyt dobrze

"Za Cenę Milczenia" CHWILOWO ZAWIESZONE⚠️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz