Capitollo quattrodicesimo

87 7 2
                                    

Słońce oświetlało swoim blaskiem małą altankę, w której przebywali dwaj chłopcy. Od jakiegoś czasu nie mieli okazji spędzić razem więcej niż pół godziny. To ich frustrowało, ale też sprawiało, że mogli zbliżyć się do siebie jeszcze bardziej. Cieszyli się każdą chwilą spędzoną w swojej obecności.

- Masz ochotę na...przystaweczkę? - Nico wziął małą kanapeczkę w dłoń.

- No pewnie. - uśmiechnął się Will. Jego chłopak z uśmiechem go nakarmił. - Mm, najpyszniejsza rzecz na świecie. - dodał, trzymając dłoń przy ustach, na wszelki wypadek gdyby się opluł.

- Fajna niespodzianka? - zapytał di Angelo, patrząc mu w oczy.

- No jasne, że tak. - Co jak co, ale stół pełen pyszności to było coś. Chłopak wstał i nachylił się nad brunetem, a następnie zgarnął babeczkę z końca stołu. - To jest niesamowite. To jakiś kosmos.

- Jest idealny?

- To mało powiedziane. - Król zjadł łyżkę zupy. - Ile ci to zajęło? 3 dni?

Nico machnął ręką w bliżej nieokreślonym geście, uśmiechając się. Gdy skończył nią ruszać, podparł nią głowę.

- Lepiej nie pytaj.

- Okej. - oboje cicho się zaśmiali. - ...Kochany jesteś, że znalazłeś na to wszystko czas. Zwłaszcza przy tym całym szaleństwie ostatnio. - blondyn złapał go za rękę. Brunet spojrzał na ich dłonie po czym znowu przeniósł wzrok na błękitne oczy. - Tęskniłem. Nie mamy czasu na to, by po prostu być sobą. - pogłaskał syna Hadesa po policzku.

- Tak, wiem. - odpowiedział mu cicho chłopak. Przyjrzał się jego ustom i przejechał palcem po jednym kąciku, zgarniając z niego okruchy. Will też zauważył, że się ubrudził. Roześmiał się lekko.

- Nie możesz zabierać mnie do ludzi. - powiedział, powtarzając słowa Nica z ich pierwszej randki. Nico sie zaśmiał. - Masz jakąś serwetkę, czy coś takiego?

- No jasne. - pokręcił głową i sięgnął do swojej torby. - chyba je tu gdzieś spakowałem. - rozejrzał się.

- Tutaj? - Solace zajrzał do kosza piknikowego, z którego wyjął księgę z zaklęciami. Di Angelo nie zdążył zareagować. - Co to?

- Ah, tak wiesz, wrzuciłem na wszelki wypadek. - zaśmiał się nerwowo, z przerażeniem patrząc, jak Will otwiera książkę na zaznaczonych stronach. - No wiesz, gdyby nagle zaczęło lać...

- Szybkie czytanie. - przerwał mu król, czytając nazwę zaklęcia. - zaklęcie snu. - kartkował księgę, sprawdzając co jest na zaznaczonych stronicach. Ze zdziwieniem przeczytał nazwę kolejnego, patrząc Na stół. - zaklęcie kucharza. - Nico się nie odezwał. - a ja Cię tak podziwiałem, że tak się starasz. - zamknął książkę. - Że chcesz się zmieniać. - spojrzał na przedmiot z krzywym uśmiechem.

- ...Niech pamięć zatrze chwili ślad...niech zniknie...niech zaśnie... - syn Hadesa zakrył twarz dłonią, próbując sobie przypomnieć.

- Rzucasz na mnie zaklęcie?! - syn Apollina wstał, zdenerwowany.

- Will, jest mi tak ciężko. - odpowiedział mu di Angelo, odsuwając się do stołu krzesłem.

- Tak, czasem jest ciężko! Myślisz, że bycie królem tak łatwo mi przychodzi, serio?

- Nie...

- Myślałem, że jesteśmy w tym razem.

- Will, przecież jesteśmy w tym razem. - brunet również wstał wyciągając rękę przed siebie.

- To nieprawda, Nico. To nieprawda...znowu te kłamstwa, znowu jakieś tajemnice - Will gestykulował dłonią, wskazując na stół. - Myślałem, że mamy to już za sobą. To nie jest Wyspa Potępionych, Nico.

Nico patrzył na niego przez chwilę z otwartymi ustami, po czym powiedział:

- Tak, mam tego świadomość, wierz mi.

- To...to dlaczego to robisz? - Solace wyglądał jakby był załamany zachowaniem swojego chłopaka.

- Bo nie...nie jestem sympatycznym, uroczym księciem, Will. Nie jestem jak ci wszyscy gentelmani. Jestem jedną wielką ściemą. Jestem ściemą. To jest ściema... - wskazał na dania. - to wszystko to ściema. Oceny w szkole też. - westchnął. Wziął księgę zaklęć i otworzył ją na jakiejś stronie. Jego król pokręcił głową. - Niech ten stół z tysiącem dań, zmieni się w pierwotny stan. - machnął ręką a ze stołu zniknęły tamte pyszności. Została tylko szklanka mleka i kanapka z masłem orzechowym. - ...Taki jestem naprawdę.

Trwali chwilę w ciszy, podczas której Will trawił wszystko co brunet mu powiedział. Di Angelo ruszył się z miejsca, z zamiarem pójścia sobie. Blondyn złapał go za rękę, ale ten ją odtrącił. Chłopak zabrał ze stołu kanapkę i zawołał za drugim.

- Kocham masło orzechowe!

Królowa AuradonuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz