9

655 30 19
                                    

Kennedy

Spałam twardo do momentu, w którym poczułam silne ręce pod kolanami i plecami. Zostałam uniesiona w powietrze. Czułam męskie perfumy. Modliłam się, żeby to był on choć doskonale wiedziałam, że on pachnie inaczej.

Trzymałam zamknięte oczy chcąc uwierzyć w iluzję. Będąc już w swoim pokoju otworzyłam je i ujrzałam kuzyna, który przeniósł mnie z pokoju Hero do mojego i zapalił lampkę zaraz po tym, jak położył mnie na łóżku. Tian wskoczył tyłem na łóżko w nogach i oparł się o ścianę.

- Śpij. Poczekam tu, aż zaśniesz - oznajmił chrypliwym głosem, nie odrywając ode mnie ciemnych oczu.

Pomimo wirującej wizji, podniosłam się do pozycji siedzącej i podciągnęłam kołdrę pod szyję.

- Nie chciałam się tak zachować. Przepraszam.

- Wiesz, że jesteś moją siostrą, prawda? - rzucił brunet, bawiąc się sznurkiem swojej czarnej bluzy. - Przede mną nie musisz udawać.

Spuściłam głowę. Jego słowa wręcz mnie zabolały.

- Mam dość mazania się, Sebastian. Mam dość bycia najsłabszym ogniwem - przyznałam półszeptem.

- Dlaczego myślisz, że jesteś najsłabszym ogniwem?

- Popatrz na mnie... Jestem słaba, jestem łatwym celem - przyznałam niechętnie. - Nina... Nina nie boi się mówić tego, co myśli. Idzie po swoje i nie patrzy na przeszkody. Zawsze tak było. Ona musiała mówić za mnie, bo ja się bałam.

- Ja widzę to inaczej. - Wzruszył ramionami.

- Jak?

- Nina była przy tobie, gdy szukałaś swojego głosu. Teraz go masz - wyjaśnił. - Wiele się zmieniło, Ken. Już nie jesteś tą strachliwą, niedoświadczoną dziewczynką. Wręcz przeciwnie, jesteś młodą kobietą, którą życie w krótkim czasie doświadczyło za nas wszystkich. Uważam, że powinnaś docenić się bardziej. I dać sobie trochę czasu na przyzwyczajenie się do nowej wersji siebie.

Warga zadrżała mi, ale nie chciałam płakać. Wdrapałam się obok kuzyna i wtuliłam w niego mocno, co ten bez wahania odwzajemnił i ucałował czubek mojej głowy.

- Ty zawsze wiesz, co mi powiedzieć - stwierdziłam.

- Znam cię już prawie dwadzieścia lat, maluchu. Coś tam zapamiętałem.

Oboje się zaśmialiśmy, co rozluźniło atmosferę i na chwilę pomogło mi zapomnieć o wszystkim.

- Tylko nie zabieraj się za dragi, Ken. To nie jest rozwiązanie.

- Wiem. Przepraszam - powiedziałam jeszcze raz i schowałam twarz w bluzie kuzyna, aby chwilę później zasnąć.

🫧

Nie tylko przez alkohol czułam się tego dnia okrutnie. Męczył mnie również kac moralny. Oraz złamane serce. Słaba kombinacja.

Około południa wygrzebałam się z łóżka i udałam do kuchni. Reszta ekipy siedziała i leżała na kanapie, oglądając coś w TV. Jako pierwszy zauważył mnie Jamie.

- Żyjesz - stwierdził.

- Ledwie - przyznałam, nikle się uśmiechając.

Nina poderwała się z kanapy, minęła mnie i poszła do swojego pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Byłam gotowa iść za nią i paść na kolana aby ją przeprosić, ale drzwi otworzyły się i kuzynka wróciła do kuchni z małą paczuszką. Zawartość, czyli proszek, wsypała do szklanki, zalała wodą i podała mi szklankę.

VendettaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz