II

62 5 0
                                    

—Co robisz?— Spytał brunet owijając ręce w okół talii blondyna i opierając brodę o jego ramię

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Co robisz?— Spytał brunet owijając ręce w okół talii blondyna i opierając brodę o jego ramię.
—Będę malować po muszelkach. Myślę, że to wyjdzie całkiem dobrze.— Uśmiechnął się delikatnie rozkładając na drewnianym stole w pokoju farbki i pare muszelek zebranych wcześniej na plaży.
—Mogę się dołączyć?— Spytał jakby to nie było oczywiste. Chociaż biorąc pod uwagę zdolności plastyczne szmaragdowookiego blondyn mógł uznać, że to nie jest dobry pomysł.
—Pewnie! Tylko uważaj żeby się przypadkowo niczym nie zaciąć.— Odparł bez zastanowienia i wyswobodził się z uscisku wyższego.
—Panuje nad transformacją. Za kogo ty mnie masz?— Fuknął Eren udając obrażonego co wyszło mu aż zbyt teatralnie. Armin zaśmiał się cicho dostawiając drugie krzesło i układając pare starych gazet i jakieś kartki by nie zabrudzić stołu.
—Za idiotę i przy okazji mojego chłopaka— Odparł po chwili z szelmowskim uśmiechem odsłaniając białe ząbki.
—Uroczy jesteś— Zachichotał nie chcąc się nawet odgryzać za to, że nazwał go idiotą.
—Zaraz ci się za te uroczy dostanie!— Krzyknął rozbawiony blondyn układając palce w pistolet i przykładając je do czoła wyższego chłopaka który tylko delikatnie się uśmiechnął.

                                   ♡

6.30 - dokładnie o tej godzinie wstali by jak najszybciej udąć się do biblioteki. Zanim jednak udało im się przygotować do wyjścia była już 10.20
—Armin dawaj bo musimy zdążyć na autobus!— Krzyknęła pośpieszając chłopaka, który szedł dosłownie kawałek za nią. Musili dotrzeć do trzeciej części miasta w której znajdowała się biblioteka a by to zrobić musieli najpierw dotrzeć na przystanek autobusowy. O dziwo, mimo obaw Annie, zdążyli. Jechali dość długo i w ten oto sposób blondyn zasnął na ramieniu swojej przyjaciółki. Ta spoglądała za okno przypominając sobie jak kiedyś może tak w wieku lat jedynastu młodszy troszkę chłopak bardzo jej się podobał i chciała być z nim w związku. Teraz bardzo ją to bawiło ale pamiętała jak bardzo przykro jej się zrobiło gdy jedynastoletni wtedy przyjaciel wyznał, ze podoba mu się chłopak ze starszej klasy i przyzał się, że nie lubi dziewczyn w ten sposób. Sama najpierw myślała że to tylko przejściowe.. jaka ona była głupia. Teraz już jako siedemnastolatka wiedziała, że jest biseksualna a orietacja to nie "tylko faza". Śmiać jej się chciało gdy przypominała sobie jak na matematyce w może czwartej klasie3 podstawówki rysowała seruduszka w okół pseudo portretów swojego "crusha". To był mały nieistotny fakt z jej życia który powracał do niej co jakiś czas bardzo ją rozbawiając. Zanim się spostrzegła autobus zatrzymał się na ich przystanku. Obudziła blondyna i szybko wysiedli kierując kroki do sporej biblioteki miejskiej. I tu zaczeły się wszelkie niepowodzenia.
Książki z odwołaniami do sytuacji tłumacząc w chciażby najmniejszym stopiu wszystko co się dzieje - nie istniały. W ineternecie podobnie nie znaleźli nic. Dopiero po paru godzinach Armin przeglądając strony książki natknął się na rysunki bestii jakie widział w swoich snach. Szarpnął przyjaciółkę za ramie i wskazał rysunki.
—To.. no nie wierzę..— szepnęła wpatrując się w kartki i zamknęła oczy kładąc dłoń na książce. Wtedy to zobaczyła. Widziała samą siebie zamieniającą się w to co właśnie ujrzała na stronie księgi.
—Co to za książka?— spytała szeptem próbując oderwac myśli od tego co właśnie ujrzała.
—Nieznane wierzenia czy coś takiego..— Oznajmił przewracając kartki.
—Pisze tu coś więcej?—
—No nie za dużo.. wyporzyczę tą książkę..a ty coś masz?—
—Znalazłam coś o mitach i legendach przed naszą erą i o przed rokiem 1000 więc wyporzycze je. No i coś o multiversach czy coś w ten deseń.— Oznajmiła i w koncu poszli wyporzyczyć książki a następnie zdecydowali, że wpadną do galerii coś zjeść. Po drodze jednak do blondynki zadzowniła mama która oznajmiła że ma wracać jak najszybciej może by zdąrzyć na obiad. Tak oto rozstali się i blondyn odbył podróż do galerii sam. Skończył kupując sobie truskawkowe bubbletea i przechadzał się galerią słuchając muzyki w słuchawkach. Zostanawiam się czy nie wejść do paru sklepów by przykladowo zakupić sobie jakąś książkę. I kiedy mijał jakiś sklep z książkami ktoś wpadł na niego przewracając go i sprawiając, że jego napój wylądował trochę dalej w całości się rozlewając.
—Ah.. Cholera.. przepraszam— Syknął sprawca wypadku trzymając się za głowę.
—W porządku to moja wina byłem nie uważny i..— Zaczął nie chąc denerwować nieznajomego ale gdy dostrzegł jego twarz zamarł na chwile. —Marco?—
—Huh? Znamy się z skądś?— Szatyn patrzył a niego zdezorientowany.
—Tak.. Znaczy nie.. znaczy.. um musieliśmy się widzieć przelotnie na jakimś wydarzeniu bo wydaje mi się, że cię kojarzę..— Wymyślił na poczekaniu - to, że nigdy nie okłamał Annie nie oznaczało wcale że nie jest dobrym kłamcą.
—No to najwyraźniej masz racje bo faktycznie mam na imie Marco. A ty?— Zaśmiałnsie wyższy pomagając mu wstać.
—Armin Arlert.— Przedstawił się blondyn.
—Więc Armin.  Przepraszam za to, że wylałem twoje bubbletea. Kupie Ci nowe.— Zaproponował.
—Nie musisz.—
—Ale chce, no chodź— Szatyn wyciągnął w jego stronę rękę którą niższy od razy złapał. Szli spokojnie i zaczeli rozmawiać na losowe tematy, gdy blondyn dostał swoje nowe bubbletea podziękował mu i przytulił go. I dopiero teraz mu się przypomniało.. Przed oczami miał najróżniejsze sceny, z korpusu treningowego gdy rozmawiali do późna i wspólnie żartowali. No i.. przypomniał sobie, że Jean opowiadał mu w jaki sposób ten przemiły mężczyzna z piegami zginął.
—Ej? Wszystko w porządku? Ty płaczesz?—  z zamyślenia wyrwał go głos wyższego mężczyzny.
—J-Ja.. przepraszam— Przetarł twarz i uśmiechnął się.
—Coś się dzieje? To nie jest zbyt normalne.. nie chce Cię urazić po prostu się o ciebie martwię.— Wyjawił patrząc na chłopaka.
—Nic.. Nic się nie dzieje.. mam ostatnio masę stresu, przepraszam.—
—Rany co takiego się dzieje żeby uczeń miał stres w wakacje?— Spytał sprawiając tym samym że na ustach blondyna pojawił się delikatny uśmiech.
—Razem z przyjaciółką próbujemy odkryć coś waznego dla nas.. w sumie pokaże ci— Usiedli na ławeczce, Armin wyjmuje z torby książki wyporzyczone chwile temu z biblioteki. Drżącym głosem opowiedział mu o wszytskim : wizjach, snach, głosach i wszytskim co się działo. Pokazał mu strony z tytanami w książkach. Bał się, nie uwierzy mu, wyjdzie na wariata. Jest wariatem. To nie jest normalna sytuacja.
—Dlaczego.. Ja to wszystko pamietam?— Szepnął Marco patrząc na niego ze łzami w oczach. W tym momencie był szczęśliwy jak nigdy dotąd.
—Kurwa.. Musze iść, jestem spóźniony—Wstał nagle i wcisnął mu w dłoń jakiś papierek biegnąc w tylko sobie znanym kierunku. I tak oto Armin został sam, ze świadomością, że znalazł kolejną osobę, która pamięta tamte wydarzenia.
Wrócił do domu, była już około siedemnsta. Wysłuchał kazań dziadka i poszedł do pokoju. Usiadł na łóżku i napisał do chłopaka na którego wpadł dziś w galerii. Okazało się, że na karteczce, którą mu wręczył był zapisany jego numer.

Miłość Która Nie Umiera - EreminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz