-Lubisz róże, Kenma? - zapytał Tetsuro podczas pewnego wieczoru. Czułem jego dłoń na swojej głowie, gdy głaskał mnie po włosach. Opatulony byłem jedną z jego bluz, a na nogi miałem narzucony koc w kotki.
-Skąd takie pytanie? - podniosłem na niego wzrok. Przypatrzyłem się jego twarzy. Był przystojny. Jak zawsze.
-Chciałbym kupić ci kwiaty. Wiesz że nigdy jeszcze tego nie zrobiłem? - ułożył dłoń na moim policzku. Pogłaskał delikatnie, a ja się nieznacząco wtuliłem w jego dłoń.
-Róże będą w porządku - skrzyżowalem z nim spojrzenia - każdy prezent od ciebie zawsze będzie niesamowity i wyjątkowy na swój sposób.
-Bardzo cię kocham Kenma - wyznał odgarniając włosy z mojej twarzy - pamiętaj o tym. Zawsze masz o tym pamiętać, okej?
***
Następnego dnia obudziłem się sam w mieszkaniu. Na stoliku nocnym spoczywały świeże róże w wazonie. I karteczka. Wziąłem ją do ręki i rozłożyłem
"Będę cię kochał, dopóki wszystkie nie zwiedną"
~Twój Kuroo :)Uśmiechnąłem się rozczulony. Zaciągnąłem się zapachem kwiatów. Dostrzegłem że jedna z róż jest sztuczna. Dotarł do mnie sens zapisanych słów. Ten facet był niesamowity.
Wstałem z pod ciepłej pościeli. Na siebie założyłem bluzę starszego i spodenki. Zapach bluzy był przyjemny. Pachniała Kuroo.
Rozejrzałem się po całym mieszkaniu. Nie mam pojęcia gdzie poszedł. Jego telefon leżał na blacie w kuchni. Miałem nadzieję że szybko wróci.
Nie było go cały dzień, a także noc. O piątej nad ranem wrócił. Ja akurat piłem kawę i czekałem na niego, tak jak zawsze
Nie prosiłem go o wyjaśnienia. Często znikał na dłużej. Zupełnie jakby zapadł się pod ziemię. Nigdy nie brał z sobą telefonu, ani samochodu. Nie było z nim wtedy żadnego kontaktu. Tak po prostu było.-Tęskniłeś? - zapytał odbierając mi kubek z kawą. Zabraniał mi pić kofeiny. Uważał że z nią przesadzam.
-Bałem się o ciebie. Jak zawsze gdy tak znikasz - poczułem głaskanie po głowie.
-Już jestem. Jestem przy tobie - ujął moje policzki i czule popatrzył mi w oczy.
-Będziesz zawsze, prawda? - oparłem czoło o te jego. Przymknąłem powieki.
-Będę Kenken, o nic się nie martw - musnął moje czoło - obiecuję.
Obiecał, więc tak musiało być. Jego obietnice zawsze się spełniały.
Niespodziewanie mnie podniósł. Siedziałem teraz na blacie. Nie zważając na nic, mocno go przytuliłem. Wtopił dłoń w moje włosy, a drugą głaskał mnie po udzie. Czułem przyjemne ciepło gdy był tak blisko. Zaplotłem kostki za jego plecami. Zupełnie jakby sie bałem że zaraz gdzieś pójdzie i mnie zostawi.
-Nie zostawiaj mnie Kuroo, błagam - powiedziałem cicho.
-Kenma, spójrz na mnie - wymusił na mnie ten gest - nigdzie się nie wybieram, rozumiesz? Nie bój się kotku - pocałował mnie w czoło.
Obiecał.