Jeszcze przez jakieś pół godziny siedzieliśmy w pokoju Tooru i cicho rozmawialiśmy. Brunet już trochę usypiał, opierając się o mnie.
Chłopaki jako pierwsi zdecydowali że idą spać. Mieli pokój dosłownie obok.
-Jak macie zamiar się pieprzyć, to chociaż zmieńcie potem pościel. Jest w szafie - powiedział Tooru, szukając czegoś w szafie.
-Tak tak. To dobranoc.
Wyjął w końcu z szafy moją bluzę. Tą którą dałem mu w szpitalu. Widząc mój wzrok, trochę się zaniepokoił.
-M-mam ją oddać? Przepraszam, zapomniałem że powinienem ci ją zwrócić...
-Nie, jest w porządku. Zostaw ją sobie.
Posłał mi uśmiech i włożył ją na siebie. Padł na łóżko, leżąc na plecach i patrząc w sufit. Dopiero teraz dostrzegłem malutkie gwiazdki, które musiały świecić w ciemności. Cholernie urocze.
-Jeżeli jest ci gorąco, mogę zamknąć drzwi a ty zdejmiesz bluzę. Nikt tu nie wejdzie - oznajmił. Faktycznie było mi masakrycznie ciepło. Chętnie zmieniłbym bluzę na koszulkę.
-Możesz je zamknąć?
-Ta, pewnie - wstał i przekręcił klucz - serio mówię, wiem że ci gorąco. Nie wejdą tu i nic nie zobaczą.
Zdjąłem w końcu bluzę i odłożyłem ją do torby. Tooru w tym czasie usiadł na łóżku. Ubrałem koszulkę i spocząłem obok niego. Chwilę przyglądałem się jego twarzy. Był ładny. Nie przystojny, ładny. Miał trochę gejowską urodę, ale nie mnie to oceniać. Podobał mi się w każdym razie.
Poczułem jak się do mnie przysuwa. Nie spodziewałem się że to zrobi, ale złożył na moich ustach pocałunek. Był krótki, ale zapragnąłem go powtórzyć. Dalej był cholernie blisko, ale nasze usta już nie były złączone. Czekał na reakcję.
Następny pocałunek zainicjowałem ja. Ułożyłem dłoń na jego policzku i pocałowałem. Tym razem pocałunek był dłuższy i trochę bardziej odważny. Nawet nie spostrzegłem kiedy brunet znalazł się na moich kolanach, a my całowaliśmy się coraz namiętniej. Z impulsu moja dłoń wylądowała na jego pośladku, który został delikatnie ściśnięty. Jęknął mi w usta i kontynuowaliśmy pocałunek. Gdy moje dłonie z powrotem znalazły się na jego plecach, skierował je na pośladki. Kołysał biodrami co dodawało intymności całej chwili.
Po pocałunku spojrzeliśmy na siebie z pełnymi uśmiechami. Oboje chyba od dawna czekaliśmy na ten moment. Oddech mieliśmy cięższy niż zwykle, a policzki bruneta oblane były delikatnym różem. To co najbardziej mi się podobało, to to że żaden z nas nie żałował. Chcieliśmy tego i pragnęliśmy więcej.
-Bawimy się w randki czy mam zapytać wprost? - zaśmiałem się cicho. Dalej siedział na moich kolanach.
-Randką nie pogardzę, aczkolwiek nie chcę zbyt długo czekać. Więc możesz zapytać - na twarzy miał uśmiech, zupełnie taki jak ma pięciolatek gdy dostanie lizaka.
-Oikawo Tooru, chcesz dać mi ten zaszczyt i zostać moim chłopakiem? - zaśmiałem się cicho.
-Tak - uśmiechnął się szeroko. Przytulił mnie. A ja przytuliłem jego. Byłem naprawdę szczęśliwy.
Spędziliśmy jeszcze długie minuty na leżeniu w swoich ramionach, czy całowaniu się. Na ten moment, jego głowa spoczywała na mojej klatce, a ja go obejmowałem i masowałem skórę głowy.
-Ilu miałeś przede mną? - zapytał w końcu.
-Chłopaków? Nie wiem, może z dwóch albo trzech. Niewielu. A ty? Nie chodzi mi o dziewczyny. Tylko o mężczyzn.
-Miałem... Chłopaka w gimnazjum. Zazwyczaj o nim nie mówię.
-Nie musisz kontynuować
-Ale chcę. No więc... Był ode mnie młodszy. Gdy ja byłem w trzeciej, on w pierwszej. Zwariowałem, kompletnie. Naprawdę mi się podobał i mógłbym zrobić dla niego wszystko. Poznaliśmy się w drużynie siatkówki, ale szybko zaczęliśmy się spotykać. Chodziliśmy aż do liceum. Prawie rok. Ale się okazało że nigdy mu się nie podobałem i chodził ze mną dla popularności oraz częściowo zakładu. Regularnie mnie zdradzał z chłopakiem z innej szkoły.
-Dupek - mruknąłem całując go w czubek głowy. Tooru na to nie zasłużył.
-Makki go prawie rozszarpał jak się dowiedział. Chodziliśmy do jednego gimnazjum.
-Też bym to zrobił - prychnąłem. Chciałem dać Oikawie prawdziwą miłość.
-Od tamtego momentu boje się stałych związków. Boje się, że to się powtórzy.
-Nie powtórzy, nie ze mną.
CZYTASZ
something, we want ~ iwaoi
FanfictionGdyby Oikawa miał opisać jednym słowem ich relację, byłaby to "rywalizacja". Wręcz chora rywalizacja. Oboje pałali do siebie nienawiścią. Iwaizumi jednak musi pewnego dnia schować dumę w kieszeń i pójść do Oikawy z nietypową prośbą