xl. what now?

6.7K 581 25
                                    

              Odwróciła się powoli, natrafiając na błyszczące oczy młodego mężczyzny. Tym razem to ona przeszywała wzrokiem. Przeszywała na wskroś, próbując odczytać z jego spojrzenia i z jego lekkiego uśmiechu jakiś podstęp. Nie dojrzała go. Powinna być podejrzliwa i wolna na jego urok. No właśnie, powinna. Ale nie potrafiła. Nie dało się nie ulec tym zmieniającym swój odcień tęczówkom, które wciąż skrywały w sobie jakąś tajemnicę. Tajemnicę niemożliwą do odgadnięcia. Podobało jej się to. Przesunęła dłoń po ciepłym policzku chłopaka. Bezwiednie zwilżył wargę, ale nie poruszył się. Nie zmrużył nawet powiek.

- Co masz na myśli? – Odezwała się ledwo słyszalnie, koniuszkami palców przejeżdżając po jego wargach, kierując na nie swój wzrok.

- O co chodzi? – Uniósł brew, poruszając się niespokojnie.

- Czemu mówisz, że jestem twoja? – Kolejne pytanie i kolejne uniknięcie odpowiedzi. Mężczyzna podniósł się powoli z łóżka, mierzwiąc włosy.

- Powinnaś iść spać. Dobranoc. – Odezwał się w końcu, otwierając drzwi sypialni.

- A ty powinieneś w końcu przestać być taki tajemniczy. – Zaczęła. Zsunęła się szybko z łózka i podeszła wolnym krokiem do mężczyzny. – Zachowujesz się jak gdybyśmy byli razem. Mówisz, że jestem twoja. Dlaczego? – Dopytywała, ściszając głos i widząc jak mięśnie młodego mężczyzny napinają się z każdym pytaniem. Odwrócił się gwałtownie i spojrzał w dół. Oddychała spokojnie, przyglądając się mu badawczo. Przejechał językiem po dolnej wardze i nachylił.  

- Powinnaś przestać być taka ciekawska. Życie cię tego nie nauczyło? – Rzucił z kpiną, odwrócił się na pięcie i wyszedł. Tak po prostu wyszedł, zostawiając ciemnowłosą dziewczynę z setką pytań, na które wcale nie miał zamiaru odpowiadać .

*

     Układała zebrane w ogrodzie kwiaty. Dokładnie wsuwając cienkie łodyżki w kolorowy, miedziany wazon, nuciła coś pod nosem. Była sama. Znowu. Jedyną melodią, jaka jej towarzyszyła było jej własne nucenie. Mogła włączyć sprzęt grający i dać się ponieść muzyce, jakiej słuchał właściciel domu. Wolała jednak ciszę, przerywaną jej własnym fałszem. Dość miała już gwaru i głośnych rozmów dwóch mężczyzn, z którymi musiała mieszkać. Ale czy na pewno musiała? Przez myśl przeleciał jej pomysł powrotu do domu. Zwykłej „ucieczki" do swego mieszkania. Zamknięcia się w nim, albo powrotu do swojego dawnego życia. Ale z jakiegoś powodu, wcale tego nie chciała. Z jakiegoś powodu, pragnęła być jak najbliżej Louis'a. Z przemyślenia wyrwał ją krótki, aczkolwiek przeszywający całą jej rękę ból. Spojrzała w dół i zorientowała się, że stoi w jednym miejscu z wbitym w palec, kolcem czerwonej róży. Skrzywiła się i wsunęła kciuk do ust, wsuwając ostatni kwiat do wazonu. I w tym samym momencie drzwi otworzyły się, skrzypiąc przy tym niezwykle irytująco. Kątem oka zauważyła trochę za bardzo uśmiechniętą twarz Harry'ego. Wydęła wargi i wróciła wzrokiem do pozornego układania kwiatów. Westchnęła i przesunęła wazon na środek stołu.

- Muszę przyznać, że mój dom nigdy nie był taki.. okwiecony. – Odezwał się zachrypnięty głos. Młody mężczyzna podchodził bardzo powoli w stronę Ever, rozglądając się po salonie, w którym poustawiała wazony ze świeżo zerwanymi kwiatami. Stanął tuż za ciemnowłosą. Poruszyła się niespokojnie, czując na włosach jego oddech. – Zaszczycisz mnie swoim spojrzeniem? – Spytał niecierpliwie. Wywróciła oczami i odwróciła się, spoglądając w górę.

- Słucham? – Rzuciła wolnym od jakichkolwiek emocji głosem. Jej sympatię do zielonookiego zastąpiło uczucie bardzo trudne do opisania.

- Przepraszam. – Wyrzucił z siebie z trudem.

Perilous • bad tomlinson  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz