Rozdział 2

40 4 30
                                    

             Livia mocno odczuła, skutki poprzedniego wieczoru. Dopadł ją mocny ból głowy, oraz katar, dodatkowo ledwo mówiła, przez niemiłosierne pieczenie w gardle.  Była straszliwie niewyspana, a sińce pod jej oczami, jasno dawały o tym znać. Po tym, jak odnalazła drogę do domu i dotarła w końcu, do mieszkania, zdążyła przebrać się w ciuchy do spania i wskoczyła pod ciepłą kołdrę. Gdy po dłuższej chwili udało jej się zmrużyć oczy, zadzwonił budzik.
Od razu po otworzeniu powiek, poczuła nieprzyjemne dreszcze, przebiegające po jej plecach. Stwierdziła, że nie chce jej się ruszać z wygodnego łóżka, które tamtego poranka, trzymało ją jeszcze mocniej, niż zazwyczaj.
                            Przespała pół dnia, była sama w domu, więc nie musiała wysłuchiwać obraźliwych tekstów matki, oraz jej krzyków, co było dla niej istnym zbawieniem. Nawet jeżeli jej rodzice przebywali w domu, to wszyscy chowali się przed sobą nawzajem. Potrafili wymieniać ze sobą kilka słów, choć zazwyczaj dla Livii wyglądało to bardziej jak przekrzykiwanie się na bazarku, niż rozmowę pomiędzy rodziną, którą teoretycznie tworzyli. Livia czasami czuła się, jakby nikt oprócz niej, nie mieszkał w tym domu. Może z wyjątkiem Roseline, która regularnie ją odwiedzała. Zdarzało się, że przyjaciółka spędzała więcej czasu w jej domu, niż właściciele mieszkania, czyli rodzice Livii.   

                                              Gdy poczuła się odrobinę lepiej, postanowiła się ogarnąć, po ostatniej, nieprzyjemnej nocy. Musiała zmyć pozostałości makijażu, dość często zdarzało jej się zasypiać w make up'ie, choć zdawała sobie sprawę z tego, że nie było to do końca, w porządku. Czuła się, jakby imprezowała, przez co najmniej tydzień, a nic takiego nie miało miejsca. Spojrzała w lustro, które wisiało w łazience. Stała przed nim dłuższą chwilę,  wpatrując się w swoje odbicie. Jej długie, ciemne, falowane włosy opadały luźno, na jej ramionach, oczy w odcieniu niebiesko-zielonym przepełnione były zmęczeniem. Jej rysy twarzy były widocznie zarysowane, nos idealnie prosty, pełne usta, w kolorze winnym. Uważała, że jedynym plusem jaki posiadali jej rodzice, to dobre geny. Byli naprawdę ładni z wyglądu, co nieskromnie odziedziczyła po nich. Była piękna, ale miała w sobie coś, co wyróżniało ją od innych, coś co czyniło ją wyjątkową.
                                                 Po prysznicu wzięła pięć tabletek przeciwbólowych, by pozbyć się okropnego bólu głowy, co nasiliło go jeszcze bardziej, przez zbyt dużą ilość, zażytych leków. Próbowała się czymkolwiek zająć, by nie ,,zgnić" we własnym łóżku. Musiała znaleźć jakieś zajęcie, aby nie rozmyślać za dużo. Jak na złość, nie było nic takiego, na czym mogłaby się skupić, próbowała nawet się pouczyć, z czego zrezygnowała, od razu po otworzeniu podręcznika do chemii. Zdążyła wypić litr kawy w przeciągu godziny, usiłując nie zasnąć, co poskutkowało tym, że kiedy nadszedł późny wieczór, nie była w stanie zmrużyć oczu. Ostatnimi czasami coraz częściej zamiast po wodę, sięgała po kofeinę, w postaci kawy, lub napoi energetycznych.
                                                                                                                               
                                   * * *
                                                             Tej nocy, również niewiele spała. Gdy się obudziła, była nieprzytomna, ledwo kontaktowała, czuła się jak na potężnym „haju". Nałożyła na twarz korektor, by choć trochę zakryć wory pod oczami, podkresliła linie wodną oczu. Wybiegła na autobus, przeklinając instruktora jazdy, który po piątym razie, próby zdania kursu, nie zaliczył jej go , więc była zmuszona jeździć komunikacją miejską, której szczerze nienawidziła. Nie zdążyła zrobić sobie kawy, ponieważ szybko wybiegła z mieszkania, by nie spóźnić się do szkoły. Na jej szczęście, miała puszkę z napojem energetyzującym, schowaną w torebce. Zdawała sobie sprawę z tego, że jeżeli będzie dalej prowadziła taki tryb życia, nie skończy się to dla niej najlepiej, ale miała na głowie większe zmartwienia, więc olała temat, jak zwykle.

Lost Position Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz