8

271 24 6
                                    

Kennedy

Pustka.

To uczucie, gdy boli tak bardzo, że nie czujesz nic.

Martwota, odrętwienie, oddychasz, bo musisz, ale każdy oddech przychodzi z trudem. Zapatrzona w pusty fotel naprzeciwko próbowałam poukładać sobie wszystko w głowie. Tam miał siedzieć on, a teraz nawet nie mam pojęcia gdzie on jest.

To wszystko było dla niego za dużo. Ja byłam dla niego zbyt wiele.

Nie potrafiłam skupić się na niczym, a szepty mojego kuzynostwa wcale nie pomagały.

"Jak on mógł jej to zrobić?"

"Co takiego mogło się stać, źe nagle zmienił zdanie?"

Też zadaję sobie te pytania.

Wylądowaliśmy w Seattle. Witaj w domu, Kennedy. W domu bez niego.

Jamie zawiózł nas pod nasz budynek. Nasze walizki już były w środku. W czwórkę ruszyliśmy do windy, która zabrała nas  nasze piętro. Jako pierwsza wyszła Nina, bo to ona miała klucze. Otworzyła drzwi i wszyscy weszliśmy do środka.

- Wow - skomentowała Nina oglądając zupełnie nowe wnętrze.

Nasza kuchnia z salonem zostały powiększone o taras z widokiem na resztę kampusu. Nowe meble, kanapy, większy stół i nowe krzesła. Wszystko w bardzo spokojnym, rustykalnym wystroju. Oczarowały mnie seledynowe szafki w kuchni. Zdecydowanie lepiej wyglądały od bieli.

- Ciekawe co zrobili z pokojami - kuzynka rzuciła i udała się do swojego pokoju, a później nastąpił głośny pisk.

- Czyli dużo zrobili. - Sebastian westchnął i również zniknął w głębi korytarza.

W kuchni zostaliśmy ja i Jamie. Usiadłam przy stole i schowałam ręce w dłoniach, po czym wzięłam głęboki oddech.

- Trzymasz się jakoś, Ken? - Jamie kucnął obok mnie i położył dłoń na moich plecach.

- Ja dam radę, Jamie. Muszę tylko to wszystko zrozumieć. Nie wiem jak, ale muszę spróbować - przyznałam na głos. - Nie pozwolę, aby moje problemy znów spadły na was, Jay. Poradzę sobie.

Sama chciałam uwierzyć w swoje słowa.

- Od tego nas masz, Kennedy. To nie jest twoja -

- Nie pozwolę - przerwałam kuzynowi, po czym wyprostowałam się i wstałam od stołu. - Podczas lotu mówiliście coś o imprezie przedsylwestrowej w Smalls. Nadal aktualne?

- Tak, ale nie musisz -

- Będę gotowa na czas - zapewniłam go i nawet udało mi się uśmiechnąć.

Postanowiłam, że nie będę użalać się nad sobą, a w każdym razie nie publicznie. Weszłam do swojego pokoju i nie poznałam go. Tata zmienił w nim praktycznie wszystko, włącznie z podłogą i oknami. Miałam nową szafę, toaletkę z ogromnym, podświetlanym lustrem oraz nowe łóżko queen-size.

Łóżko przyciągało mnie najbardziej.

Aby nie zapaść się w swoje myśli, szybko przebrałam się w coś bardziej stosownego na imprezę i zabrałam się za makijaż. Odziwo udały mi się kreski za pierwszym razem i spodobał mi się ich dramatyczny wygląd. Choć było zimno i padał śnieg, postawiłam na skórzaną ramoneskę. Wolałam czuć zimno aby nie czuć nic innego.

Przed dziewiętnastą wyszłam z pokoju do salonu, gdzie reszta rodzeństwa zajadała się pizzą.

- Dla ciebie też jest - poinformował mnie Jamie.

VendettaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz