👼 Rozdział 9 👼

191 18 2
                                    

Chan właśnie kończył bandażować sobie dłonie, które zranił sobie podczas walenia w worek w garażu. Widziałem jak łzy płyną mu po policzkach, ale chłopak już przestał płakać. Ale ja nie.

Patrzyłem na niego ze swojego miejsca i nie mogłem powstrzymać bólu, który ściskał moje serce. Próbowałem wziąć głęboki wdech, żeby się uspokoić, ale nie było to możliwe. Czułem się tylko gorzej.

W dodatku znowu przeszył mnie ten okropny ból pleców. Odwróciłem się i zobaczyłem jak skrzydła chowają się w głąb pleców. Nie całe, jedynie kilka milimetrów, których inni nie zauważą. Jednak ja widziałem i dobrze wiedziałem, że to wszystko przez te wieczory. Może nie schodziłem na ziemię, ale nadal byłem tam z nimi duszą.

Anioły o tym nie wiedziały. Uważali, że powolny proces wyrastania skrzydeł był spowodowany wyrzuceniem z nieba. W końcu byłem wygnańcem, więc musiałem od nowa wychodząc skrzydła, a nie je wyleczyć i odbudować.

Nie mieli pojęcia jak bardzo się mylą… Ostatni raz spojrzałem na Chana i posłałem mu buziaka, który nigdy miał do niego nie dotrzeć. Ta odległość była nie do pokonania, nawet dla anioła.

Wróciłem do swojej grupy, która zbierała się na wieczorny wykład. Usiadłem z tyłu, aby uniknąć spojrzeń innych. Nie były to krzywe spojrzenia, ale po prostu miałem dość tych ciekawych, kontrolnych spojrzeń na moje skrzydła. Nie, jeszcze nie odrosły i nie odrosną nigdy. Jednak nie mogę wam tego powiedzieć.

– Felix. – odezwał się Anioł Nauczyciel – Powiedz mi, jaka jest najważniejsza zasada bycia Aniołem Opiekunem.

– Nie przywiązywać się do podopiecznego?

– Źle. – nauczyciel wydawał się być zdziwiony moim błędem. Reszta uczniów również. – Kto poprawi Felixa?

– Pierwszą i najważniejsza zasadą jest opiekować się swoim podopiecznym, póki ten nie umrze. Przeprowadzić go przez zło świata, aby jego dusza nie została zaatakowana przez zło. – jako pierwszy dłoń podniósł Minhao, który wyjątkowo usiadł w pierwszym rzędzie, a nie koło mnie.

Nie skarżyłem się. Chciałem, żeby chłopak skupił się na nauce i nie starał się być jak ja. Nikt nie powinien tego chcieć. Bycie straconym aniołem nie było miłe. Moja dusza została rozdarta i nigdy nie miała się skleić. Nie ważne ile bym czasu spędził w niebie.

Jednak wiedziałem o tym tylko ja. Żaden straceniec nie wrócił. Nie wiedzieli, że zrzucając mnie na ziemię, a potem zabierając z powrotem sprawili, że moje spojrzenie na świat będzie takie samo jak wcześniej. Anioły to czystość i dobro, dusza nieskalana złem. A ja wiedziałem jak to jest czuć złość, smutek, tęsknotę…

Poczułem jak łzy zaczną cieknąć mi po policzku. Starałem się to ukryć, ale byłem wśród aniołów. Nie było to możliwe. Wszyscy się odwrócili w moją stronę, a ich spojrzenia zostały utkwione w moich policzkach.

– Nauczycielu… co się dzieje z Felixem? – zapytał jeden z nich, ale nie rozpoznałem jego twarzy. Łzy rozmyły mi obraz.

– On płacze.

– Przecież to cecha ludzka! – ktoś się sprzeciwił, a w tym momencie spomiędzy moich warg wydarł się szloch. Nie mogłem go powstrzymać, fala płaczu zalała moje ciało, a ja czułem jak wzięcie oddechu staje się coraz cięższe. Musiałem stąd uciekać.

– J-ja przepraszam. – wstałem i pobiegłem najszybciej bramy Niebiańskiego Pałacu. Kiedy do nich dotarłem, zacząłem w nie uderzać i prosić, żeby mnie wpuścili. W końcu mnie wysłuchali.

Remember Me |ChanLix| ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz