Rozdział 23: Przeszłość

554 32 7
                                    

Gdy otworzyłam oczy było jeszcze ciemno, zerknęłam na zegarek dochodziła trzecia. Zaschło mi w gardle wiec wstałam po szklankę wody. Zdziwiłam się, gdy w kuchni paliła się lampka, a Anthony siedział przy wyspie kuchennej i popijał drink.

— Nie za wcześnie na alkohol? — zapytałam.

— Niektórzy o tej godzinie jeszcze nie skończyli pić.

Jego spojrzenie było inne, smutne i może trochę rozmyte przez alkohol.

— Dlaczego nie śpisz? — zapytał.

— Chciałam się czegoś napić — podeszłam do kranu i nalałam sobie kubek wody, stanęłam obok opierając się o blat — dlaczego Ty nie śpisz jest trzecia?

— Nie sypiam zbyt dobrze.

Spojrzałam na swoje ręce, wcześniej pewnie nigdy nie zadałabym tego pytania, jednak teraz poczułam jakąś odwagę, może potęgował to mrok.

— Przez ojca? John ma koszary, a Ty nie sypiasz? — spojrzałam na niego.

— Każdy z nas ma swoje demony. I choć starałem się go uchronić nie do końca to się udało.

— Widziałam Twoje plecy..

— Kiedy? — widać było, że wyznanie go zaskoczyło.

— Jak się przebierałeś w hotelu.

— Podglądałaś mnie?

— Nie! Skąd — oparłam szybko, a on się uśmiechnął

— Spokojnie Sophie, ojciec wymyślał różne kary, przypalanie cygarem było jednym z nich, zazwyczaj go prowokowałam, żeby zostawił matkę i Johna.

— Ale nie zostawił?

Chwycił szklankę z alkoholem i upił łyk.

— Johna nigdy nie uderzył, ale widział jak traktuje mnie i matkę. Gdy miałem piętnaście lat, zacząłem się stawiać, trenowałem, stałem się silny, aż w końcu zebrałem się na odwagę i mu oddałem — zawiesił głos.

— I co się stało?

— Nie wiem czy powinnaś tego słuchać.
Usiadłam obok i położyłam rękę na jego dłoni w celu dodania otuchy.

— Jeśli chcesz z kimś porozmawiać chętnie Cię wysłucham.

Zawahał się, jakby się zastanawiał, ale kontynuował.

— Zdziwił się bardzo, chwycił za broń i przyłożył mi go głowy.

Zakryłam ręka usta, a on kontynuował, bacznie mi się przyglądając.

— Krzyczałem do niego, żeby pociągnął za spust, wiedziałem, że tego nie zrobi, byłem jego pierworodnym, tym, który przejmie interes. John był nieprzewidywalny, miał problemy z agresja, często wdawał się w bójki, najpierw działał później myślał. Ojciec wiedział, że nie jest gotowy i nie widział czy kiedykolwiek będzie, żeby przejąć firmy. Wiec tego nie zrobił.

— Wtedy przestał? — mój głos delikatnie drżał, choć próbowałam to ukryć.

— Tak, mnie tak, matkę bił kiedy nas nie było i tak, żeby nie było widać. Długo trwało nim nam się przyznała.

— Zabiła go?

Nie musiał odpowiadać, żebym poznała odpowiedz. Wstałam i przytuliłam go, a on objął mnie w tali, oparł głowę na moich piersiach. Czułam jak jego oddech przyśpieszył.

— Nie dziwie się jej, szkoda, że zrobiła to tak późno.

Choć wiedziałam, że nie mi oceniać Margaret to nie mogłam zrozumieć, dlaczego nie obroniła dwóch niewinnych chłopców.
Wstał, ja odsunęłam się ale dalej podtrzymywał mnie w tali. Przyglądał się mi, odgarnął mi włosy z twarzy.

Zapach JaśminuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz