Oikawa odzyskał na chwilę przytomność, ale był oniemiały, zwymiotował, po czym znowu zasłabł. Trzymałem jego głowę na kolanach, podczas gdy ciemnowłosy próbował dodzwonić się na pogotowie. Musieliśmy mu pomóc.
-Pieprzyć ten telefon - warknął - jedziemy samochodem. Piłem, ale jestem trzeźwy - uprzedził mnie.
Wziąłem bruneta na ręce. Nie był jakoś ciężki. Mattsun jeszcze wyjął z szafy bluzę i przykrył nim bruneta, bo miał dreszcze. Wyszliśmy na dwór i skierowaliśmy się do samochodu. Jechałem z tyłu z Tooru. Jego głowa spoczywała na moich kolanach, a ja głaskałem go po włosach. Jechaliśmy dość szybko, ale rozważnie. Droga nie zajęła nam więcej niż dwadzieścia minut. Zaparkował przed wejściem.
-Idz z nim, ja poszukam miejsca parkingowego.
Kiwnąłem głową i ostrożnie wyciągnąłem nastolatka z auta. Trzymałem go na rękach.
Siedziałem przy nim do czwartej rano, potem chyba mi się przysnęło. Miał jak dotąd pobraną krew, zmierzone ciśnienie i raz go reanimowali. Obecnie miał kroplówkę i płukany żołądek przez rurkę. Miałem nadzieję, że nic mu nie będzie.
-Spałeś coś? - zapytał Mattsun kładąc dłoń na moim ramieniu. Zerknąłem na zegar. Piętnaście po szóstej.
-Trochę... - spojrzałem w stronę chłopaka.
-Jest stabilnie. Martwisz się?
-Nie wiem.
-Będzie okej. Wyliże się. Mówią że potrzebuje dnia, lub dwóch by się obudzić i dojść do siebie. Ale powiedz... Czy wy się w końcu zaczęliście dogadywać? - spoczął na krześle obok mnie.
-Chyba - przetarłem oczy z zmęczenia - w sensie, trochę gadaliśmy i stwierdziliśmy że spróbujemy wejść w jakąś normalną relacje. Zaczęliśmy się w każdym razie tolerować.
-To dobrze. Cieszę się. A teraz wypad do domu się przespać i coś zjeść. Wróć, jak odpoczniesz. Wszyscy mieliśmy ciężką noc.
-Wolałbym jeszcze trochę posiedzieć.
-Iwa, do domu - powiedział bardziej stanowczo - będę tu i jeżeli coś z jego stanem się zmieni, zadzwonię do ciebie. Jak nie zadbasz o siebie, nie zadbasz też o niego.
-Okej, okej.
***
Następne pół dnia spałem, wziąłem prysznic i zjadłem obiad. Czułem się paskudnie, ale musiałem znowu pojechać do szpitala. Chciałem trochę posiedzieć przy brunecie. Nawet jeżeli miałby być nieprzytomny.
Zmieniłem ubrania na czystą bluzę i czarne dresowe spodnie. Na nogi wsunąłem buty i zgarnąłem kluczyki od samochodu. Postanowiłem podjechać, by się nie tłuc komunikacją miejską.
Przed salą dojrzałem chłopaków, co znaczyło że Makki już wiedział i kobietę w średnim wieku. Rozmawiali z nią. Matsukawa zawołał mnie ręką. Podszedłem.
Dowiedziałem się że owa kobieta była matką chłopaka. Podziękowała mi za opiekę nad Tooru i za szybką reakcje. Wiedziała co się wydarzyło, bo pewnie oni jej powiedzieli. Tak samo jak my, martwiła się o syna.
-Jak z nim? - zapytałem w końcu.
-O dziesiątej znowu go reanimowali. Ale już jest w porządku. Mówią że powinien niedługo odzyskać przytomność.
-Okej...
***
Dzisiaj uparłem się że zostanę z nim na noc. Chciałem z nim być, gdy odzyska przytomność. Zaczęło mi trochę na nim zależeć. Martwiłem się o niego i przejmowałem całą sytuacją. Byłem pewien że chcę z nim bliższej relacji. Znaliśmy się dłuższy czas, ale czułem że nie wytrzymam dnia bez jego głupich docinków czy zachowania.
Trochę drzemałem na kanapie, naprzeciwko jego łóżka. Co chwilę jednak otwierałem oczy i upewniałem się że tam jest.
Gdy trochę się poruszył, natychmiast znalazłem się przy łóżku. Spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął. Odgarnąłem mu włosy z oczu.
-Hej... - wyszeptał, jeszcze trochę słabo.
-Jak się czujesz? - zapytałem, po czym poczułem uścisk na dłoni. Złapał mnie za rękę. Moje serce delikatnie przyspieszyło.
-Okej - powiedział cicho. Wyciągnął ręce, na znak bym go przytulił. Trochę się podniósł, a ja ułożyłem dłoń na plecach chłopaka. Chwilę tak trwaliśmy, ale dla mnie o wiele za krótko.
Potem zrobił coś, co całkiem mnie sparaliżowało. Pocałował mnie w policzek i szepnął ciche "dziękuję". Domyślam się że pamiętał wszystko, a raczej tą część w której był przytomny.
Ciepło jego warg, czułem jeszcze bardzo długo.
CZYTASZ
something, we want ~ iwaoi
FanfictionGdyby Oikawa miał opisać jednym słowem ich relację, byłaby to "rywalizacja". Wręcz chora rywalizacja. Oboje pałali do siebie nienawiścią. Iwaizumi jednak musi pewnego dnia schować dumę w kieszeń i pójść do Oikawy z nietypową prośbą