Capitolo cinque

162 8 8
                                    

Jason zapiszczał jak mała dziewczynka i szybko wstał po czym złapał przyjaciela za rękę.

- Narka Pipes! - pożegnał się i pędem ruszył przed siebie. Nie zwracał uwagi na prośby bruneta o zwolnienie czy też groźby dotyczące jego niechybnej śmierci.

W krótkim czasie dotarli do akademika. Grace wpadł do ich pokoju. Dopiero tam puścił już czerwoną rękę Nico, który delikatnie ją masując wymawiał po cichu jakieś włoskie przekleństwa. Szafa syna Hadesa została napadnięta przez blondyna i gruntownie przeszukana. Nastolatek wyrzucał ubrania za siebie i co chwila narzekał, iż di Angelo jest nudny oraz, że nie posiada żadnych fajnych ciuchów. Gdy jeden z jego czarnych podkoszulek wylądował na głowie ciemnookiego, ten się zdenerwował.

- Grace przest...

- Ciii, ci ci ci ci - przerwał mu okularnik. Brunet zamordował go wzrokiem. - Znalazłem coś idealnego...patrz! - wygrzebał z odmętów szafy czarną koszulę. Nico przewrócił oczami. - na bogów, będziesz tak bosko wyglądać w tej koszuli! Czuję się tak naelektryzowany na myśl o waszej randce! Solangelo to moje otp!

Ciemnooki wstał i wyrwał ubranie z rąk Jasona.

- Powiesz mi dlaczego ja się z tobą zadaję? - westchnął.

- Bo jestem bardzo przystojny, nad wyraz inteligentny, niesamowicie odważny, uwielbiasz moje towarzystwo i poczucie humoru... - zaczął wyliczać.

- Wszystko co powiedziałeś jest fałszem. Nie przyznaję się do Ciebie. Wypierdalaj stąd - syn Hadesa spojrzał na czarną koszulę i zdawał się bić z własnymi siłami. Po chwili jednak ponownie westchnął i zdjął bluzkę by założyć coś bardziej eleganckiego.

****

Nico przełknął ślinę i nerwowo przygładził włosy. Nie wiedział czym się tak denerwował ale ze stresu zaczął obgryzać paznokcie. To przecież tylko głupi Will i równie zbędna randka, prawda? Mógł teraz smacznie sobie spać zamiast czekać na tego idiotę. Naprawdę nie miał ochoty integrować się a co dopiero chodzić na randki. Miał nadzieję, że blondyn nie będzie go więcej zapraszał na takie spotkania.

Usłyszał pukanie do drzwi. Jego przyjaciel, spojrzał na niego znad ekranu telefonu i uniósł w jego stronę kciuk do góry. Chłopak wstał i otworzyć drzwi. Bardzo nie chciał się zbłaźnić. Will stał naprzeciw niego, trzymając pod pachą czarny kask. Zawiesił spojrzenie na synu Hadesa i lekko rozdziawił usta.

- Nareszcie zrozumiałem co oznacza prawdziwe piękno... - powiedział w końcu. Brunet delikatnie się zarumienił a Grace wydał z siebie coś w rodzaju pisku zmieszanego z westchnięciem wzruszenia. Potępiony zamknął za sobą drzwi.

- Gdzie mnie zabierasz? - zapytał. Will wręczył mu kask.

- Jedziemy skuterkiem. - uśmiechnął się promiennie.

****

Solace pomógł brązowookiemu zejść z pojazdu i poprowadził go na bujany most. Przepuścił go i sam udał się za nim. Konstrukcja nie wydawała się być bezpieczna gdyż składała się z samych desek i lin, które są poręczami. Chłopcy jednak nie przejmowali się tym.

- Powiedz mi coś czego nikt o tobie nie wie - zaproponował blondyn po chwili ciszy.

- Hmm...moje imię i nazwisko znaczy "zwycięski anioł" - odpowiedział di Angelo. Uznał, iż jest to nie ważna informacja dlatego mógł się nią podzielić.

- wow...to teraz moja kolej. Hmm...mam na drugie Andrew. - przyznał. Nico parsknął śmiechem.

- no to nieźle.

Zeszli z mostu. Syn Apolla zaprowadził nastolatka na mały klif. Na dole, stała marmurowa altanka, której tylko 3 kolumny trzymały się przy życiu. Na ziemi rozłożony był koc piknikowy i jedzenie. Malutki półwysepek okalało lazurowe jezioro nad którym latały małe świetliki. Brunet musiał przyznać, było tu wspaniale. Nawet w najpiękniejszych snach nie potrafiłby wyobrazić sobie tego cudownego widoku, który miał przed sobą. Szepnął ciche "wow" przez które twarz przyszłego króla rozświetlił uśmiech.

Gdy znaleźli się na dole, zaczęli jeść pączki. Brunet trochę ubrudził sobie twarz swoim. Blondyn cicho zaśmiał się i starł puder z kącików ust chłopaka kciukiem.

- Zrób tak - polizał swoje usta. Potępiony powtórzył gest, tym samym  pozbywając się resztek dżemu ze swoich warg. - to twój pierwszy raz? - spytał z uśmiechem. Ten przełknął jedzenie.

- Na wyspie zwykle nie chodzimy na randki. Wolimy wojny gangów - gestykulował dłońmi. Niebieskooki ponownie cicho się roześmiał.

- Chodziło mi o to, czy pierwszy raz jesz pączka z dżemem - uśmiechnął się szeroko.

- No co, wstyd? - Syn Hadesa oblizał kciuk z dżemu.

- Powiedz mi coś o sobie. Bo tak naprawdę nic o tobie nie wiem - oparł się o rękę.

- ...Mam 15 lat, mam rodzeństwo i całe życie mieszkałem w jednym miejscu. - powiedział.

- Widzisz, ja też! Mamy ze sobą tyle wspólnego! - ucieszył się Will.

- Nie, nie mamy. Uwierz mi - zaprzeczył od razu brunet.

- Hades robi wszystko żeby wszyscy brali go za tego złego natomiast moi starzy są wcieleniem dobra. Ale to, że jesteśmy ich dziećmi, nie znaczy, że jesteśmy tacy sami...choć popływać - zmienił temat piegus, wstając.

- Co? Nie.

- No chodź, fajnie będzie - próbował go namówić.

- Niee ja tu sobie posiedzę, spróbuję truskawek. Serio, nigdy nie jadłem truskawek - wziął jedną do buzi patrząc na przyszłego króla. Czując jej smak, Spojrzał na owoc z uwielbieniem i zjadł ją całą. Blondyn ponownie się zaśmiał i rozebrał.

- Tylko nie zjedz wszystkich.

- Okej - zabrał się za kolejne dwa owoce. Usłyszał plusk wody co musiało znaczyć, że Will do niej wskoczył.

Wstał z miejsca, otrzepał ręce i oparł się bokiem o jedną kolumnę podziwiając to miejsce. Syn Apolla chyba spodobał się Nico. Z tymi jasnymi włosami, pięknymi oczami i mnóstwem piegów był bardzo przystojny. A w garniturze wyglądał cholernie dobrze. Może Jason miał rację...w Auradonie naprawdę nie było tak źle. Byli tu odcięci od Hadesa, nie musieli wykonywać tego całego planu. Ale z drugiej strony to ich szansa. Westchnął. W jego głowie roiło się od różnorakich myśli. Sam już nie wiedział jak powinni postąpić. Przy Solace'u, czuł się dobrze, czuł się kochany i mimo tego, że zostało na niego rzucone zaklęcie miłosne, to uczucie którym go darzył, nie wydawało się być sztuczne. Nie zauważył momentu, w którym niebieskooki stał koło niego ociekając wodą a w dłoni trzymał mały, czarny kamyczek.

- Dla Ciebie - położył na drobnej dłoni przedmiot. Woda z włosów skapywała mu na klatkę piersiową. Na lewej piersi miał tatuaż słońca. Dlaczego tu tak nagle zrobiło się gorąco?

- dzięki - mruknął, próbując ukryć rumieńce wpływające mu na twarz. Ponownie usiadł co uczynił także jego towarzysz.

Blondyn delikatnie pogłaskał bruneta po policzku w zamyśleniu. Potępiony chciał go opieprzyć za dotykanie go, jednak przy tym małym geście poczuł rozchodzące się w nim ciepło, dlatego też sie nie odezwał.

- Mówiłem ci, że Cię kocham...a czy Ty kochasz mnie? - spojrzał mu w oczy. Nico odwrócił głowę i wzrok.

- Nie wiem co to za uczucie.

Królowa AuradonuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz