Usiedliśmy przy stoliku razem z Rafaelem. Usiadł naprzeciwko mnie, przez co patrzył prosto na mnie i się uśmiechnął. Przysięgam, że zszedłem na zawał. Próbował się uśmiechnąć, ale wyszła mi jakąś skwaszona mina więc Rafael zapytał:
- Wszystko okej ?
Dziewczyny spojrzały na mnie i zrobiły wielkie oczy.
- Boże on się dusi! - krzyknęła Alicja, próbując powstrzymać śmiech.
Magda zaczęła klepać mnie w plecy więc szybko zareagowałem i zatrzymałem jej rękę.
- Nie duszę się! - odkrzyknąłem trochę zbyt głośno, bo zwróciłem uwagę wszystkich czterech klientów restauracji.
- To co się stało? - zapytała Faustyna.
- A co się miało stać?
- Jesteś cały czerwony i masz minę jakbyś się dusił- oznajmił Rafael.
- Wydaje wam się - powiedziałem, a zaraz dodałem - Idę do toalety.
Wiedziałem, że wszystkie oczy były zwrócone ku mnie.
Boże jaki idiota - pomyślałem i udałem się do toalety.
Następnego dnia
Było po lekcjach i wracałem tą samą drogą co Rafael, szliśmy w ciszy, niezręcznej ciszy.
Żeby przerwać tą cisze odezwałem się.
- Myślałeś kiedyś o związku z inną płcią niż dziewczyną? - Palnąłem pierwsze co przyszło mi do głowy, a gdy uświadomiłem sobie co powiedziałem skarciłem siebie w głowie.
- Ogólnie nie, ale ostatnio tak - Odpowiedział Rafael jak gdyby nigdy nic.
Pokiwałem tylko głową i już się nie odzywałem.
Przez dłuższy czas nic nie gadaliśmy, gdy nagle Rafael się przede mną zatrzymał i spojrzał mi głęboko w oczy .
- Ee - jęknąłem. - Potrzebujesz czegoś?
Rafael zrobił side eye, po czym złapał mnie za ręce i pocałował.
Stałem jak sparaliżowany z otwartymi oczami i nawet nie odwzajemniłem pocałunku.
Po krótkiej chwili odsunął się ode mnie i uśmiechnął.
Wtedy podniosłem się z łóżka tak gwałtownie, że przyjebałem głową w półkę nad łóżkiem.
- JAPIERDOLE! - wydarłem się jak opętany po czym spadłem z łóżka, trzymając się za głowę. - Ile można?
Złapałem za telefon, żeby zobaczyć która godzina, no na dworze było jakoś podejrzanie jasno.
Wydałem stłumiony krzyk, który był moją reakcją na godzinę dziesiątą, która ukazała się na wyświetlaczu.
Wybrałem numer Madzi, która wysłała mi około dziesięć wiadomości, co było niczym w porównaniu do dwudziestu dwóch od Alicji.
- Halo?! - wydarła się Madzia do słuchawki.
Oprócz niej było słychać piski innych osób na przerwie.
Odsunąłem telefon od ucha.
- Żyje, tylko zaspałem - poinformowałem Madzie.
- Zdążyłyśmy zauważyć - odpowiedziała nieco ciszej. - Wmówiłam wychowawcy, że jesteś chory i pewnie śpisz zmęczony, więc zwolnienie napiszesz mu później.
- Dzięki już to robie.
W tle rozbrzmiał dzwonek.
- Sorry muszę kończyć, zadzwonię później - powiedziała Madzia i zakończyła rozmowę.
Przez następne piętnaście minut próbowałem napisać zwolnienie (udało mi się) (ledwo).