R.5

23 3 4
                                    

powiem jedno, król i królowa nie brali ślubu więc ta dziewczyna nie jest spokrewniona z Jacobem.






Wszystko normalnie, król królowa, Jake.. ale kim jest ta dziewczyna? szatynka o bladej cerze i licznymi piegami, a jej morskie oczy prosiły się tylko o litość. Aż poczułam się brzydko przy niej, gdy weszliśmy głębiej Jacob nie zrywał wzroku z dziewczyny przez coś mnie ukuło, spojrzałam na królowe która spoglądała na mnie oskarżycielsko, poczułam jak Jacob trzyma mnie za rękę i prowadzi do stołu, przez ten wzrok nie chce tu chwili dłużej przebywać, czuje się taka słaba przy nich, jedynie co dodaje mi otuchy to Jake patrzący na mnie troskliwym wzrokiem. Gdy wreszcie usiedliśmy królowa zaczęła swoją przemowę. - Jacob nadal nie mogę w to uwierzyć że wybrałeś to damę, spójrz tylko na Izabell, jest piękna, czystej krwi, i kulturalna, tego nie dostaniesz od  Ness.- ostatnie słowo powiedziała oschło, a ja nadal nie wierząc że królowa zmusza do zerwania Jacoba ze mną. Zrobiło mi się strasznie słabo, zaczynałam mieć mdłości ale nie podawałam się. - Cóż, może zjemy wreszcie posiłek?- zapytał ratując mnie Jake, który spojrzał na mnie a ja nie mogłam odwrócić wzroku od niego. - Sam zobacz, leci tylko na twojego brata. - rzekła spoglądając na mnie wrednym wzrokiem przez co dostałam gęsiej skórki na całym ciele - Twoja matka by nie była z tego dumna.- skończyła swoją wypowiedź przez co czegoś nie zrozumiałam. - Nie mów mi z czego by była dumna moja matka! nigdy nie wepchniesz mi tej pustej lalki zamiast dziewczyny którą kocham! - tym razem to Jacob krzyknął na swoją macochę, wręcz nigdy nie opowiadał mi o swojej matce, gdy spojrzałam mu w oczy dostrzegłam jak powoli zmieniają się na krwiste które wpatrują się w królowe. - Jacob! jak tak dalej będzie będę musiał oddać koronę twojemu bratu, za twoje niestosowne dziecinne zachowanie! - kiedy król krzyknął przeszedł moje ciało nieprzyjemny dreszcz, gdy Jacob wstał złapał mnie za rękę i wyprowadził mnie z stąd, odrazu poczułam się o wiele lepiej, można nawet z kilometra zobaczyć jak bardzo jest nie miła atmosfera w tym pomieszczeniu. Wkońcu Jacob zaprowadził mnie do ogrodu? był przepiękny, wszystkie kwiaty nocą lśniły w blasku księżyca, nie mogłam oderwać wzroku od niego - Zostań tu, muszę się uspokoić inaczej coś ci zrobię.. - powiedział po chwili ciszy i wyszedł, spojrzałam jeszcze raz na ogród a spostrzegłam coś dziwnego, książka leżąca pod idealnie wyciętym krzakiem, podeszłam do niej i chwyciłam ją w moją dłoń. Gdy ją dotknęłam poczułam dziwne mrowienie w palcach, chciałam tak bardzo otworzyć ją i zobaczyć co się w niej kryje lecz zdrowy rozsądek kazał mi ją odłożyć w miejscu którym wcześnie leżała, jednak moja ciekawość wygrała, powoli ją otwierając poczułam zbierający się wiatr wokół mnie szybko odwróciłam się a zobaczyłam że tylko gdzie stoję nie wieje, nagle ktoś otworzył drzwi a ja szybko opuściłam książkę, po chwili wiatr zniknął a ja mogłam zobaczyć kto miał zamiar mnie odwiedzić. Izabell. Podeszła do mnie cwanym uśmieszkiem jakby miała jakiś plan, to do niej nie pasuje.. wygląda inaczej jaka jest. - Królowa chyba nie przeszła ci do rozsądku więc pozwól że ja to zrobię. - powiedziała chłodnym głosem a za jej plecami ujrzałam nóż, bardzo ostry nóż, zrobiłam kilka kroków w tył aż nie spotkałam się z drzewem - Tak trudno zrozumieć że ja jestem lepsza dla niego niż ty? jestem wyrzutkiem życiowym, nic ci się nie będzie udawało, nie zapewnisz mu uśmiechu na twarzy a ja zapewnie, nie zrobisz mu potomek a ja zrobię. Zrozum to wreszcie, zostaw go w spokoju! - krzyknęła oskarżając mnie a ja czułam się.. słabiej? wszystko to co mówiła miało sens.. tylko czystej krwi mogą zapewnić potomki. Nie zauważyłam gdy do mnie podeszła, gdy miała już zrobić ruch nożem ja wyciągnęłam dłonie i odetchnęłam ją wiatrem przez co upadła twarzą w chodnik wygrodzony do ścieżki, gdy chciała się ruszyć jednym ruchem podpaliłam ogniem koło wokół niej. Ta patrząc na mnie przerażeniem zaczęłam co dopiero rozumieć to co zrobiłam, zgasiłam płomień i szybko uciekłam, w czasie biegu robiło mi się słabo, zaczęło mnie mdlić aż nie zemdlałam, leżałam tak na zimnej podłodze z ciemnością przed oczami...

przepraszam za krótki rozdział ale ostatnio nie mam chęci robić dalej tej książki ale postaram się coś wymyślić :)

~Nie swoja~ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz